Mamusiu, gdzie jesteś, serce mi pęka...tęsknię za Tobą :(
-
- Posty: 16
- Rejestracja: pt sty 01, 2010 12:54 pm
Weszłam na forum, bo przydarzyło mi się coś niezwykłego.Dla mnie to było jakieś nieziemskie doświadczenie.
Spotkałam wczoraj naszą dobrą koleżankę, która w tamtym roku straciła mężczyznę , z którym spędziła pół życia, nie byli jeszcze małżeństwem, byli zaręczeni,strasznie rozpaczała po jego śmierci. I mówi do mnie , - mój P. śni mi się bardzo często-... ja na to...-ale Ci dobrze, moja mama nie śni mi się wcale , znaczy się prawie wcale, bo śniła mi się parę miesięcy temu, w dzień, gdy zrobiłam test ciążowy-
Przez wczorajszy dzień kompletnie nie myślałam się nad tym czy mama mi się śni czy nie i o tej naszej rozmowie....a jednak.....mama mi się przyśniła...i to tak,że wstałam uśmiechnięta.
...Mama wróciła do domu po długiej nieobecności, miałam świadomość , że nie żyje...a tu nagle wchodzi do naszego rodzinnego domu do kuchni...w kremowym swetrze jakim nigdy nie chodziła, rzuciłam jej się na szyję i tak strasznie płakałam...a łzy spływały na sweter na jej ramieniu...widziałam dokładnie te łzy na swetrze...a ona przyjęła to tak normalnie, jakby nic się nie stało...uspokoiła mnie ..poczułam ,że przecież wszystko jest ok, że przecież to jest oczywiste ,że ona jest ...i zadzwoniłam do brata,że mam niespodziankę.Przyszedł brat zobaczył mamę, ucieszył się, ale przyjął to raczej naturalnie, jakby wiedział, że wróci. Mama powiedziała, a raczej przekazała mi, bo nie widziałam jak mówi, że gniewa się na tatę i nie wróci do domu. A potem patrzyłam przez okno w naszym pokoju i zobaczyłam jak spaceruje z psami.Dwa psy koloru śnieżnobiałego, były tak bielusieńkie i tak piękne,że nigdy takich nie widziałam....Później sniły mi się jeszcze inne rzeczy, ale nidługo potem obudziłam się....i czułam się bardzo dziwnie...
Teraz cały dzień tęsknię jeszcze mocniej, przecież była tak blisko...Czy ktoś pomoże mi zinterpretować mój sen... Czy mama chciała mi coś przekazać...
Spotkałam wczoraj naszą dobrą koleżankę, która w tamtym roku straciła mężczyznę , z którym spędziła pół życia, nie byli jeszcze małżeństwem, byli zaręczeni,strasznie rozpaczała po jego śmierci. I mówi do mnie , - mój P. śni mi się bardzo często-... ja na to...-ale Ci dobrze, moja mama nie śni mi się wcale , znaczy się prawie wcale, bo śniła mi się parę miesięcy temu, w dzień, gdy zrobiłam test ciążowy-
Przez wczorajszy dzień kompletnie nie myślałam się nad tym czy mama mi się śni czy nie i o tej naszej rozmowie....a jednak.....mama mi się przyśniła...i to tak,że wstałam uśmiechnięta.
...Mama wróciła do domu po długiej nieobecności, miałam świadomość , że nie żyje...a tu nagle wchodzi do naszego rodzinnego domu do kuchni...w kremowym swetrze jakim nigdy nie chodziła, rzuciłam jej się na szyję i tak strasznie płakałam...a łzy spływały na sweter na jej ramieniu...widziałam dokładnie te łzy na swetrze...a ona przyjęła to tak normalnie, jakby nic się nie stało...uspokoiła mnie ..poczułam ,że przecież wszystko jest ok, że przecież to jest oczywiste ,że ona jest ...i zadzwoniłam do brata,że mam niespodziankę.Przyszedł brat zobaczył mamę, ucieszył się, ale przyjął to raczej naturalnie, jakby wiedział, że wróci. Mama powiedziała, a raczej przekazała mi, bo nie widziałam jak mówi, że gniewa się na tatę i nie wróci do domu. A potem patrzyłam przez okno w naszym pokoju i zobaczyłam jak spaceruje z psami.Dwa psy koloru śnieżnobiałego, były tak bielusieńkie i tak piękne,że nigdy takich nie widziałam....Później sniły mi się jeszcze inne rzeczy, ale nidługo potem obudziłam się....i czułam się bardzo dziwnie...
Teraz cały dzień tęsknię jeszcze mocniej, przecież była tak blisko...Czy ktoś pomoże mi zinterpretować mój sen... Czy mama chciała mi coś przekazać...
- Sen
Pewnej kobiecie zmarł synek. Kobieta bardzo rozpaczała.
Którejś nocy synek przyśnił się jej. Szedł drogą ubitą kamieniami a przed nim łąka i zieleń nadnaturalnej piękności. Dziecko dźwiga wiadra pełne wody, chce wejść na tę łąkę ale co się zbliży droga wydłuża się i łąka się oddala. Dziecku chce się pić a nie może napić się nawet kropli z wiader musi dojść do łąki i napić się wody źródlanej, ale dojść nie może.
Matka podchodzi do dziecka i mówi:
- "Syneczku postaw wiadra i pobiegnij na łąkę i możesz napić się wody z wiadra, będzie Ci lżej".
- "Nie mamusiu nie mogę Te wiadra to nie wiadra wody to wiadra twoich łez, a jedna łza waży tyle co tysiące wiader wody".
Matka obudziła się, przestała rozpaczać a pomodliła się za swojego synka. Następnej nocy synek znowu jej się przyśnił. Tym razem szczęśliwy, uśmiechnięty biegał po łące, bawiąc się ze zwierzętami, a dalej stał ładny domek. Matka spytała synka czemu taka zmiana. Synek jej odpowiedział:
- "Widzisz mamo każdy z nas popełni jakiś grzech, choćby najmniejszy. I żeby dojść do tej łąki, do tego domu musimy odbyć pewną drogę. Droga ta zależy też często od naszych bliskich. Jeśli popadają w rozpacz tak jak Ty droga nasza się wydłuża. Każda łza jest ciężarem nie do zniesienia i długością nie do zmierzenia. Każda modlitwa skraca drogę. Gdybyś nie rozpaczała już dawno bym tu był. Musisz też wiedzieć, że często rozpacz zamyka nam na zawsze możliwość spotkania i zamieszkania razem w tym domu."
http://adonai.pl/opowiadania/smierc/?id=2
Przyszłam tu dla rozwoju, dla szczęścia, dla miłości.