Martwe Forum

Tutaj piszemy o sprawach mniej lub bardziej związanych z rozwojem duchowym jednocześnie nie mieszczących się w innych miejscach Forum.
FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Martwe Forum

Post autor: FREYA » ndz kwie 06, 2008 8:57 pm

Tak sie zastanawiam :"co się dzieje"?Jest zarejestrowanych 342 uczestników. Aktywnych jest 4,5 w porywach do 6 osób! A gdzie cała reszta? Gdzie uczestnicy Warsztatów Bruca, gdzie potencjalni czytelnicy książek Moena?Czyżby zapału starczyło na przysłowiowe 5 minut? To-masz i Ewa nie pociągną całego Forum. A co chwilę ktoś nowy prosi o pomoc! W zalożeniach są tu wspaniałe opcje, ale de facto nic się nie dzieje....Ja sama przerabiam płyty Moena i chętnie skonfrontowała bym swoje odczucia z kimś równie jak ja początkującym , lub też bardziej zaawansowanym.
Nie chcę nawet myśleć o tym ze to zniechęcenie wykrusza pomału wszystkich uczestników, bo to by oznaczało że to całe "odzyskiwanie" to totalna ( przepraszam) lipa. A moze pora na kolejne Warsztaty?

Dziś były urodziny mojej Mamy, próbowałam się z Nią skontaktować i znów klapa.....Takie historie totalnie mnie dołują.
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

Magdalena
Posty: 72
Rejestracja: pt lut 01, 2008 4:26 pm

Post autor: Magdalena » pn kwie 07, 2008 9:46 am

Droga Freyo,-
Powiem Ci jak to jest z mojego punktu widzenia. Stronę i forum przeglądam codziennie, jestem z Wami myślami w zasadzie ciągle, jednakże jestem tak mała w swojej wiedzy, że nie ośmielam się brać częstego udziału w dyskusjach. Pomimo przeczytania wielu książek - im więcej wiem - tym bardziej zdaję sobię sprawę jak dużo jeszcze powinnam wiedzieć. Myślę, że wiele jest tego typu osób. Ale jestem tutaj ! I będę!

pozdrawiam Cię mocno.

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm

Post autor: ewa.fortuna1 » pn kwie 07, 2008 10:55 am

Też nie raz sie na tym zastanawiałam,czemu tak jest,że nikt nie pisze?
Fajnie by było jak by uczestnicy warsztatów opisywali własne przeżycia związane z uczestnictwem w warsztatach.
Przecież tam były pierwsze próby nawiązania kontaktu i na 100% jestem pewna,że było bardzo dużo udanych odzyskań.
Szkoda,że nikt nie dzieli sie swoimi spostrzeżeniami. Szkoda,że nie piszecie jak minęły warsztaty,czy Wam coś dały,czy jesteście zadowoleni czy rozczarowani?
Może jednaj ktoś zacznie? :)
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

To_masz_tu
Posty: 151
Rejestracja: czw lis 09, 2006 5:07 pm

Post autor: To_masz_tu » pn kwie 07, 2008 3:42 pm

Witam
Dwie ciekawe myśli tu przeczytałem pierwsza to cyt: „Dziś były urodziny mojej Mamy, próbowałam się z Nią skontaktować i znów klapa.....Takie historie totalnie mnie dołują.”

Wiecie co różni pesymistę od optymisty? Pesymista to jest optymista z bagażem doświadczeń.
Ale pamiętający tylko te nieudane. :)
My Polacy mamy taką wybiórczą pamięć. Zamiast skupiać się na tym co mi się udało i korzystać z tej energii rozpamiętywać to przypominać sobie, pławić się w tym, bo tam jest zgromadzona ta energia sukcesu, my rozpatrujemy porażki i pławimy się w tej energii klęski i ją wykorzystujemy do następnej nieudanej próby. Jeżeli chcesz, aby ci coś wyszło udało się to przypomnij sobie jak poprzednio ci się to udało. Wejdź w ta energie przypomnij sobie sukces i wykorzystaj tą energie do następnego sukcesu. Pamiętaj nabierz jej tak dużo, aby ci starczyło na nowe przedsięwzięcie.

Druga myśl to taka cyt: „Pomimo przeczytania wielu książek - im więcej wiem - tym bardziej zdaję sobie sprawę jak dużo jeszcze powinnam wiedzieć. Myślę, że wiele jest tego typu osób.”
Książkę należy traktować jako inspiracje do tego aby zacząć samemu. Nie nauczysz się niczego z książek, one mogą ci tylko coś podpowiedzieć na cos zwrócić uwagę. Aby się nauczyć musisz to zacząć robić. Dlatego nie trać czasu na czytanie książek. Zacznij działać, bo nigdy się nie dowiesz co naprawdę potrafisz. Jeżeli książka cię inspiruje to znaczy że masz w sobie potencjał i należy go rozwinąć w praktyce.

To masz
Ostatnio zmieniony pn kwie 07, 2008 3:44 pm przez To_masz_tu, łącznie zmieniany 1 raz.

SamTen
Moderator
Posty: 97
Rejestracja: śr mar 14, 2007 12:23 pm

Re: Martwe Forum

Post autor: SamTen » pn kwie 07, 2008 7:02 pm

FREYA pisze:! A gdzie cała reszta?
A kuku! Tu jestem!
Ale na warsztatach nigdy nie byłem.
Samten :) ;) :D

Szymon
Posty: 62
Rejestracja: sob wrz 01, 2007 5:17 pm

Post autor: Szymon » pn kwie 07, 2008 9:19 pm

Jestem tu codziennie i uważnie śledzę wszelkie tematy. Niestety w większości nie mam nic do powiedzenia, a z praktyką u mnie ostatnio ciężko i nawet nie ma się czym dzielić, ot co!
Obrazek

FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Post autor: FREYA » pn kwie 07, 2008 10:06 pm

Witam :)
Póki co odezwało się 5 osób , a wiec te o których pisałam w pierwszym poście, tych 5-ciu najwierniejszych :)
Ewa Ty sama wiesz ilu było na Warsztatach, ( podejrzewam ze niemało). Sama też sie zastanawiam i to bardzo ,co się z tymi ludźmi podziało, dlaczego nie piszą.Gdyby mnie się udało wykonać odzyskanie na Warsztatach( czytaj : nauczyć sie odzyskiwac),to euforia chyba by mnie rozerwała , i robiłabym WSZYSTKO aby nauczyć się wiecej i wiecej....I chciałabym tą wiedzę przekazywać dalej .

To-masz chętnie bym sie podparła jakimś małym sukcesem, bodaj sukcesikiem,
ale chodzi o to że nie mam czegos takiego.( Owszem w innych dziedzinach zycia było ich sporo :) ale teraz nie interesują mnie one zupełnie.)
Od 2 mies. ćwiczę( nie wiem czy prawidłowo), w zasadzie plyty Bruca całe przeszłam,liczyłam że zawarte tam wskazówki mi pomogą ,ale żadnego choćby małego osiągniecia. Końcowe odzyskanie mi nie wychodzi. Być może to kwestia ćwiczeń, ale póki co ogarneła mnie rezygnacja i zwątpienie. Może gdyby ktoś przechodził przez cos podobnego, wsparł mnie swoimi wskazówkami, jaki krok dalej zrobic , ale tak jak napisałam na Forum nic sie nie dzieje :(

Sam Ten wydaje mi sie ( choć jasnowidzem jeszcze nie jestem), że masz się czym dzielić z innymi. To brak czasu, czy lenistwo :) ???Może miałbys dla mnie jakieś wskazówki?

Szymon jesli nie masz póki co osiagnięc , to pytaj, pytaj, prowokuj dyskusje , a inni tez na tym skorzystają.

Może jeszcze ktoś się odezwie. Zapraszam do dyskusji.
Pozdrawiam wszystkich :)
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

To_masz_tu
Posty: 151
Rejestracja: czw lis 09, 2006 5:07 pm

Post autor: To_masz_tu » wt kwie 08, 2008 9:52 am

Jolu dlaczego piszesz że nie masz sukcesów a twoje OBE, nie ,nie to nie był sen to było OBE. Miałem ich wiele i było to w trakcie gdy moje ciało spało. Też myślałem ma początku że to sny. Gdy tak myślałem to zacząłem doznawać takich realnych wyjść, że nie wiedziałem gdzie jestem, czy w rzeczywistości naszej fizycznej czy nie. Przekonali mnie tym że nie ma czegoś takiego jak sen są tylko różne stany świadomości. Należy je badać wtedy poznajemy siebie i to co nas otacza.
Miałaś już kontakt z mamą. Przypomnij sobie go . Przywołaj ten obraz te uczucia. To jest ta energia o której wcześniej pisałem. Ona jest zawarta w tych obrazach i uczuciach. Wykorzystaj ją do ponownego kontaktu. Masz duży potencjał. Jeżeli to co wczoraj czułem pochodziło od ciebie, a tak myślę to potrafisz „rozpalić ogień”. Ale pamiętaj że zbyt silne emocje przeszkadzają w kontakcie.
To masz

SamTen
Moderator
Posty: 97
Rejestracja: śr mar 14, 2007 12:23 pm

Post autor: SamTen » wt kwie 08, 2008 11:51 am

FREYA pisze:Sam Ten wydaje mi sie ( choć jasnowidzem jeszcze nie jestem), że masz się czym dzielić z innymi. To brak czasu, czy lenistwo :) ???Może miałbys dla mnie jakieś wskazówki?
1. Wydaje ci się :)
2. Lenistwo. Moja doba ma te same 24 godziny co Twoja.
3. To co miałem to już napisałem. Ale mogę sprobować powtórzyć. Może przypadkiem uda mi się coś dodać:
Freyu,
już pisałem, żeby nie oczekiwać czegoś konkretnego, bo to złudne. Moje odzyskanie (jedyne i opisane na tym forum - na pewno czytałaś) przyszło zupełnie nieoczekiwanie. Mam wrażenie, że wprawdzie był to efekt praktyki ale... innej. Nie ćwiczenia odzyskań tylko efekt uboczny praktyki medytacyjnej. Rozbudzałem wtedy czakrę serca. W miarę systematycznie od jakichś 3 miesięcy.
Jedyną radą jaka potrafię dać jest: spróbuj zrobić to samo. Odstaw na chwilę odzyskania i pomedytuj. A potem wróć do odzyskań i sprawdź czy pomogło. Powodzenia.
Samten :) ;) :D

Maciek
Posty: 25
Rejestracja: pt sie 31, 2007 3:02 pm

Post autor: Maciek » wt kwie 08, 2008 5:02 pm

Witam, skoro poruszyliście ten temat to i ja napisze, że śledzę uważnie forum. Nigdy nie byłem na warsztatach ale to już pisałem gdzieś wcześniej. Bardzo mnie ciekawią inicjatywy jak "Odzyskiwanie Bałtyku" :) Próbowałem się tam podłączyć ale ile razy podejmowałem takie dzialania to zasypiałem ze zmęczenia :D Mogę ze swojej strony zapewnić, że jeśli będę miał coś do powiedzenia na jakiś temat to się odezwę :)
"Jak wschodzące Słońce budzi Świat, tak Bóg budzi ludzi"

JotEm
Posty: 31
Rejestracja: wt maja 08, 2007 8:24 am

Post autor: JotEm » śr kwie 09, 2008 1:56 pm

Witajcie,
Martwe forum? Nikt nic nie powie ciekawego, albo nie wyrazi chęci pomocy?
Zastanawiałem się nad tym przez chwilę i mam wrażenie, że częściowo jest to prawda, ale nie do końca. Wszystko oczywiście zależy od punktu widzenia. Z jednej strony dla kogoś, kto zaczął odnajdywać siebie i teraz liczą się dla niego doświadczenia Monroe i Moena, powinno to być miejsce wsparcia. Równocześnie, tak było ze mną, bardzo ważne są same warsztaty, jeśli tylko nie uznamy na nich, że jesteśmy "gorsi", że inni coś tam przeżywają, a my nie. Skupienie na "sukcesach" albo "porażkach" powoduje, że mozna zapomnieć dlaczego tam tak naprawdę się znaleźliśmy i o co właściwie chodzi. Dokładnie to samo dotyczy naszych indywidualnych prób. Jest więc i druga strona. Skokowa zmiana świadomości. Monroe, Moen i wielu innych przewodników tylko pomagają w otwarciu drzwi, są narzędziami, a nie celem samym w sobie. Łatwiej wtedy pogodzić się z faktem, że można pomóc (w czymś konkretnym) ale nie ma sposobu JAK pomóc. To nie tylko lenistwo. Tyle jeszcze przed nami. Piszcie, piszcie!!!
JM

FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Post autor: FREYA » śr kwie 09, 2008 6:39 pm

Witaj JotEm :)
Mam taki problem: jestem na etapie otwartych (a może tylko uchylonych) drzwi, ale nie umiem wejść do środka. Probuję znależć kogoś kto mnie przez nie przeprowadzi, ale to okazuje sie trudne. Dostaję wskazówki jak to zrobić ,ale to na prawdę nie takie łatwe. I tu jest "pies pogrzebany".
Pozdrawiam :)
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pt kwie 11, 2008 2:54 pm

Ja jestem, byłam na warsztatach, problem ze mną jest taki, że chwilowo nie zajmuję się podróżami mentalnymi. Jest tyle rzeczy do odkrycia, nie da się wszystkiego robić naraz...

Ale jestem i podróże mentalne dalej mnie interesują (choć chwilowo nie są priorytetowe)...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm

Post autor: ewa.fortuna1 » sob kwie 12, 2008 10:16 am

No więc ja mam to samo co Conchta.
Nie czuje potrzeby robienia wycieczek GDZIEŚ ? Raczej skupiam sie na ziemskim życiu :) chociaż nie zaprzestałam tego całkiem.
Jak mam do rozwiązania jakiś poważny problem,to kładę sie w ciągu dnia,robie procedurę wstępną: wdychanie energi,kryształ,przewodnicy i proszę o rozwiązanie mojego problemu. Udaję się z przewodnikami w jakieś wykreowane przeze mnie miejsce, przedstawiam im moją prośbę i
czekam co dalej będzie,czekam na pojawiajace sie obrazy,odczucia itp. :)
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Post autor: FREYA » sob kwie 12, 2008 1:20 pm

Conchita, Ewa-to normalne i prawidłowe,że przede wszystkim "żyjecie tu i teraz". skupiacie się na tym co wazne w Waszym życiu, a świat duchowy jest tylko inspiracją dla Was, no i na pewno świadczy o Waszych nim zainteresowaniach, inaczej nie byłoby Was na Warsztatach.
Ja też do pewnego czasu tak właśnie żyłam , interesowała mnie ezoteryka i pokrewne tematy. Ale przede wszystkim skupiałam się na " życiu ziemskim" :) i jego konsumpcji.
Moje nastawienie do tego życia zupełnie się zmieniło wraz z utratą bardzo bliskiej osoby, osoby którą bardzo kocham, i z odejściem której do tej pory nie mogę się pogodzic. Ja wiem że dla kogoś kto nie przezył takiej sytuacji trudno pojąć o co mi chodzi.
Życie tu i teraz traci sens, codzienny dzień jest bardzo trudny do przeżycia, te wszystkie prozaiczne sprawy tylko drażnią, bliska rodzina jest odsuwana, człowiek zamyka się w sobie, i jedynym pragnieniem jest móc nawiązać kontakt z ukochaną osobą, dowiedzieć się czy jest bezpieczna, wręcz czy ona żyje? Robi się wtedy wszystko by posiąść tą wiedzę, by ją spożytkować , szuka się pomocy o osób ktore już to umieją ...
Niepokoi mnie trochę myśl ,że w zasadzie nic zlego by się nie stało gdybym na obecnym etapie zycia odeszła.( ale broń Boże nie mam mysli samobójczych!) Uważam swoje zycie za spełnione , i nie przeraża mnie smierc.
Póki co próbuję się uczyć tego co niektórzy z Was tak wspaniale potrafią. Myślę ze jak się bardzo chce to w końcu przyjdzie efekt.
Pozdrawiam :)
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

horneusz
Posty: 5
Rejestracja: pt lut 15, 2008 11:36 pm

Post autor: horneusz » sob kwie 12, 2008 4:36 pm

Freyo, mysle podobnie jak Ty! :) Odkad umarla moja ukochana Kasia poswiecam wolne chwile na zglebianiu wiedzy o podrozach w zaswiaty.
Probowalem przerobic z podrecznika B. Moena jego warsztaty, ale nie doszedlem jeszcze do polowy.

Kilka dni temu mialem chyba "swiadomy sen", a moze to bylo oobe. Byl bardzo realny i do tej pory mam przed oczami te wszystkie szczegoly. Ale nie wiem na ile to bylo "prawdziwe", poniewaz to co sie wydarzylo nie za bardzo pasowalo mi do opisu kontaktu, ktory wczesniej uzyskala z moja Kasia pani Ewa Fortuna. W moim snie dokonalem odzyskania mojej Kasi i odprowadzilem ja do Focusa 27.

Wybieram sie na majowe warsztaty HemiSync - http://www.hemi-sync.com.pl/terminy.php
Czy ktos juz bral w nich udzial?

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm

Post autor: ewa.fortuna1 » sob kwie 12, 2008 4:59 pm

horneusz każde nawiazanie kontaktu bazuje na wizualizacji,kreowaniu samemu pewnych scen,a potem okazuję sie że 80% tego co się widziało potwierdzaja żywi.
Z Kasia na 100% nawiązałam kontakt. Potwierdziłeś mi pewne fakty o których nie mogłam wiedzieć wiec co do skuteczności nawiazania kontaktu nie mam żadnych wątpliwości,ale jest JEDNO ALE,chodzi o sam moment odprowadzenia do focusa 27?
Ja sobie wyobrazam,że zmarłego przeprowadzam ALE nie mam NIGDY pewności,że tego dokonałam? Może to byc tylko moja fantazja. Na kilkanaście odzyskań tylko DWA RAZY miałam na 99,9% pewnosć,że tak się stało,bo zmarły mi podziękował [przyśnił mi się jako ogromna Energi Miłości].
W Kasi przypadku mogło byc tak,że wyobraziłam sobie,że Kasie przeprowadzam,a może ona nie przeszła?
Może chciała żebys Ty to zrobił?
Ja po śmierci też wolała bym być przez męża odprowadzona,niz przez obca kobiete :) Wydaje mi się,a właściwie to jestem pewna,że TY dokonałeś odprowadzenia Kasi.
Gratuluje :D
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

horneusz
Posty: 5
Rejestracja: pt lut 15, 2008 11:36 pm

Post autor: horneusz » sob kwie 12, 2008 6:12 pm

Ewo, wierze, ze nawiazalas kontakt. Nie podwazam tego. :)
Tylko myslalem, ze Kasia juz jest na wlasciwym miejscu, a w tym snie wygladalo na to, ze nie. :)

Moze opisze swoj sen. A znawcy ocenia czy to moglobyc rzeczywiscie swiadome snienie i odzyskanie.
Sen zaczal sie od tego, ze umowilem sie z dwoma znajomymi na niefizyczne spotkanie w jakims miejscu. Polozylismy sie, zamknelismy oczy. I nagle poczulem, ze jakies dwie rosle istoty zlapaly mnie pod ramiona i wyciagaja z ciala.

Tak ciagnely, ze moje nogi sie rozciagnely, jak z gumy. Krzyknalem, zeby juz dali spokoj i ze sam dam rade. Wstalem i spojrzalem na swoje rece. Obraz byl czarno-bialy. Pomyslalem, o kurcze, czyzbym wyszedl z ciala?

Skoro tak, wiec wystarczy pomyslec o Kasi i zaraz sie przy niej znajde. Odwrocilem sie i zobaczylem dlugi korytarz i na koncu okno z firana. Rozpedzilem sie i wyskoczylem z mysla, ze w snie mozna latac. Ale nagle zaczalem spadac z kilkudziesieciu metrow i rymsnalem o ziemie. Firana sie rozciagnela i oplotla mnie calego. Zaczalem sie zastanawiac dlaczego nie moge leciec. Probowalem podskoczyc, ale to byly zwykle podskoki. No nic, pomyslalem, wyjasnie to pozniej. Ide dalej.

Lecac na ziemie znalazlem sie w ogrodzie. Byla piekna gwiazdzista noc. Kolory byly normalne, a wszystko bardzo wyrazne i ostre. Gwiazdy tworzyly jakis wzor, ale nie potrafilem go rozpoznac.

Wiedzialem, ze za plotem w starym, drewnianym domu jest Kasia. Wiec wspialem sie na druciany plot gdy nagle zobaczylem, ze po drzewie skacze w moim kierunku gruby czarno-bialy kot. Zaczal skakac po moich rekach i cos do mnie mowic. Niestety nie slyszalem go. Powiedzialem mu, zeby mi dal teraz spokoj bo go nie slysze i widocznie moja swiadomosc nie pozwala na kontakt.

Podszedlem do domu. Wiedzialem, ze musze wspiac sie po rynnie, zeby nikt mnie nie zauwazyl, albo, zeby nikogo nie obudzic. Ale ktos wyjrzal z okna, usmiechnal sie i powiedzial: No, w koncu przyszedles.

Wspialem sie po rynnie na poddasze i tam przez okno zobaczylem dwie znajome. Pomachalem im, a one otworzyly okno. Wszedlem do srodka. Po prawej stronie spala na krzeslach, oparta o stol, para starszych ludzi. A na wprost, na koncu korytarza lezala na jakims pledzie, kocu, podparta poduszka, moja zona Kasia.

Podszedlem do niej i troszke sie zdziwilem, bo kolor jej skory byl ciemny, jak u Hindusow. Z tylu stala starsza kobieta, ktora byla wlasnie Hinduska.
Ukleknalem przy Kasi i zapytalem sie, czy wie kim jestem i czy mnie pamieta. Ale ona jakby byla pograzona w myslach i nie skomentowala mojego pytania. Powiedziala, ze jej chora piers nie chce jakos sie goic i "kijowo" jest tutaj z praca.

Powiedzialem: Kasiu, musze cos Ci waznego powiedziec. Umarlas i nie zyjesz.
Bardzo ja to zaskoczylo. Wygladala wtedy na taka, ktora nagle zaczyna kojarzyc fakty i cos sobie przypominac.
Ja wtedy zaczalem myslec intensywnie, ze w takiej sytuacji powiniem wezwac Pomocnikow. Wiec ich wezwalem.

Odwrocilem sie i zobaczylem, ze przez okno, ktoredy wszedlem, wchodzi 3 roslych mezczyzn, jeden z nich byl kilkunastoletnim chlopcem.

Pomogli mi wyprowadzic Kasie. Tylko, ze wtedy sceneria sie nagle zmienila.
Okno przez ktore wchodzilem stalo sie wyjsciem na taras. A przed nami ukazal sie przepiekny widok. Sloneczny dzien. Duzo zieleni, w oddali jakies duze budynki.
Skorzystalem z okazji i zapytalem jak to jest z tym lataniem. Dlaczego nie moglem poleciec.
Pomocnicy zaczeli sie smiac: Jak sie ma takie przekonania to sie nie lata.
I ten najmlodszy rozpedzil sie, podskoczyl do gory i spadl plackiem na ziemie.
I wszyscy sie smiali.

Szlismy sciezka w kierunku jakiegos budynku. Trzymajac Kasie pod pache probowalem poleciec. Udalo mi sie wykonac wysoki, kilkunastrometrowy skok. Lagodnie opadlem na ziemie. Kasi w tym momencie jakby zaczely przypominac sie fakty z ostatnich chwil jej zycia. Zaczela pytac co sie wydarzylo. Chcialem zaczac jej opowiadac, ale powiedzialem tylko, ze czuje, ze mam sygnal powrotu i musze zarac wracac. I wtedy otworzylem oczy, juz w normalnej rzeczywistosci. Pewnie wrocilem, bo reka mi troche scierpla i stracilem czucie.

Tak to wygladlo. Ewo, moze na wyrost napisalem, ze to bylo odprowadzenie do F27, ale takie mialem przekonanie. Byc moze sie myle.

ODPOWIEDZ

Wróć do „HydePark”