Ochrona przed atakami astralnymi.witam.jestm
Ochrona przed atakami astralnymi.witam.jestm
Witam.Jestem nowicjuszką na tej stronie.Pracujecie z energiami,odzyskujecie zagubione istoty duchowe,a czy jest komukolwiek z Was znany temat opętań? Proszę, jeśli możecie przybliżyć ten temat, napiszcie do mnie. Dziękuję.
Życie jest cudem.
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
I jeszcze mogę wskazać stronę internetową http://www.annaatras.com/.
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
No ale co chcesz wiedzieć na temat opętań? Strasznie ogólnie zadałaś pytanie... Chodzi Ci o ochronę czy o jakieś szczegóły o opętaniach w ogóle?
Czasami istoty niefizyczne znajdujące się jeszcze na ziemi próbują działać na naszej płaszczyźnie, a że nie mają już ciał fizycznych, więc przez "otwarte furtki" jakimi stają się otwarcie percepcji na świat niefizyczny plus lęki, albo nałogi związane z osłabieniem śwoadomości (alkohol, narkotyki) próbują jeszcze zrealizować swoje ziemskie cele.
Często są to istoty uzależnione od różnych nałogów, kierujące się ciężkimi emocjami albo inaczej uwiązane tu, dlatego nie odchodzą do właściwego dla siebie miejsca.
Czasami takie "opętanie" to taka symbioza - duch babki pilnuje wnuczki, ostrzega ją, a nawet kontaktuje się, ale gdy tylko zaczyna robić coś niezgodnego z przekonaniami babki, ta próbuje ją powstrzymać... Co gorsza przebywając w pobliżu babka wpływa na ciała energetyczne wnuczki (na których mogą odwzorowywać się jej choroby, sposób myślenia, słabości), korzystając też niestety z jej energii. Zawsze najlepsze jest odprowadzenie.
Przypadki drastyczne (takie jak to widzimy w filmach) są bardzo rzadkie i zazwyczaj zdarzają sięludziom parających się satanizmem, czarną magią lub osobom bardzo wrażliwym i słabym psychicznie, otwartym na świat niefizyczny i podatnym. Zgodnie z moim stanem wiedzy zawsze jest wewnątrz jakieś przyzwolenie w którymś momencie na ten stan (oczywiście przed opętaniem jeszcze)... Jest to wypełnienie jakiejś wewnętrznej potrzeby.
Przeciętny człowiek jest dość dobrze chroniony przed takimi wpływami. Jeśli już to doświadcza tylko "podszeptów" i "pokus" czyli wpływu mentalno-energetycznego.
Czasami istoty niefizyczne znajdujące się jeszcze na ziemi próbują działać na naszej płaszczyźnie, a że nie mają już ciał fizycznych, więc przez "otwarte furtki" jakimi stają się otwarcie percepcji na świat niefizyczny plus lęki, albo nałogi związane z osłabieniem śwoadomości (alkohol, narkotyki) próbują jeszcze zrealizować swoje ziemskie cele.
Często są to istoty uzależnione od różnych nałogów, kierujące się ciężkimi emocjami albo inaczej uwiązane tu, dlatego nie odchodzą do właściwego dla siebie miejsca.
Czasami takie "opętanie" to taka symbioza - duch babki pilnuje wnuczki, ostrzega ją, a nawet kontaktuje się, ale gdy tylko zaczyna robić coś niezgodnego z przekonaniami babki, ta próbuje ją powstrzymać... Co gorsza przebywając w pobliżu babka wpływa na ciała energetyczne wnuczki (na których mogą odwzorowywać się jej choroby, sposób myślenia, słabości), korzystając też niestety z jej energii. Zawsze najlepsze jest odprowadzenie.
Przypadki drastyczne (takie jak to widzimy w filmach) są bardzo rzadkie i zazwyczaj zdarzają sięludziom parających się satanizmem, czarną magią lub osobom bardzo wrażliwym i słabym psychicznie, otwartym na świat niefizyczny i podatnym. Zgodnie z moim stanem wiedzy zawsze jest wewnątrz jakieś przyzwolenie w którymś momencie na ten stan (oczywiście przed opętaniem jeszcze)... Jest to wypełnienie jakiejś wewnętrznej potrzeby.
Przeciętny człowiek jest dość dobrze chroniony przed takimi wpływami. Jeśli już to doświadcza tylko "podszeptów" i "pokus" czyli wpływu mentalno-energetycznego.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
Po prostu chodziło mi o metody chronienia ciała i umysłu przed obcymi energiami . Czy na warsztatach jest poruszany ten temat.Jest to bardzo ważne ze względu przykre konsekwencje dla osoby która jest wrażliwa i odbiera obce energie których jest wokół pełno.Wy, tzn. osoby po nazwijmy to kursach potraficie ukierunkowywać swoją energię i czynicie to świadomie , bo macie ją pod kontrolą.Ale co gdy ona wymknie się z pod kontroli?Jakie jest Wasze BHP?
Życie jest cudem.
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Na warsztatach stosowana jest procedura wprowadzająca, podczas której tworzymy jajo ochronne dookoła nas z dwóch źródeł energii przepływającej przez nas. Dodatkowo przywołuje się miłość - a czystość tej wibracji zniechęca niskowibracyjne istoty niefizyczne, nie są one przyciągane. Wibracja miłości eliminuje także lęki (które też przyciągają różne typy).
Dodatkowo Bruce informuje, jak odróżnić Pomocnika od istoty, która chce wywrzeć na nas jakiś wpływ...
Napisz z czym masz problem (bo wydaje mi się, że tak jest) zamiast kręcić się dookoła tematu mając nadzieję, że ktoś trafi i odpowie.
Odbierasz obce energie? Ludzi czy istot niefizycznych? A może jedne i drugie? Masz z tym jakiś problem? Napisz konkretnie to może będziemy mogli Ci pomóc.
Nie wiem jak moja energia miałaby mi się wymknąć spod kontroli. Pojawiają się różne stany nierównowagi energetycznej, na które są różne sposoby.
Ogólnie to mogę tylko napisać: polecam stan uważności (samoświadomości), aby wiedzieć co się dzieje dookoła oraz właśnie wibrację miłości, która uzdrawia i rozświetla. Odpuść sobie budowanie skomplikowanych osłon (zwykłe jajo ze światła wystarczy jeśli czujesz się niepewnie) - bo tak śmiesznie jest, że obrona przyciąga atak, ofiata kata właśnie poprzez projektowanie w świat sytuacji zagrożenia i ataku.
Czasami nawet nasze lęki tworzą albo nakładki na rzeczywistość albo samodzielne myślo-energo-twory, i ludzie podczas doświadczeń poza ciałem spotykają jakieś demony, groźne czarne postaci, które po pokonaniu lęku albo się rozpływają albo przeziera zza nich uśmiechnięta twarz np. Opiekuna niefizycznego:)
Dodatkowo Bruce informuje, jak odróżnić Pomocnika od istoty, która chce wywrzeć na nas jakiś wpływ...
Napisz z czym masz problem (bo wydaje mi się, że tak jest) zamiast kręcić się dookoła tematu mając nadzieję, że ktoś trafi i odpowie.
Odbierasz obce energie? Ludzi czy istot niefizycznych? A może jedne i drugie? Masz z tym jakiś problem? Napisz konkretnie to może będziemy mogli Ci pomóc.
Nie wiem jak moja energia miałaby mi się wymknąć spod kontroli. Pojawiają się różne stany nierównowagi energetycznej, na które są różne sposoby.
Ogólnie to mogę tylko napisać: polecam stan uważności (samoświadomości), aby wiedzieć co się dzieje dookoła oraz właśnie wibrację miłości, która uzdrawia i rozświetla. Odpuść sobie budowanie skomplikowanych osłon (zwykłe jajo ze światła wystarczy jeśli czujesz się niepewnie) - bo tak śmiesznie jest, że obrona przyciąga atak, ofiata kata właśnie poprzez projektowanie w świat sytuacji zagrożenia i ataku.
Czasami nawet nasze lęki tworzą albo nakładki na rzeczywistość albo samodzielne myślo-energo-twory, i ludzie podczas doświadczeń poza ciałem spotykają jakieś demony, groźne czarne postaci, które po pokonaniu lęku albo się rozpływają albo przeziera zza nich uśmiechnięta twarz np. Opiekuna niefizycznego:)
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Zrobiła mi się powtórka i zniknął znak do usunięcia stronki...
Ostatnio zmieniony wt maja 22, 2007 1:22 pm przez Conchita, łącznie zmieniany 1 raz.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
-
- Posty: 151
- Rejestracja: czw lis 09, 2006 5:07 pm
Witam
Przepraszam że się wtrącę ale najskuteczniejsza metodą obrony jest pozbycie się leków. Wszelkiego typu balony ochronne lub kule tudzież inne wymysły są tylko protezami. Które maja nas przekonać o bezpieczeństwie. Jesteśmy duchowymi energiami. A energii nikt nie jest w stanie zniszczyć ani im zaszkodzić. Jesteśmy po prostu wieczni i niezniszczalni. Nic nie jest w stanie nam zaszkodzić. Możemy tylko zebrać doświadczenia poprzez takie lub inne doznania. I to jest jedyny cel naszej tutaj bytności. Aby przestać się bać należy ze swoim strachem się zmierzyć- poznać go. Przepraszam ale nie ma innej drogi. Albo go w sobie pokonamy- poznamy albo będziemy się oszukiwali stosując zewnętrzne bardziej lub mniej przekonywujące protezy. Lęk jest iluzją tak jak inne iluzje powinien być przez nas poznany i zrozumiany. Żyjemy w świecie myśli i wszystko co nas otacza jest myślą. Od nas zależy z jakimi myślami się identyfikujemy. A TYM SAMYM TAKI A NIE INNY ŚWIAT SOBIE BUDUJEMY. Nie ma żadnych szkodliwych bytów energetycznych , larw, robaków ani innych tego typu stworzeń. To są tylko wymysły wynikające z lęków, które bardziej lub mniej rezonują z naszymi lękami. Proponuje nie czytać literatury typu „przerażacie” tylko samemu to poznać.
Tak jak napisała Conchita cyt: „Czasami nawet nasze lęki tworzą albo nakładki na rzeczywistość albo samodzielne myślo-energo-twory, i ludzie podczas doświadczeń poza ciałem spotykają jakieś demony, groźne czarne postaci, które po pokonaniu lęku albo się rozpływają albo przeziera zza nich uśmiechnięta twarz np. Opiekuna niefizycznego:)”
Pozdrawiam
Przepraszam że się wtrącę ale najskuteczniejsza metodą obrony jest pozbycie się leków. Wszelkiego typu balony ochronne lub kule tudzież inne wymysły są tylko protezami. Które maja nas przekonać o bezpieczeństwie. Jesteśmy duchowymi energiami. A energii nikt nie jest w stanie zniszczyć ani im zaszkodzić. Jesteśmy po prostu wieczni i niezniszczalni. Nic nie jest w stanie nam zaszkodzić. Możemy tylko zebrać doświadczenia poprzez takie lub inne doznania. I to jest jedyny cel naszej tutaj bytności. Aby przestać się bać należy ze swoim strachem się zmierzyć- poznać go. Przepraszam ale nie ma innej drogi. Albo go w sobie pokonamy- poznamy albo będziemy się oszukiwali stosując zewnętrzne bardziej lub mniej przekonywujące protezy. Lęk jest iluzją tak jak inne iluzje powinien być przez nas poznany i zrozumiany. Żyjemy w świecie myśli i wszystko co nas otacza jest myślą. Od nas zależy z jakimi myślami się identyfikujemy. A TYM SAMYM TAKI A NIE INNY ŚWIAT SOBIE BUDUJEMY. Nie ma żadnych szkodliwych bytów energetycznych , larw, robaków ani innych tego typu stworzeń. To są tylko wymysły wynikające z lęków, które bardziej lub mniej rezonują z naszymi lękami. Proponuje nie czytać literatury typu „przerażacie” tylko samemu to poznać.
Tak jak napisała Conchita cyt: „Czasami nawet nasze lęki tworzą albo nakładki na rzeczywistość albo samodzielne myślo-energo-twory, i ludzie podczas doświadczeń poza ciałem spotykają jakieś demony, groźne czarne postaci, które po pokonaniu lęku albo się rozpływają albo przeziera zza nich uśmiechnięta twarz np. Opiekuna niefizycznego:)”
Pozdrawiam
Conchita masz rację. Dwa dni temu we śnie usłyszałam Twój "nick" ale nie pamiętam w jakich okolicznościach. Czyżbym we śnie błądziła , a może moja podświadomość coś mi podpowiada?Jeszcze za wcześnie na granie otwartymi kartami.Stwierdzam, że jestem gringo w świecie po którym poruszasz się bez problemu i inni również.Mam trochę wiedzy teoretycznej , ale z praktyką krucho. Na razie pozwolicie, że będę biernym obserwatorem Waszych dyskusji i postępów w działalności odzyskiwań. Przepraszam i pozdrawiam wszystkie życzliwe mi osoby.
Życie jest cudem.
Opentujemy sie najczesciej gdy nasze cialo astralne dostaje zbyt wielki przydzial swiadomosci.Wtedy ze swym szczatkowym rozumem a nasza pamiecia moze sie uniezaleznic. Mase ludzi ma z tym problemy.Ze swoja pamiecia tz, nasza zapisana w nizszych cialach niefiz-.bez umiejetnosci wnioskowania warjuje z poczucia winy..My przewazajaca czescia bedac aktywni w ciele mentalnym dostajemy kociokwiku i robimy z siebie w astralu wroga.Z siebie to znaczy z naszej nieswiadomosci ,ktora jest cialem astralnym ,eterxcznym i fiz,
Proste w wyjasnieniu a jak bolesne gdy przezyte na wlasnej skorze.
Hm chyba ,ze sie jakies obce cialo niefiz, przyczepi.
Pelno jest rozerwancow na swiecie.
Proste w wyjasnieniu a jak bolesne gdy przezyte na wlasnej skorze.
Hm chyba ,ze sie jakies obce cialo niefiz, przyczepi.
Pelno jest rozerwancow na swiecie.
Przegladalem pare stron int. o opetaniach wampirach i wszelkim lichu.Masa ludzi na tym zarabia.Obiecuja szyldy ,zdejmuja uroki i przeganiaja demony.Im wiecej strasza tym wiecej wystraszonych..
Za zly nastroj winien duch. Za depresje ,demon .Za chorobe brutalny i bwzwgledny wampir.Strzygi ,dusiolki i,zle energie ,ufo- szaraki.
Cos wam napisze i posmiejemy sie na koncu razem
!4 lat temu zaczalem widziec jak wnikaja w ludzi rozne cienie, istoty o przeroznych formach i energiach .Wnikniecie w kogos konczylo sie jego zagapieniem ,zmiana nastroju ,utrata watku w mowieniu a czasami przewroceniem. Czasami cos wyskakiwalo z poniektorych i w wskakiwalo w innych. Ruszalo sie gwaltownie lub ich bilo piesciami. Czasami gwalcilo lub calowalo w policzek.
Tych cieni bylo wszedzie pelno. W nocy przebiegaly przez sciany czasami zatrzymujac sie na chwilke by dalej pobiec z zawrotnym tepem.Osaczaly mnie z karzdej strony.
Pojawialy sie nagle w kims i robily gwaltowne piruety by za chwile wyskoczyc i wpasc w kogos i zatrzasnac nim do reszty.
Udawalem ze je nie widze. Wiadomo- bo pewnie to diably, demony lub ufo. Pelno filmow o nich.Ciezko bylo mi z tym zyc.Co nie zrobiilem, to jakis mnie obserwowal. Czasami swiecily sie im oczy jak lasery.Nie dawaly mi spokoju.Szarpaly mnie, ciagle czegos ode mnie oczekujac.Uf. Bylem u ksiedza. Nie wiedzial ,chcial ratowac ale jak.....
Chcialem do Papierza ale zaczelo sie mi cos robib. Opetalo mnie do reszty . Tracilem pamiec pojawiajac sie w roznych miejscach ni z tego i owego.Zamieralem w bezruchu na niewiadomo na jak dlugo.
Slabo mi sie robilo i zmienialem swoj charakter.Raz bylem gwaltowny a raz bez czucia.Ludzie zaczeli jakos iskrzyc i strzelac blyskawicami- swiecic .Myslalem.Kradna dusze
jak na fimach.A wiec to prawdaaaaaaaaaa.
Co rusz mna trzeslo.No tak diabel powiedziala rodzina.Ale nie wydala na odczynianie do kosciola.. I dzieki BOGU:
Co jakis czas slyszalem uspokajajacy glos w glowie i czucie bycia kochanym. Dawalo mi to na jakis czas odczucie bezpieczenstwo ale nie na dlugo.
. Powoli postrzegalem zwiazek ruchow tych cieni z tym co czlowiek mysli i zamierza robic..Dziwilo mnie to i troche frapowalo.Pesymistycznie tlumaczylem to tym ,ze te cienie wciagaja w gre ludzi,ktorzy im ulegaja. na zle na zzllleeeeee. Widzialem nas zywych fizycznie jako niewolnikow..... nie wiedzac ,ze,,,,
Ale do rzeczy po 14 latach obserwacji
Te pierunskie cienie to sa nasze ciala niefizyczne.To my zyjacy w roznych dymensjach jednoczesnie .
Teraz mi wstyd za ten rok przezyty w strachu- wstyd przed samym soba.
Wstyd mi rowniez za tych panikarzy co strasza .Zeby choc cos zobaczyli. Nie oni -CZYTALI I STRASZA
.........
Za zly nastroj winien duch. Za depresje ,demon .Za chorobe brutalny i bwzwgledny wampir.Strzygi ,dusiolki i,zle energie ,ufo- szaraki.
Cos wam napisze i posmiejemy sie na koncu razem
!4 lat temu zaczalem widziec jak wnikaja w ludzi rozne cienie, istoty o przeroznych formach i energiach .Wnikniecie w kogos konczylo sie jego zagapieniem ,zmiana nastroju ,utrata watku w mowieniu a czasami przewroceniem. Czasami cos wyskakiwalo z poniektorych i w wskakiwalo w innych. Ruszalo sie gwaltownie lub ich bilo piesciami. Czasami gwalcilo lub calowalo w policzek.
Tych cieni bylo wszedzie pelno. W nocy przebiegaly przez sciany czasami zatrzymujac sie na chwilke by dalej pobiec z zawrotnym tepem.Osaczaly mnie z karzdej strony.
Pojawialy sie nagle w kims i robily gwaltowne piruety by za chwile wyskoczyc i wpasc w kogos i zatrzasnac nim do reszty.
Udawalem ze je nie widze. Wiadomo- bo pewnie to diably, demony lub ufo. Pelno filmow o nich.Ciezko bylo mi z tym zyc.Co nie zrobiilem, to jakis mnie obserwowal. Czasami swiecily sie im oczy jak lasery.Nie dawaly mi spokoju.Szarpaly mnie, ciagle czegos ode mnie oczekujac.Uf. Bylem u ksiedza. Nie wiedzial ,chcial ratowac ale jak.....
Chcialem do Papierza ale zaczelo sie mi cos robib. Opetalo mnie do reszty . Tracilem pamiec pojawiajac sie w roznych miejscach ni z tego i owego.Zamieralem w bezruchu na niewiadomo na jak dlugo.
Slabo mi sie robilo i zmienialem swoj charakter.Raz bylem gwaltowny a raz bez czucia.Ludzie zaczeli jakos iskrzyc i strzelac blyskawicami- swiecic .Myslalem.Kradna dusze
jak na fimach.A wiec to prawdaaaaaaaaaa.
Co rusz mna trzeslo.No tak diabel powiedziala rodzina.Ale nie wydala na odczynianie do kosciola.. I dzieki BOGU:
Co jakis czas slyszalem uspokajajacy glos w glowie i czucie bycia kochanym. Dawalo mi to na jakis czas odczucie bezpieczenstwo ale nie na dlugo.
. Powoli postrzegalem zwiazek ruchow tych cieni z tym co czlowiek mysli i zamierza robic..Dziwilo mnie to i troche frapowalo.Pesymistycznie tlumaczylem to tym ,ze te cienie wciagaja w gre ludzi,ktorzy im ulegaja. na zle na zzllleeeeee. Widzialem nas zywych fizycznie jako niewolnikow..... nie wiedzac ,ze,,,,
Ale do rzeczy po 14 latach obserwacji
Te pierunskie cienie to sa nasze ciala niefizyczne.To my zyjacy w roznych dymensjach jednoczesnie .
Teraz mi wstyd za ten rok przezyty w strachu- wstyd przed samym soba.
Wstyd mi rowniez za tych panikarzy co strasza .Zeby choc cos zobaczyli. Nie oni -CZYTALI I STRASZA
.........
Ostatnio zmieniony ndz cze 24, 2007 1:05 pm przez Zbyszek, łącznie zmieniany 1 raz.
Kilka lat temu "zobaczyłam" coś, co mnie przeraziło. Trwało to calą noc. Opisałam to wtedy i wysłałam kilku osobom, ale jakoś nie mogę odzyskać. Do rzeczy: zaczęło sie od jakiejś mojej małej traumy, żalu i za tym szły niezbyt przyjemne odczucia w czyimś kierunku. Dziś nawet nie pamiętam o kogo i o co chodziło. Widziałam, jak wychodzi ze mnie coś ciemnego, gęstego. Wychodziło, a jednak cały czas było zemna połączone cienką, choć silną nicią. Gdy "to"wzbiło się" i "oddaliło" od mojego ciała fizycznego nabrało prędkości i jakby swojego życia. Włączyło coś w rodzaju "czujnika" , rozejrzało się wokół i z niesamowita precyzją zlokalizowało zgrupowanie podobnej substancji, w której kirunku ruszyło z niesamowitą prękością. Nagle zobaczyłam ogromna przestrzeń, w niej wiele takich skupisk, rosły w siłę, zbijały się razem, wysyłały sygnały do ludzi, w których "to" mogło zarezonować. Po czym lokolizowało inne grupy tej samej substancji i łączyło sie bez końca.To było jak wielka istota, ciemna, ciężka, błotnista,absorbująca wszystko, co drgało i rezonowało podobnie, niezwykle szybka i inteligentna, precyzyjna, jakby miała do dyspozycji wszytskie najnowocześniejsze urządzenia pomiarowe. Nie wiem, co to było. Zakładając, że jestesmy jednością być może widziałam nasza ciemną stronę i jej energetyczną egzystencję. Ne chcę wnikać w dalsze szczegóły, w każdym razie było to więcej niż nieprzyjemne i przerażające. Ta zbita masa, z którą wielu z nas, ludzi było połączonych niciami, stawała się jakby aktorem w teatrze, który bez trudu mógł pociągać sznureczki, a my ich nieświadomi odgrywaliśmy swoje role, nie zdając sobie z tego sprawy, jednocześnie potężnie zasilając masę w przestrzeni.
Rozpoczął się proces, którego nie potrafię opisać. Czułam, że nie jestem w stanie się od tego oderwać, że to część i warunek życia tutaj. Nie wiem do końca, co robiłam. Była to jakiegoś rodzaju transfromacja "połączeń", ale stan, w którym wtedy przebywałam był tak odmienny od wszelkiego rodzaju oobe i pochodnych, że nie wiem, czy można go jakoś nazwać z tego poziomu, a jeśli to nie wiem jak.
Rano zlana potem, ale w jakimś sensie już bez lęku poczułam, że muszę natychmiast wziąć prysznic. Dziś nie jestem w stanie stwierdzić, czy będąc w stanie totalnego wycieńczenia odbierałam w taki sposób dźwięk wody... usłyszałam coś w rodzaju muzyki, wokół we mnie, po prostu wszędzie zonaczyłam tysiące lekkich, pastelowych kształtów. Przechodziły przez moje wszystkie ciała. Jakby był to system naczyń, drgających z jednakową częstotliwością. Nie istniał obok mnie, ja byłam jego częścią, był WSZĘDZIE. Nie było to przeciwieństwo ciemnej, ciężkiej masy która wciągała mnie w nocy. To była zupełnie inna jakość. Spokój, bezpieczeństwo, totalny brak lęku i jenocześnie wolność. Do tego ta niesamowita muzyka. Wszystko trawało około minuty i było fizycznie namacalne.
Rozpoczął się proces, którego nie potrafię opisać. Czułam, że nie jestem w stanie się od tego oderwać, że to część i warunek życia tutaj. Nie wiem do końca, co robiłam. Była to jakiegoś rodzaju transfromacja "połączeń", ale stan, w którym wtedy przebywałam był tak odmienny od wszelkiego rodzaju oobe i pochodnych, że nie wiem, czy można go jakoś nazwać z tego poziomu, a jeśli to nie wiem jak.
Rano zlana potem, ale w jakimś sensie już bez lęku poczułam, że muszę natychmiast wziąć prysznic. Dziś nie jestem w stanie stwierdzić, czy będąc w stanie totalnego wycieńczenia odbierałam w taki sposób dźwięk wody... usłyszałam coś w rodzaju muzyki, wokół we mnie, po prostu wszędzie zonaczyłam tysiące lekkich, pastelowych kształtów. Przechodziły przez moje wszystkie ciała. Jakby był to system naczyń, drgających z jednakową częstotliwością. Nie istniał obok mnie, ja byłam jego częścią, był WSZĘDZIE. Nie było to przeciwieństwo ciemnej, ciężkiej masy która wciągała mnie w nocy. To była zupełnie inna jakość. Spokój, bezpieczeństwo, totalny brak lęku i jenocześnie wolność. Do tego ta niesamowita muzyka. Wszystko trawało około minuty i było fizycznie namacalne.
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante
-- Alighieri Dante