Witam i o siebie pytam
Witam i o siebie pytam
Witam. Jestem sceptykiem - kiedyś interesowałem się bardziej "nieznanym", teraz czytuje co nieco - Darwin, Dawkins to teraz autorytety. Jestem przed czterdziestka i chyba nie wiem kim tak naprawdę jestem. Mam wrażenie że jestem z innej bajki, zupełnie innej - wiem, że tu nie pasuję., zawsze to wiedziałem, problem w tym że teraz wpływa to negatywnie na moja samoocenę. Po 20 latach przestałem palić, zacząłem biegać - fajnie, już troszkę sobą rządzę, ale to nie to. Coś jest nie w porządku na tej szachownicy ... Dopuszczając możliwość istnienia nieodkrytej rzeczywistość postrzeganej przez niewielu ,a mogącej rzucić światło na moje "ja", czy ktoś zechciałby rzec co nie co ? Pewnie to problem na który istnieje już jakaś specjalizacja w medycynie akademickiej, ale fajnie jest przez chwile myśleć, że to może jakieś "nieznane" przyświeci kagankiem i obejdzie się bez antydepresantów dla infantylnego egoisty .
Pozdrawiam
P.S.
Dobrze jest wierzyć, że istnieje coś "ponadto".
Cudownie jest to wiedzieć.
Ja się jeszcze łudzę, że dwa powyższe stwierdzenia maja coś wspólnego z logiką
Pozdrawiam
P.S.
Dobrze jest wierzyć, że istnieje coś "ponadto".
Cudownie jest to wiedzieć.
Ja się jeszcze łudzę, że dwa powyższe stwierdzenia maja coś wspólnego z logiką
Gdy gra jest skończona, król i pionek wracają do tego samego pudełka
Masz stosunkowo duzę wibracje i jak się to mówi świecisz w astralu i zwróciłeś na siebie uwagę nisko wibracyjnych bytów którzy Cię postrzegają jako zagrożenie i pewnymi metodami wpływają na Ciebie aby Cię powstrzymać i zgasić twoje światełko.
Z drugiej strony Dusza podsyła Ci sposoby obrony i uratowania się z zaistniałej sytuacji.
Poczytaj temat o odprowadzaniu dusz, będzie tam też wkrótce opisane jak sobie poradzić w takiej sytuacji jak Twoja , bo trudno jest działać ze Światłem będąc pod wpływem mroku który zabiera energie życiową i wpędza w depresję.
Z drugiej strony Dusza podsyła Ci sposoby obrony i uratowania się z zaistniałej sytuacji.
Poczytaj temat o odprowadzaniu dusz, będzie tam też wkrótce opisane jak sobie poradzić w takiej sytuacji jak Twoja , bo trudno jest działać ze Światłem będąc pod wpływem mroku który zabiera energie życiową i wpędza w depresję.
Nie ma rzeczy niemożliwych - poza tym wszystko jest możliwe.
Witam
. Miło, że chcesz otworzyć się na coś, co znajduje się ponad światem fizycznym. Wpadnij czasem na forum, czytaj, może znajdziesz coś co przykuje twoją uwagę i sam pytaj, jeżeli czujesz chęć zapytania o coś. Jeżeli masz trochę wolnego czasu, mogę polecić ci książkę o człowieku, który też otworzył się na nieznane. Chodzi mi o książkę Darka Saugiera "Miłość i wolność poza ciałem". Pisana jest prostym językiem, więc łatwo się odnajdziesz. Jest tam kilka nawiązań do książek Boba Monroe, ale tym nie musisz się przejmować, gdyż i bez przeczytania tamtych wszystko będzie jasne, a jeżeli nie, to zawsze jest to forum żeby udzielić ci odpowiedzi 


Dziękuję serdecznie za szybką odpowiedź, jednak, jak to zwykle bywa, zrodziła więcej pytań, niż dała odpowiedzi.

Najlepszy numer to "Wyznajcie swoją wiarę " - i słychać pospieszne poszukiwanie kasy na ofiarę...
Czekam na te informacje jak poradzic sobie w takiej sytuacji jak moja, problem polega tylko na tym że ja właśnie nie wiem jaka jest moja sytuacja ...!?
Proszę pamiętać, że operujecie tu w temacie który jest mi z praktycznego punktu widzenia zupełnie nieznany, a teoretycznie liznąłem co nieco w życiu z czystej ciekawości. Mało tego, ja w zasadzie w to nie wierzę , ale jak dziecko lubię marzyć, myśleć że istnieje coś ponad to co postrzegamy. A nuż ...
Pozdrawiam
Z czego wynikają te duże wibracje, to wynik procesów myślowych, działań czy czysta "genetyka" ? Po co "świecę" skoro mi to szkodzi ? Dlaczego ktoś mnie postrzega jako zagrożenie - absolutnie nie mam takich intencji. Cała "sprawa" rozgrywa się poza zakresem mojej percepcji.Wlodek pisze:Masz stosunkowo duzę wibracje i jak się to mówi świecisz w astralu i zwróciłeś na siebie uwagę nisko wibracyjnych bytów którzy Cię postrzegają jako zagrożenie [...]
Jakimi metodami, skąd mam o tym wiedzieć ? Przed czym chcą mnie powstrzymać ? Da się zgasić siwatełko ? kurcze ja nawet nie wiem że świeciWlodek pisze:[...] i pewnymi metodami wpływają na Ciebie aby Cię powstrzymać i zgasić twoje światełko.

Hmm, w zasadzie mam ochotę uciec w jakieś ustronne miejsce i rozkoszować się do końca życia świętym spokojem, przyrodą i dłubaniną w jakimś warsztaciku. A tak poza tym to jestem w zasadzie niewierzącym z odzysku, rzadko chodzę do kościoła, a jak już tam jestem to czasami wsłuchując się w kazania krew mnie zalewa ...Wlodek pisze:Z drugiej strony Dusza podsyła Ci sposoby obrony i uratowania się z zaistniałej sytuacji.
Najlepszy numer to "Wyznajcie swoją wiarę " - i słychać pospieszne poszukiwanie kasy na ofiarę...
Czytałem i wnioskuję że mnie coś oblazło i jestem pod wpływem mroku ? Coś złego, czy ktoś zagubiony np z rodziny, uuuuu już zaczynam się bać.Wlodek pisze:Poczytaj temat o odprowadzaniu dusz, będzie tam też wkrótce opisane jak sobie poradzić w takiej sytuacji jak Twoja , bo trudno jest działać ze Światłem będąc pod wpływem mroku który zabiera energie życiową i wpędza w depresję.
Czekam na te informacje jak poradzic sobie w takiej sytuacji jak moja, problem polega tylko na tym że ja właśnie nie wiem jaka jest moja sytuacja ...!?
Proszę pamiętać, że operujecie tu w temacie który jest mi z praktycznego punktu widzenia zupełnie nieznany, a teoretycznie liznąłem co nieco w życiu z czystej ciekawości. Mało tego, ja w zasadzie w to nie wierzę , ale jak dziecko lubię marzyć, myśleć że istnieje coś ponad to co postrzegamy. A nuż ...
Pozdrawiam
Gdy gra jest skończona, król i pionek wracają do tego samego pudełka
Nie wpadaj w żadne paniki bo do tej pory wytrwałeś to i wytrwasz nadal.
Gdy dowiesz się jak wyglądają astralne ataki na ludzi to będziesz się mógł świadomie bronić i staniesz się zbyt trudnym kęsem do " połknięcia:
Najważniejsze to odmówić WSZELKIEJ WSPÓŁPRACY Z ASTRALNYMI I ZIEMSKIMI PRZEDSTAWICIELAMI MROKU I ZERWAĆ WSZELKIE UKŁADY DO JAKICH NAS NAMÓWILI PODSTĘPEM.
Wtedy ich możliwości co do nas kurczą się gwałtownie, a resztę stopniowo na kursie.
Bo mimo wszystko oni mogą do nas wejść tylko przez nasze wady i jakąś formę zgody a konsekwentne codzienne opowiadanie się po stronie światła jest dla nich wielkim utrudnieniem i muszą szukać nowych sztuczek , a my je poznajemy i znowu tracą dojście do nas.
Gdy dowiesz się jak wyglądają astralne ataki na ludzi to będziesz się mógł świadomie bronić i staniesz się zbyt trudnym kęsem do " połknięcia:
Najważniejsze to odmówić WSZELKIEJ WSPÓŁPRACY Z ASTRALNYMI I ZIEMSKIMI PRZEDSTAWICIELAMI MROKU I ZERWAĆ WSZELKIE UKŁADY DO JAKICH NAS NAMÓWILI PODSTĘPEM.
Wtedy ich możliwości co do nas kurczą się gwałtownie, a resztę stopniowo na kursie.
Bo mimo wszystko oni mogą do nas wejść tylko przez nasze wady i jakąś formę zgody a konsekwentne codzienne opowiadanie się po stronie światła jest dla nich wielkim utrudnieniem i muszą szukać nowych sztuczek , a my je poznajemy i znowu tracą dojście do nas.
Nie ma rzeczy niemożliwych - poza tym wszystko jest możliwe.
Włodek tak to piszesz, że czuję strach przez samo czytanie
. Pytasz dla czego świecisz - po prostu rozwinąłeś się i masz więcej energii, to dobrze. Nisko-energetyczne byty zwracają na ciebie uwagę (z resztą tak jak na wielu ludzi, którzy już zdążyli się rozwinąć trochę) ponieważ taka jest ich natura. Co do gaszenia światełka - po prostu chcą obniżyć twoją energię, sprawić, że będziesz miał negatywne myśli. Z podróżą nie jest taki głupi pomysł. Żyjesz w mieście? Im większe miasto (chociaż są miłe wyjątki) tym więcej ludzi z negatywnymi myślami, a to bardzo łatwo się udziela. Zafunduj sobie czasem spacerek do jakiegoś parku, czy innego miejsca gdzie jest raczej mało ludzi a dominuje przyroda - trawa, drzewa, ptaszki itd xD. Hehe, do kościoła również nie chodzę i jakoś mi to nie przeszkadza
. Zbyt dużo księży, którzy nawet nie powinni chodnika przed kościołem zamiatać ;p. Jesteś bardzo nowy w tym temacie, a Włodek trochę cię wystraszył na dzień dobry. To, do czego musisz się teraz przekonać to, że myślą można dokonać wszystkiego, a poziomy świadomości o których tu mówimy opierają się tylko na myśli. Narazie nie polecam zagłębiać się bardzo w te złe byty, gdyż to wywoływanie wilka z lasu, a nie chcę, żebyś się zraził i odciął od tej drogi. Takie najważniejsze - po prostu pilnuj swoich myśli. Staraj się myśleć pozytywnie, blokuj energie, które identyfikujesz jako ciężkie, powolne i przynoszące szkody. Mówiąc prościej staraj się żyć uśmiechem 




No fajnie, tylko że ja świadomie nie współpracuje i nie współpracowałem z żadnymi przedstawicielami, tym bardziej mroku i tym bardziej nie mam żadnych układów z nimi !Wlodek pisze:Najważniejsze to odmówić WSZELKIEJ WSPÓŁPRACY Z ASTRALNYMI I ZIEMSKIMI PRZEDSTAWICIELAMI MROKU I ZERWAĆ WSZELKIE UKŁADY DO JAKICH NAS NAMÓWILI PODSTĘPEM.
Mieszkam na wsi, aczkolwiek w bloku i od jakiegoś czasu regularnie biegam podziwiając okoliczności przyrody.Zuo999 pisze:Żyjesz w mieście?[...]Zafunduj sobie czasem spacerek do jakiegoś parku[...]
Tu troszkę o sobie. W wieku 12-13 lat wpadła mi w ręce książka "My z kosmosu" i parę innych ziarenek które kiełkując podniosły zasłonę szczelnie okrywającą bezpieczny świat jedynie słusznej religii. Byłem, miedzy innymi na paru spotkaniach z Leszkiem Żądło, próbowałem medytacji, akrobacji itp. Nic kompletnie nic nigdy mistycznego mnie nie dopadło, jedyny nieprzyjemny incydent był związany z porażeniem przysennym, ale to zjawisko jest już wyjaśnione i nie czai się tam nic niezwykłego. Stopniowo oddalałem się od religii, czytając różne pozycje literatury traktujące to o astralu, to o hunie, kosmitach itp. W końcu coraz bardziej zawiedziony brakiem jakichkolwiek empirycznych doświadczeń potwierdzających przekazywana w w/w pozycjach wiedzę skierowałem się w kierunku ateizmu. W zasadzie na chwilę obecną ewolucję i samoistne powstanie kosmosu, a w nim życia, które z pewnością jest powszechne, uważam za obowiązujący fakt. Dopuszczam jedynie możliwość istnienia jakichś energii które do tej pory nie zostały odkryte, a które mogą w określonych okolicznościach mieć wpływ na postrzegana przez nas rzeczywistość. Być może proporcja znane/nieznane jest jak nadwodna/podwodna część góry lodowej jednak na chwilę obecną nie ma na to absolutnie żadnych dowodów i ten pogląd uważam jako furtkę bezpieczeństwa dla mojej psychiki. W ramach tego obszaru mojej niewiedzy i po dość intensywnym studiowaniu forum postanowiłem zasięgnąć informacji na temat problemu mojej osoby u ludzi których wypowiedzi budzą mój szacunek niezależnie od mojego stosunku do "tej tematyki".Zuo999 pisze:Jesteś bardzo nowy w tym temacie [...]
Staram się, ale ostatnio z tym ciężko. Poza tym jak mam blokować coś czego nie czuję, nie widzę, a więc dla mnie nie istnieje !?. Rozumiem że w kontaktach międzyludzkich funkcjonuje coś w rodzaju intuicji i odczucia, ale blokować energii to ja nie umiem, no chyba że chodzi o energię elektrycznąZuo999 pisze:Staraj się myśleć pozytywnie, blokuj energie, które identyfikujesz jako ciężkie, powolne i przynoszące szkody. Mówiąc prościej staraj się żyć uśmiechem

Gdy gra jest skończona, król i pionek wracają do tego samego pudełka
Na jakiekolwiek doświadczenia czasem trzeba naprawdę długo czekać, gdyż u większości ludzi jest to powolny proces, jeżeli widzimy tylko część księżyca, nie należy zakładać, że pozostałe części nie istnieją ;p. Mówisz, że jesteś ateistą, jednak patrz - tworząc "furtkę bezpieczeństwa" jednak czujesz, że może by inaczej - w innym wypadku nawet byś nie odwiedził tego forum
. Subtelne, póki co jeszcze nie potwierdzone przez "naukowców", energię rzeczywiście nie muszę mieć wiele wspólnego z religią. Po prostą są. Tak samo jeszcze nie tak dawno uważaliśmy, że elektrony i protony są niepodzielne. Przełom moim zdaniem nastąpi, kiedy naukowcy nowymi narzędziami zaczną odkrywać rzeczy, które my znamy już teraz
. W każdym razie kurtynę poznania podnosi się powoli. Hmm.. Są jakieś elementy "naszej tematyki
", w które wierzysz, lub takie, których istnienia jesteś prawie pewny? Tak nawiasem dzisiaj mam dość dziwny dzień i mogę pisać nieskładnie za co przepraszam xD



Wierzę że ludzie mają jeszcze wiele do odkrycia, nie wykluczam w związku z tym, że Wy właśnie w jednym z takich nieodkrytych obszarów się poruszacie.Zuo999 pisze:Są jakieś elementy "naszej tematyki", w które wierzysz, lub takie, których istnienia jesteś prawie pewny?
Prawie pewny jestem tego że istnieją niewerbalne sposoby komunikacji międzyludzkiej, które bazują prawdopodobnie na bezpośredniej łączności naszych mózgów, lub na łączności wykorzystującej jakieś większy uniwersalny zasobnik informacji nieulotnej. Bazować to wszystko może na falach elektromagnetycznych jak radio które można dostroić do danego "poziomu" i możliwości "usłyszenia" będzie uzależniona od czułości "radioodbiornika".
Pewny jestem tego, że wszystko co tu opisujecie, Wasze doznania, przeżycia są jak najbardziej dla Was autentyczne, niestety nie oznacza to wcale, że są obiektywnie prawdziwe. Nie posiadam aparatu "naukowego" aby to "potwierdzić", ale wydaje mi się, że nawet jakbym miał to nie byłoby to obiektywne. Dopóki "rzecz" dzieje się w mózgu, a nie powoduje "wychylenia wskazówki" to nie jest weryfikowalna.
Pytanie1: Skoro w jakimś tam stopniu rozwinąłem się duchowo, przez co jak rozumiem "świece w astralu", to jakim cudem "nic nie czuje"? W dodatku coraz bardziej kieruję się w stronę ateizmu, a to raczej nie rozwija duchowości i nie kieruje w stronę Boga.
Pytanie2. Czytałem na forum, że jak demon staje się w 100% zły to znika. To znaczy że nie istnieje zło absolutne. Czyli że Szatan nie istnieje, albo że istnieje ale ma w sobie pierwiastek dobra, a demony sa jak pasożyty zabijające swojego żywiciela i ginące z nim.
Czy z dobrem jest analogicznie ? Tzn jak ktoś jest w 100% dobry to znika ? I co zamienia się w energię, jaką ? Taką samą jak "zniknięy" demon ? Czyli Boga nie ma, albo ma w sobie pierwiastek zła.
Gdy gra jest skończona, król i pionek wracają do tego samego pudełka
Zacznę od drugiego pytania, bo spodobało mi się
. Na początek dlaczego demony znikają gdy staną się całkowicie złe - Otóż miłość, którą wszyscy posiadamy jest pewnym spoiwem. Jest tak jakby klejem utrzymującym w kupie nasze ciała i dzięki której te ciała właśnie funkcjonują. Demon stając się coraz bardziej zły musi coraz mocniej zamykać się na swój pierwiastek miłości. Gdy się go całkowicie pozbędzie, nie istnieje już to spoiwo i rozpada się na zwykłą bezkształtną i już nie powiązaną ze sobą masą energii. Jeżeli chodzi o dobro, to w pewnym sensie masz rację. Człowiek znika, ale tylko w takim sensie w jakim jest normalnie postrzegany. Otóż znikają jego ciała, jednak sam człowiek staje się jednością ze Stwórcą. Ciężko opisać słowami na czym to zjednoczenie polega, chociaż, gdybyś jeszcze był ciekawy, to postaram się coś napisać. W każdym razie dochodzisz do błędnych wniosków. Bóg istnieje, ale nie posiada w sobie pierwiastka zła, ponieważ Bóg jest w poziomach, w których zło już się nie przejawia. Stwórca ogarnia sobą cały nasz znany świat, w tym także właśnie doświadcza zła, jednak na poziomie, w którym on sam żyje zła nie ma. Trudno tu zmusić się na jakiś przykład, ale np. w ten sposób - Stoisz sobie w pokoju, widzisz, czyli w pewnym stopniu ogarniasz swoją świadomością wszystko, co się w nim znajduje - lampy, krzesła itd. Jednak pomimo, iż jesteś świadomy istnienia krzesła i nawet, kiedy z niego korzystasz, to i tak przecież krzesło nie jest częścią ciebie ;p. Teraz pytanie pierwsze. Źle rozumiesz pojęcie rozwijania się. Popatrz na typowego człowieka naszych czasów. Żyje, ma swoje problemy, swoje radości, ale w sprawie religii praktycznie nie robi nic. Ot chodzi do kościoła, bo tak "mama nauczyła" i "tak wszyscy robią". Sama religia dla większości jest czymś mglistym, nie rozumieją jej i nie zagłębiają się w nią. Ty natomiast zacząłeś ją analizować. Zacząłeś poznawać, myśleć nad jej sensem, zacząłeś dochodzić do wniosków na tej podstawie. To już jest duży rozwój. Może zauważyłeś, że większość ateistów (nie mówię tu o dzieciakach co się buntują wszystkiemu) jest znacznie mądrzejsza od większości katolików - z resztą sam pewnie wiesz jak wygląda rozmowa na temat wiary z katolikiem
. A, jak to pisałeś, nic nie czujesz, ponieważ nie wierzysz, że możesz czuć. Jesteś po prostu pełny przekonań, że wszystko da się wyjaśnić fizycznymi przyrządami. To normalne, mało osób jest w stanie przekroczyć tą barierę. Mówisz, że wierzysz w komunikację bezpośrednią. Przecież nawet w mediach mówiło się o znakomitych telepatach, których przecież wyniki mimo, iż nie do zmierzenia jakimś sposobem musieli (niechętnie z resztą xD) potwierdzić naukowcy. Twierdzą obecnie przecież (może nie wszyscy, ale zawsze), że istnieje coś takiego, gdyż były przeprowadzone na to eksperymenty w kontrolowanych warunkach, jednak nie potrafią jeszcze wytłumaczyć tego na naukowy sposób. Słyszałem też o telepatach i jasnowidzach pracujących podczas wojny dla różnych rządów. Podczas II Wojny Światowej zarówno wywiad amerykańscy, jak i w Niemczech korzystali z ich usług m.in. pomagali im określić położenie bazy wroga będąc setki kilometrów od tego miejsca. Oczywiście opisy sprawdziły się
. Z tego co mi wiadomo, to istnieje już projekt radioodbiornika, który mógłby odbierać fale eteryczne i astralne, jednak o samym urządzeniu póki co cicho, a łapę na technologii trzyma urząd patentowy. Kiedyś też wierzyłem, że wszystko trzeba potwierdzać przyrządami, lecz po czasie, wielu próbach i jeszcze liczniejszych porażkach stopniowo zacząłem wierzyć, że tak nie jest, a to było jak uchylenie rąbka wielkiej kotary. Może wtedy nie przyzwyczajonym wzrokiem i tylko pobieżnie dane mi było zobaczyć świat poza nią, lecz kiedy raz się już to przekroczyło nie ma siły, która by odwróciła cię od chęci głębszego poznania tego wspaniałego świata
. Pamiętasz, polecałem ci książkę Darka i polecam dalej, gdyż ona właśnie była moim kamieniem milowym na drodze poznania innego świata - różni się pewnie od książek które czytałeś do tej pory. Dobra, póki co wystarczy 






Czyli Bóg nie jest wszystkim co jest ? Szkoda to jedyny pogląd (Panenteizm) który dopuszczałem jako możliwy. Skoro Bóg "wszystko wie", ale nie jest wszystkim, to znaczy że gdzieś go nie ma i jest coś innego niż On. Skoro On jest dobrem i miłością to "coś innego" tym byś nie może - skąd zatem się wzięła i po co ta cała gonitwa za dobrem skoro zło jest niezbędne do istnienia dobra jak "+" dla "-". Gdy jesteś białą kropką na białej ścianie to cię tak naprawdę nie ma. Dopiero "coś innego" niż Ty determinuje Twoje istnienie. Bóg osobowy który gdzieś mieszka jest dla mnie koncepcją nie do przyjęcia, no chyba że to taki bóg/ambasador Stwórcy d/s istnień samoświadomych, a właściwy Stwórca jest Wszystkim. My też jesteśmy Nim, ale chwilowo z nudów odgrywamy rolę policjantów i złodziei w teatrzyku ułudy zwanym rzeczywistością.Zuo999 pisze:Bóg istnieje, ale nie posiada w sobie pierwiastka zła, ponieważ Bóg jest w poziomach, w których zło już się nie przejawia. Stwórca ogarnia sobą cały nasz znany świat, w tym także właśnie doświadcza zła, jednak na poziomie, w którym on sam żyje zła nie ma.
No ja raczej wiem, że obiektywną prawdą staje się to co jest wielokrotnie i niezależnie potwierdzone. Bardzo bym chciał wierzyć, ba najlepiej wiedzieć, że istnieje coś po śmierci, a rozwój i bycie dobrym człowiekiem po prostu się opłaca. Cudownie jest wierzyć że ktoś nad nami czuwa, ktoś wszechpotężny i sprawiedliwy wynagrodzi nam krzywdy - niestety - dupa.Zuo999 pisze:Kiedyś też wierzyłem, że wszystko trzeba potwierdzać przyrządami, lecz po czasie, wielu próbach i jeszcze liczniejszych porażkach stopniowo zacząłem wierzyć, że tak nie jest, a to było jak uchylenie rąbka wielkiej kotary.
Ilość kombinacji kodu DNA przewyższa szacowaną liczbę cząstek we wszechświecie. To że ja istnieję jest cudem, cudów, obłędnym i niesamowitym szczęściem, darem od losu. Jak powiedziała Jodie Foster w filmie pt "Kontakt" - "Jesteśmy mali i nieznaczący, ale jednocześnie jedyni i niepowtarzalni" - z takich faktów czerpię energię do życia i nie potrzebuje dorabiać do tego filozofii w stylu judeochrześcijańskim.
Jeżeli ten niewidoczny świat subtelnych energii rzeczywiście istnieje i wpływa na mnie to jest niewiele rzeczy które chciałbym poznać bardziej niż właśnie tą tajemniczą kartę naszej natury. Ja jednak w przeciwieństwie do Ciebie na tym polu mam same porażki.
Szczęśliwego Nowego życzę

Gdy gra jest skończona, król i pionek wracają do tego samego pudełka
Na wstępie dziękuje za życzenia, kolejny rok dobrze się zapowiada, a na dzisiaj wódeczka już się mrozi
. Również szczęśliwego nowego życzę ;p. Jeżeli spojrzysz na swoje istnienie tylko ze strony fizycznej to rzeczywiście, twoje istnienie jest bardzo wielkim cudem, zważywszy ilość czynników losowych - jednak w jakim stopniu naprawdę są losowe? Wiesz, mi o tym łatwo mówić, ale nie wiem jak to opisywać tobie, kiedy masz inny punkt widzenia. Sam kiedyś dużo się zastanawiałem jak to możliwe, że powstał wszechświat, planety, jakim cudem wytworzyło się życie, skoro przecież szanse są niemal równe zeru na powstanie każdego osobnego sprzyjającego czynnika, a musiało ich być wiele przecież. Teraz tak - jeżeli ktoś chce przypisać to jako dziełu przypadku, to każda galaktyka, każdy fragment tej wielkiej układanki musiał powstać jako przypadkowy wynik działania sił chaosu. Śledząc kolejne etapy dość ciężko by tu było dojść aż do naszego obecnego etapu. W miarę gdy zacząłem odkrywać nowy świat, a i dużo czytałem relacji innych osób z jego odkrywania dowiedziałem się o istotach, które potrafią swoim umysłem objąć naraz wszystkich ludzi na ziemii - mało tego, potrafią jeszcze zaplanować w świecie fizycznym jakieś zdarzenie, znając z miejsca wszystkie jego konsekwencje nie przeoczając żadnego szczegółu. Wtedy już zmienia się pojęcie o wydarzeniu losowym
. Moim zdaniem, gdybyśmy byli dziećmi chaosu, to sami byśmy byli tylko chaosem - nie widzę tutaj niestety żadnego celu w życiu. Zło nie jest niezbędne do istnienia dobra, kij ma dwa końce, ale na jednym końcu leży dobro, na drugim brak dobra. Zło i brak zła to dwa końce innego kija. Ciepło - brak ciepła, zimno - brak zimna. Co do istoty Boga, to ciężko mi to wszystko ubrać w jako takie słowa, ale staram się xD. Zło, jako takie nie istnieje, istnieje tylko coś co nazywamy złem i coś, co nazywamy dobrem, a do tego wsadziliśmy to jako dwa końce jednego kija. Złem (przynajmniej według jak dla mnie najbliższej prawdy koncepcji) są po prostu działania egocentryczne. Powstało ono, kiedy istota stworzona przez Boga wysłana w gęstsze światy zapomniała o jego istnieniu i zaczęła kierować się swoimi własnymi celami. Dlaczego jest to zło? Gdyż nie jest to naturalne działanie - tak, jakby palec nagle przestał słuchać naszych poleceń i kierował sam sobą. Cóż, jak wiadomo, nie może tego zrobić, ponieważ jest częścią dłoni, ta jest częścią ręki itd. Jeżeli zechce się całkowicie oddzielić, to zostanie pozbawiony krwi, a razem z nią wszystkiego co potrzebne, by utrzymać tkanki palca przy życiu. Z człowiekiem jest tak samo. Jesteśmy tylko narzędziami wysłanymi do tego świata, których zadaniem jest zbierać doświadczenia, a następnie wrócić do swojego pierwotnego świata. Dlatego właśnie Stwórca nie może być zły, gdyż musiałby odciąć się od siebie samego xD. Wiesz, świat fizyczny sam w sobie jest strasznie złudny i iluzoryczny i ciężko tylko na jego podstawie wyciągać jakie kolwiek wnioski na temat Boga, a już opisać coś dokładnie po prostu jest niemożliwe. Po właściwej stronie lustra weneckiego zobaczysz wszystko znajdujące się po drugiej stronie, jednak będąc z niewłaściwej strony nie zobaczysz nic więcej, jak tylko stronę, po której się znajdujesz. Kiedyś wyczytałem bardzo miłą poradę - im bardziej cenisz sobie jakiś pogląd i uważasz go za prawdziwy, tym mocniej i wszystkimi sposobami nieustannie próbuj go zanegować
. A jeżeli chodzi o subtelne energie, to przecież takimi energiami są np. fale radiowe, porcje światła, promieniowanie alfa, beta, gamma, grawitacja, działająca na podobnej zasadzie energia atomu trzymająca na orbitach w okół elektrony. Przykładów przecież potwierdzonych już można mnożyć - nie sposób słuchać radia nie wierząc w istnienie fali radiowej - a czy widziałeś ją kiedyś? Cofnijmy się lata wstecz. Newton se swoją koncepcją, Einstein, ze swoim słynnym wzorem, przecież wszyscy zostali wyśmiani, a lata później ich odkrycia są na porządku dziennym, do tego uznawane są za przełomowe. Wychylenie wskazówki nie zależy od istnienia badanego zjawiska, tylko od dokładności urządzenia ;p.



Wszechświat jest Procesem którego kwintesencją jest zmiana. Celem życia jest samo życie - bycie. Jednak wpływ niezliczonej ilości czynników odciska swoje piętno na kolejnych pokoleniach tak gwiazd jak i organizmów żywych prowadząc do zmian, które w przypadku materii ożywionej doprowadzają do powstania inteligentnych istot. Czy kolejnym etapem rozwoju życia, a raczej samoświadomości która zaistnieć mogła dopiero w wyniku powstania odpowiedniego mózgu, nie jest jakaś nieśmiertelna (w kategoriach ludzkich) istota tego nie wiem. Mówisz o istotach które mogą objąć swym umysłem całe cywilizacje, ale zastanów się, czy to nie kwestia mocy obliczeniowej. Nasze komputery z inteligencją są na poziomie myszy, a moc obliczeniowa nie pozwala nawet na modelowanie pogody na naszej planecie, ale spokojnie, tranzystor ma jakieś 80lat, poczekaj 800 lat, może 8mln lat (to i tak pryszcz przy 15mld) to zobaczysz na co nas stać.Zuo999 pisze:Moim zdaniem, gdybyśmy byli dziećmi chaosu, to sami byśmy byli tylko chaosem - nie widzę tutaj niestety żadnego celu w życiu.
Choć "lokalnie" świat wydaje się być coraz bardziej zorganizowany i uporządkowany, to jednak w skali wszechświata nieuporządkowanie stale rośnie i doprowadzi w końcu do całkowitego rozproszenia i zaniku energii. Piszesz o nieprawdopodobieństwie naszego powstania z chaosu, ale musisz pamiętać o tym, że po pierwsze: ten chaos rządzi się prawami fizyki , a po drugie: natura miała i ma do dyspozycji niewyobrażalny szmat czasu na eksperymenty. Weź za przykład np. oko - bardzo precyzyjny i skomplikowany narząd który jednak na przestrzeni milionów lat wyewoluował z pierwotnej komórki światłoczułej.
Chętnie bym wyciągnął wnioski nie tylko na podstawie świata fizycznego, niestety innego nie znam i nie doświadczyłem. Poza tym religijnym filozofom zupełnie ta wada fizycznego świata nie przeszkadza w tworzeniu wizerunku Boga.Zuo999 pisze:Wiesz, świat fizyczny sam w sobie jest strasznie złudny i iluzoryczny i ciężko tylko na jego podstawie wyciągać jakie kolwiek wnioski na temat Boga, a już opisać coś dokładnie po prostu jest niemożliwe.
Wszystkie wymienione są wręcz namacalnymi formami energii, nie nazwałbym ich "subtelnymi" bo w odpowiedniej dawce są śmiertelne.Zuo999 pisze:A jeżeli chodzi o subtelne energie, to przecież takimi energiami są np. fale radiowe, porcje światła, promieniowanie alfa, beta, gamma, grawitacja[...]
Eee, słuchać można, niewiedza w niczym tu nie przeszkadza. Można wmówić że to głos z nieba i odpowiednio dobrany tekst zdziała cudna na niewinnych umysłach słuchaczy. Arthur C. Clarke powiedział "Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii." Jak technologia może istnieć za 1mln lat skoro na przestrzeni paru wieków poczyniliśmy takie postępy ?Zuo999 pisze:nie sposób słuchać radia nie wierząc w istnienie fali radiowej
Jaką masz pewność że to co czujesz, widzisz "po tamtej stronie" istnieje naprawdę ? Podaj mi sposób jak ja mam tego doświadczyć ? Jak nie widzisz fali radiowej to przynajmniej możesz zaobserwować jej skutek, choć w zasadzie światło to tez fala radiowa., a ja nie mogę sam zobaczyć ani przyczyny ani skutku. Budda mówił aby nie wierzyć na słowo ...

Gdy gra jest skończona, król i pionek wracają do tego samego pudełka
Skąd się bierze moja pewność ciężko wytłumaczyć, to się po prostu czuje, że to jest to. Jeżeli już miałbym podać jakieś powody, mogę tu napisać np. o doświadczaniu tego samego przez różne istoty nie porozumiewające się ze sobą. Nawet tu na forum możesz zauważyć, że użytkownicy nie spotykający się oprócz forum (chyba i nie mówię, że wszyscy ;p) dojdą swoimi metodami do tych samych wniosków (oczywiście będą one się lekko różnić w zależności od człowieka, gdyż błąd przestaje istnieć dopiero wiele sfer powyżej naszej), lecz sens ogólny zostaje. Kiedyś z kumplem próbowaliśmy też przez gg zgadywać myśli - to można wytłumaczyć po prostu zwykłym trafem, jednak myśli jest bardzo dużo, co sprawia traf dość nikłym
. Przykładów jeszcze kilka mógłbym napisać, lecz najważniejsze trzeba po prostu odczytać w sobie. Jak możesz ty tego doświadczyć? Zacznij od powolnego pozbywania się utartych przekonań. Kiedy umysł masz otwarty na doświadczenia, nie starasz się ich przypisać do znanych ci pojęć, a zaczniesz dopuszczać inne, to zobaczysz, że świat może nagle stać się dużo bardziej skomplikowany
. Skutki działania energii przecież też możesz doświadczyć. Są ludzie wypełnieni pozytywną energią - same przebywanie w ich towarzystwie poprawia ci nastrój, doładowuje cię. Tak naprawdę nie ma magii jako takiej - są tylko zjawiska, których nauka póki co nie potrafi inaczej wytłumaczyć, a potężna dawka miłośći co dla niektórych też może być zabójcza
. Filozofowie tworzyli obraz Boga, ale oni doświadczali innych światów przecież. Zauważ, że istota Boga w wielu religiach jest bardzo podobna. Zmieniają się tylko zasady i zewnętrzna kreacja, ale to już na potrzeby danej religii. Skoro wszechświat to chaos (i nie rządzą nim prawa fizyki - weź pod uwagę czarne dziury), czyli po prostu nie uporządkowana materia, to skąd wzięła się świadomość istnienia?


