Witam !
Po prostu nie wiem od czego zacząć i myślę ,że najlepiej przejdę do sedna sprawy.
Od marca 2008 roku poszukuję mojego syna Michała ,aby nie rozpisywać się tutsj po prostu dodam link do strony o tym wydarzeniu
http://zaginieniposzukiwani.blogspot.co ... tafiak.htm
Jest tam krótki opis osoby oraz historia ,o tym co już wiadomo w tej sprawie...
Od 2009 roku nie mam o moim synu żadnej wiadomości.Nikt już nie dzwoni ,aby upewnić się czy to oby na pewno ten Michał zaginął.Nikt nie dzwoni aby podpowiedzieć gdzie może być...wszyscy czekamy jednak bardzo niecierpliwie i wierzymy,że Michał żyje tylko nie wie dokąd pójść ,aby odnalezć swój dom. Bardzo proszę o pomoc
https://picasaweb.google.com/lh/photo/n ... directlink
Zaginiony Michał Masztafiak
-
- Posty: 9
- Rejestracja: czw sty 13, 2011 11:22 am
Hej,
tak, żyje, ale sprawa nie jest dokladnie taka prosta ze nie wiedzial gdzie isc... z tego co widze to ktos sie nim zaopiekowal ale nie potrafi sie z nim rozstac. Pani lat piędziesiąt kilka, włosy jasne, z pasemkami aktualnie, bardzo miła. Traktuje go jak wnuka, ale przeciąga "oddanie" go rodzicom. Miejsce wyglada jak małe osiele w mieście, dosc niedaleko miejsca w ktorym sie zgubil.
pozdraiwam,
(niestety na ta chwile nie wiem nic wiecej)
tak, żyje, ale sprawa nie jest dokladnie taka prosta ze nie wiedzial gdzie isc... z tego co widze to ktos sie nim zaopiekowal ale nie potrafi sie z nim rozstac. Pani lat piędziesiąt kilka, włosy jasne, z pasemkami aktualnie, bardzo miła. Traktuje go jak wnuka, ale przeciąga "oddanie" go rodzicom. Miejsce wyglada jak małe osiele w mieście, dosc niedaleko miejsca w ktorym sie zgubil.
pozdraiwam,
(niestety na ta chwile nie wiem nic wiecej)
jakiś podpis 

-
- Posty: 9
- Rejestracja: czw sty 13, 2011 11:22 am
-
- Posty: 9
- Rejestracja: czw sty 13, 2011 11:22 am
W moim odczuciu Michał żyje i ma rzeczywiście problemy z nawiązaniem do przeszłości, on nie wie gdzie był jego dom. Ma to związek z jakimś traumatycznym przeżyciem, które sprawiło, ze zniknął.
Nie odczuwam, by był przez kogoś przetrzymywany "na siłę", raczej jest przygarnięty gdzieś.
Dobrze jest pozytywnie myśleć o nim i modlić się za niego.
Nie odczuwam, by był przez kogoś przetrzymywany "na siłę", raczej jest przygarnięty gdzieś.
Dobrze jest pozytywnie myśleć o nim i modlić się za niego.