Głosy

Jeśli potrzebujesz pomocy związanej z oczyszczaniem, uzdrawianiem lub doenergetyzowaniem, to ten dział jest dla Ciebie.
szeptu
Posty: 1017
Rejestracja: ndz maja 20, 2012 8:51 pm

Post autor: szeptu » ndz wrz 02, 2012 5:18 pm

pawel - ale co to jest "prawda"?
Uwaga: informuję iż nawiązuję kontakty z homo sapiens.

pawel123
Posty: 63
Rejestracja: pt sie 24, 2012 7:54 pm

Post autor: pawel123 » ndz wrz 02, 2012 6:17 pm

Chodzi mi o to czy te wizje które miałem pochodziły od Boga czy sobie je wyobraziłem, czy słyszałem rzeczywiste głosy Boga, Jezusa, zmarłych bliskich czy to był wytwór mojego mózgu, czy rzeczywiście słyszałem, znałem myśli innych ludzi i mogłem się tak z nimi porozumiewać czy to też wytwór mojego mózgu choć w tym ostatnim przypadku już raczej ustaliłem że to drugie. W szpitalu mnie przekonywano że to w całości wytwór mojej wyobraźni, ja na początku temu zaprzeczałem całkowicie, później zacząłem w to wierzyć przynajmniej częściowo a teraz jestem bliższy uwierzenia niż zaprzeczenia choć mam trochę mieszane uczucia.

Rocker
Posty: 1155
Rejestracja: czw paź 28, 2010 4:32 pm

Post autor: Rocker » ndz wrz 02, 2012 6:31 pm

Trzebabyło to jakoś zweryfikować wtedy :). A nie ślepo wierzyć..

pawel123
Posty: 63
Rejestracja: pt sie 24, 2012 7:54 pm

Post autor: pawel123 » ndz wrz 02, 2012 6:35 pm

Dla mnie były wtedy prawdziwe więc nie myślałem żeby je jakoś weryfikować nawet do głowy mi to nie wpadło zresztą nawet nie wiem jak mógłbym je zweryfikować.

Na PW Rockerowi opisałem jak trafiłem do szpitala. Na forum nie chcę tego pisać ale jak ktoś jest zaciekawiony to na PW mogę wysłać.

Mnie w prawdziwości ogólnie wizji choć mam na myśli całość moich przeżyc utwierdziły chociażby dwie sytuacje które się zdarzyły. Pierwsza choć chronologicznie druga to było gdy z Jezusem (Jezusa jako takiego nie widziałem ale czułem że był przy mnie i do mnie mówił i pokazywał mi różne rzeczy chyba więcej pokazywał lub dawał do zrozumienia niż mówił) poszedłem do salonu gier (taki salonik z automatami do gier). W psychozie przez kilka dni błąkałem się po mieście mało jadłem i właściwie nie spałem choć nie była to ta głodówka o której pisałem na poprzedniej stronie, tamta była w domu a tu po prostu nie jadłem bo nie miałem pieniędzy. W każdym bądź razie byłem strasznie głodny i chciało mi się pić, nie jadłem może od dwóch dni, może krócej nie pamiętam ale byłem głodny. Jezus dał mi do zrozumienia żebym poszedł do salonu gier a może wpadła mi taka myśl ale raczej to pierwsze w każdym bądź razie miałem ze dwa złote przy sobie. Nie pamiętam wszystkiego dokładnie ale opiszę tak jak pamiętam. Pierwszy raz wszedłem ale maszyna nie chciała przyjąć moich dwóch złotych chyba albo coś z nią było nie tak a może nie wiedziałem gdzie do niej wrzucić te dwa złote czy nie miała takiej opcji, już nie pamiętam w każdym bądź razie nie mogłem na niej zagrać. Na maszynie obok grała jakaś kobieta. Innych tam chyba nie było albo Jezus dał mi do zrozumienia żebym zagrał na tej maszynie co ta kobieta już nie pamiętam ale chyba po prostu ta tej kobiety to była jedyna oprócz tej na której próbowałem zagrać tzn. jedyna czynna bo były tam chyba jeszcze inne ale nieczynne. W każdym bądź razie wyszedłem stamtąd. Za jakiś czas wróciłem. Ona nadal grała, zapytałem czy mogę zagrać czy coś w tym guście (czy długo będzie jeszcze grała). Nie pamiętam co odpowiedziała widziałem tylko jak wrzucała do maszyny 20 zł z tego co pamiętam. Znowu wyszedłem. Wróciłem za jakiś czas znowu, kobiety już nie było lub wychodziła ale chyba już jej nie było choć tego też nie pamiętam. Podszedłem do maszyny. Jezus chwilę się nad nią no właśnie nie wiem co, nie wiem czy pomodlił czy coś innego, po prostu się nad nią chwilę skupił (nie jest to najodpowiedniejsze słowo ale nie wiem jak to inaczej określić). W ogóle to jak tam szliśmy to dał mi do rozumienia czy powiedział że wygram (w sumie to nie odróżniałem chyba jednego od drugiego (mówienia , dawania do zrozumienia) tzn. trudno mi w tej chwili określić nasz sposób porozumiewania się). Ja od razu pomyślałem o tysiącach i się ucieszyłem. W każdym bądź razie jak tam Jezus "skupił" się nad tą maszyną (trwało to chwilę) wrzuciłem do niej 2 złote, nacisnąłem przycisk rozpoczęcia gry i za pierwszym czy drugim razem wygrałem. Nie były to tysiące ale 20 zł. Nie wiem skąd ale wiedziałem że tyle miałem wygrać tzn. że nie wygram więcej więc przestałem grać lub zakręciłem jeszcze kilka razy też nie pamiętam ale chyba zakręciłem kilka razy i wypłaciłem pieniądze choć z trudem (nie mogłem po prostu się na początku połapać jak to zrobić). W każdym bądź razie i tak się ucieszyłem bo kupiłem sobie za to bodajże dwie drożdżówki i wodę. Ktoś może powiedzieć że to zbieg okoliczności ale dla mnie wtedy to Jezus sprawił że wygrałem. Wtedy tak myślałem i chyba do tej pory tak myślę choć mam małe wątpliwości. Nie pamiętam dokładnie czy to było wtedy gdy kupiłem te drożdżówki i wodę bo raz też jakąś kobieta dała mi 20 zł jak siedziałem na jakiś schodach przy jakimś dworcu, wzięła mnie chyba za bezdomnego lub żebraka bo tak mogłem nawet wyglądać i mi dała. W każdym bądź razie nie pamiętam czy to było wtedy z tym automatem bo dużo zdarzeń w czasie psychozy mi się zatarło lub pomieszało w pamięci ale z tego co pamiętam to tak właśnie było. W każdym bądź razie wchodziłem do salonu gier z nastawieniem, wiedzą że wygram i to Jezus sprawił że tak było. To pamiętam dokładnie.

Druga sytuacja to było jak byłem w domu. To było chyba w czasie tej głodówki w domu ale też nie pamiętam. Mogło to być kilka dni wcześniej lub później. W każdym bądź razie poszedłem do sklepu po papierosy. Nie palę ale nie pytajcie czemu poszedłem po papierosy a w sumie napiszę. Jezus lub jakiś inny głos ale z tych przyjaznych mi powiedział lub dał do zrozumienia żebym poszedł do sklepu. Nie jestem pewien ale to chyba był Jezus. Miałem zapytać się czy są papierosy x (już nie pamiętam marki) a jeśli nie ma to kiedy będą i miałem powiedzieć że nie palę ale chciałem kupić bo mają ładne pudełko. Poszedłem i mniej więcej coś takiego powiedziałem tzn. skończyło się chyba na pierwszym pytaniu bo były i je kupiłem albo kupiłem tylko inne, nie jestem pewien ale raczej to pierwsze. Najważniejsze jest to że w tym czasie w domu był tylko mój ojciec który spał w swoim pokoju. Jak wróciłem ze sklepu co trwało może z 5 minut a pewnie i krócej, zobaczyłem w moim pokoju na moim biurku trzy dziesięciozłotówki równiutko ułożone w kształt wachlarzyka tzn. tak jak karty się nieraz rozkłada, jednym rogiem jedna na drugiej a pozostałe rogi rozsunięte a każda z tych dziesięciozłotówek wyglądała jakby dopiero opuściła drukarnie. Ja wtedy tak byłem przekonany o prawdziwości moich wizji, głosów, kontaktu z Bogiem, Jezusem że po prostu pomyślałem, że to Bóg mi je dał i je po prostu zmaterializował. Przyjąłem to jako coś naturalnego. Nawet mnie nie zastanowiło skąd indziej mogły się one wziąć. Po prostu pomyślałem że to od Boga i tyle. Chyba nawet podziękowałem Bogu choć nie pamiętam i przeszedłem nad tym do porządku dziennego tzn. do swoich wizji, głosów. Nawet domowników się nie pytałem ani nic im nie mówiłem. Dopiero po jakimś czasie jak już byłem w szpitalu z 1 - 2 miesiące później zapytałem się mamy czy mi zostawiała jakieś pieniądze i siostry chyba też ale one nic o tym nie wiedziały. Ojca się nie pytałem bo on mi nigdy nie dawał pieniędzy jak dostawałem od rodziców pieniądze to wręczała mi je mama poza tym nasze stosunki nie były wtedy chyba najlepsze i nawet się pokłóciliśmy wtedy, już dobrze nie pamiętam więc jego nie brałem nawet pod uwagę. W każdym bądź razie moja mama i siostra jak się ich pytałem to powiedziały że nic na temat tych pieniędzy nie wiedzą. Dla mnie jedyne logiczne wytłumaczenie to po prostu to że w psychozie miałem zaniki pamięci i nie wszystko pamiętam. Dlatego biorę to pod uwagę bo w szpitalu zbadano mnie na obecność narkotyków i wyszła obecność marihuany a ja nie pamiętałem żebym palił jakąkolwiek marihuanę. Kiedyś kilka lat wstecz spróbowałem ale to było dawno i od tamtej pory nie próbowałem. Co prawda tuż przed tym jak się błąkałem po mieście, z dzień lub kilka dni przed tym jak szedłem taką kładką nad ulicą widziałem pod nią jakiegoś chłopaka który coś przypalał ale nawet do niego nie podchodziłem. Później tam zszedłem niedaleko bo widziałem jakieś fajne grafiti i chciałem pooglądać ale do niego nie podchodziłem. Po prostu pomyślałem, że skoro nie pamiętam abym brał marihuanę a ją wykryto to może podobnie było z pieniędzmi. Może sam je tam położyłem i nie pamiętam tego. Sam do tej pory nie wiem co o tym myśleć. To były właśnie te dwie sytuację które utwierdzały mnie w prawdziwości wizji, może utwierdzały to złe określenie bo w czasie psychozy ja nie potrzebowałem potwierdzenia bo dla mnie były prawdziwe po prostu po psychozie gdy zacząłem wątpić że te wizje zdarzyły się naprawdę te dwie sytuacje przez pewien czas utwierdzały mnie w ich prawdziwości a teraz dają mi po prostu do myślenia. Z jednej strony można uznać je za prawdziwe z drugiej można powiedzieć że pierwsza to zbieg okoliczności a druga to wynik zaniku pamięci. Niech każdy sam oceni :)
Ostatnio zmieniony śr kwie 03, 2013 1:55 am przez pawel123, łącznie zmieniany 1 raz.

Rozalka
Posty: 13
Rejestracja: śr cze 20, 2012 9:01 pm

Post autor: Rozalka » ndz wrz 02, 2012 8:45 pm

Przeczytalam tylko twoj ostatni wpis .Tak duzo piszesz o Jezusie, a moze porozmawialbys o swoich wizjach z wybranym przez ciebie ksiedzem. Dobrze by tez bylo, abys zalozyl sobie zeszyt , do ktorego bedziesz regularnie wpisywal swoje wizje i przezycia, tak dla wlsnej kontroli.Dopoki sa one pozytywne, da sie z tym zyc, ale bywaja tez przykre i uporczywe, bardzo utrudniajace codziennosc. A kiedy czlowiek sam sobie nie jest w stanie z nimi poradzic, powinien zwrocic sie o pomoc i nie warto za dlugo zwlekac.

pawel123
Posty: 63
Rejestracja: pt sie 24, 2012 7:54 pm

Post autor: pawel123 » ndz wrz 02, 2012 9:04 pm

Nie mam już wizji bo biorę leki. Wiedziałabyś gdybyś przeczytała całość. Teraz już nie mam wiec co zapisywać. Z księdzem też nie chciałbym o tym rozmawiać gdybym nawet wciąż miał wizje. Ja miałem wizje, głosy pozytywne i negatywne o tym też już pisałem wcześniej. Zresztą nawet te pozytywne głosy doprowadziły do jakby ktoś mógł ocenić negatywnego wydarzenia ale o tym pisałem Rockerowi na PW jak trafiłem do szpitala. Zresztą innym też mogę jak ktoś chce na PW. O jakiej Ty Rozalka pomocy piszesz bo jeśli o psychiatrycznej to taką miałem o czym też już pisałem.

Rocker
Posty: 1155
Rejestracja: czw paź 28, 2010 4:32 pm

Post autor: Rocker » ndz wrz 02, 2012 9:11 pm

Ja bym proponował poznać dobrego ezoteryka, ale nie jakogoś nawiedzonego tylko takiego który ma szerszą perspektywę ;).
Bo Ksiądź do egzorcysty od razu poleci.

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » pn wrz 03, 2012 12:02 am

Rocker, ja to mam awersję, jak tylko słyszę "ezoteryk" ;)

Paweł, bardzo ciekawe jest to, o czym piszesz i szacun za otwartość.
Czy znasz teorię Roberta Monro'e na temat obszarów mózgu? Tą, na bazie której opracował hemi-sync?
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

pijawa
Posty: 1058
Rejestracja: pt sie 24, 2012 5:46 am

Post autor: pijawa » pn wrz 03, 2012 7:32 am

Rocker,po co Pawłowi ezoteryk ? Chlopak brał leki i wizje się skończyły,a przecież o to chodziło,nie ? Wizje do niczego dobrego nie prowadzą,raczej sprowadzają na manowce. Gdy zachorował mój syn, znajoma ,,wizjonerka " powiedziała,że Kuba nie ma raka i mam go nie leczyć,nie operować,a potem nie poddawać chemii,domyśl się jakby to się skończyło gdybym jej posłuchała...najgorsze jest to,że znajdą się tacy,co uwierzą....skutki tragiczne..

Moje zdanie jest takie,trzymać się wytycznych lekarza i nie słuchać ezoteryków,magów czy uzdrowicieli,ale to tylko moja skromna opinia,tyle
cokolwiek dajemy, musimy wziąć,a cokolwiek bierzemy, musimy dać.

ORAN
Posty: 916
Rejestracja: ndz wrz 12, 2010 8:47 pm

Post autor: ORAN » pn wrz 03, 2012 9:18 am

Wszystko co piszesz Pawle jest dla mnie bardzo ciekawe,ta realność Twoich doświadczeń jest naprawdę nie do pojęcia.Tak jak Nad Szefowa pisze wielki SZACUN dla Ciebie za ogromną otwartość.Twoje opisy mogą też niektórym pokazać,że wizje nie koniecznie są jakimś uduchowieniem a po prostu "rzeczywistością"wytworzoną przez iluzje umysłu.Tylko weryfikowalność może odpowiedzieć do jakiej grupy należą takie i podobne widzenia rzeczy,osób i otoczenia.
Pozdrawiam serdecznie..
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo

pawel123
Posty: 63
Rejestracja: pt sie 24, 2012 7:54 pm

Post autor: pawel123 » pn wrz 03, 2012 3:48 pm

Rocker tak jak napisała pijawa wizje mi się skończyły więc nie wiem czemu miałby służyć taki kontakt z jakimś ezoterykiem czy księdzem jak doradzała Rozalka zresztą nawet nie chciałbym takiego kontaktu. Ezoteryk jakoś niezbyt pozytywnie mi się kojarzy, z księdzem też nie chciałbym chyba rozmawiać nawet jak jeszcze miałbym te wizje.

Roxanne nie znam tej teorii o którą pytasz a czemu o nią pytasz ? Piszę otwarcie w sumie czemu mam nie pisać choć ta otwartość jest tylko w internecie na forum. Piszę może kogoś zaciekawi może ktoś wyciągnie jakieś wnioski dla siebie. W realnym świecie nie jestem taki otwarty, nie mówię ludziom wokół o tym co mi się wydarzyło. Wie tylko najbliższa rodzina. Ludzie lubią szufladkować jako chory psychicznie więc wolę się nie wychylać. Poza tym dla mnie to przeszłość teraz wizji nie mam i na co dzień o nich nie myślę lub myślę mało choć czasami chciałem aby wróciły. W internecie na forum jestem anonimowy więc łatwiej jest pisać otwarcie. W czasie psychozy mówiłem lekarzom otwarcie o wszystkim, o moich wizjach bo wierzyłem w ich realność. Później gdy zacząłem w nie wątpić i gdy zniknęły to po wyjściu ze szpitala nie mówiłem już nikomu ze znajomych lub ludzi wokół mnie.

Pijawa co do lekarza generalnie masz może rację z tym, że dla lekarza to od początku wszystko to wytwór mojego mózgu a trudno się z tym zgodzić gdy się wierzy w realność swoich wizji. Poza tym mnie osobiście nie podoba się branie leków. Leki otępiają zwłaszcza te większe dawki na początku po psychozie (z czasem dawki są zmniejszane) poza tym powodują taki brak uczuć, stępiają emocje ale to też dotyczy to głównie większych dawek leków. Ja już tego stępienia uczuć tak nie czuje bo mam mniejsze dawki ale nadal śpię po 12 h a czasami dłużej jak biorę leki dlatego czasami je odstawiam na własną rękę choć ostatnio znów biorę ale robiłem sobie przerwy kilkudniowe ze 2 , 3 razy do tej pory.

Oran tak jak napisałem piszę otwarcie bo tu jest internet, mogę pisać otwarcie bez konsekwencji narażania się na bezpośrednie opinie innych ludzi. Tu jestem anonimowy choć i tu nie o wszystkim chcę pisać jak na przykład o tym jak głosy, te przyjazne głosy (już nie pamiętam czy to był Jezus, Bóg czy jeden z braci Jezusa w każdym bądź razie ktoś z tego otoczenia) namawiały mnie na pozbawienie się życia przez co miałem przenieść się do lepszego świata i prawie to uczyniłem a przynajmniej próbowałem. Skończyło się na szpitalu i niegroźnym rozcięciu głowy i może wstrząsie mózgu tego nawet nie wiem (stamtąd, z jednego szpitala przewieziono mnie do drugiego a tam miałem rozmowę z psychiatrą i trafiłem po tym na oddział psychiatryczny tego szpitala). Pisałem o tym Rockerowi na PW i jak kogoś interesują szczegóły to mogę też napisać na PW. Oran czy wizje są jakimś uduchowieniem ? Dla mnie uduchowieniem były te wizje jak byłem w szkole Jezusa. Czułem że mam jakąś nową umiejętność, zamykałem oczy i przenosiłem się do innego miejsca, widziałem oczami wyobraźni a raczej sceny rozgrywały się przed moimi oczami a raczej trzecim okiem, trudno to określić. Poza tym przynależność do szkoły Jezusa powodowała że czułem się wyróżniony, lepszy może nawet lepszy od innych, bardziej doskonały (bo Jezus mnie wybrał z tego co pamiętam. Pamiętam że na początku pan Popko który też należał do szkoły Jezusa mówił że to był zły wybór ale później chyba zmienił zdanie) a to jak widziałem rzeczywistość swoimi realnymi oczami czyli ten drugi rodzaj wizji o których pisałem to nie było dla mnie jakieś uduchowienie to była po prostu dla mnie rzeczywistość którą widziałem. Ty otwierasz okno i widzisz słońce, ja szedłem przez miasto i widziałem spowite smogiem i mgłą miasto. Wydawało mi się że nawet jestem w innym mieście lub wymiarze. Wydawało mi się że Jezus mnie przenosił lub pokazywał te miejsca. Nie jestem pewien czy to był Jezus czy inne istoty po prostu mi to pokazywano, przenoszono. Widziałem demony na ulicach w samochodach, ludzi z pionowo zwężonymi źrenicami jak u zwierzęcia, smog, dym w przejściach podziemnych bo z tego co mi dano do zrozumienia prawie piekło pochłonęło to miasto, tą planetę i znajdowała się ona na "wieku" piekła czyli nad samym piekłem. Wiele jeszcze innych rzeczy widziałem i dla mnie to była po prostu rzeczywistość a nie uduchowienie.

Co do szkoły Jezusa to należało do niej kilka osób na początku bo później się rozrosła lub mi po prostu więcej klas pokazano. Na początku było tam tylko kilka osób i zbieraliśmy się w jednym pokoju w którym Jezus pokazywał nam plan pokonania zła. Siedzieliśmy przy takim chyba okrągłym stole. Siedzieliśmy tam z Jezusem i rozmawialiśmy. Było tam z pięć osób. W pokoju przy stole była taka klapa. Co jakiś czas wychodził przez nią jeden demon który zabierał od nas kosz ze śmieciami i palił go w piekle w piecu a my go popędzaliśmy lub w inny śmieszny sposób mu dokuczaliśmy. W ogóle było tam wiele śmiesznych sytuacji i rozmów. Śmieci w koszu było sporo bo za każdym razem jak ktoś miał złą myśl której nie chciał odrzucał ją od siebie a ona jako zgnieciona kartka papieru lądowała w koszu. Jezus egzaminował nas na różne sposoby, głównie chyba poprzez różne sytuacje które były pokazywane a które na początku braliśmy za rzeczywistość i trzeba było się orientować w różnych sprawach. Już nie pamiętam dokładnie więc trudno mi podać jakiś przykład. Później przeniesiono nas do innej klasy i było tam więcej ludzi, wielu których znałem osobiście, ludzi którzy mieszkali wokół mnie,w sumie z kilkadziesiąt pewnie ludzi. Jezus już nas nie uczył tylko jakieś kobiety. Mi podpowiadali też moim bliscy zmarli na lekcjach w klasie albo ze mną po prostu rozmawiali już nie pamiętam. Jezus miał ważniejsze sprawy na głowie i siedział w swoim pokoju ale czasami jakieś dzieci mu przeszkadzały ja też z tego co pamiętam chodziłem czasami do niego w jakichś sprawach.
Ostatnio zmieniony pn wrz 03, 2012 7:08 pm przez pawel123, łącznie zmieniany 1 raz.

Rocker
Posty: 1155
Rejestracja: czw paź 28, 2010 4:32 pm

Post autor: Rocker » pn wrz 03, 2012 4:35 pm

Świetne mentalki! Takie ostre i dokładne dostrojenie do innych światów jest moim marzeniem.. W sumie chyba to jest marzenie każdego który czytał Bruca :).
Hmm a powiedz mi w jaki sposób otwarły Ci się te zdolności podróży mentalnych?
Wspominałeś coś o Popko, masz z nim kontakt, znasz go?

pijawa
Posty: 1058
Rejestracja: pt sie 24, 2012 5:46 am

Post autor: pijawa » pn wrz 03, 2012 4:51 pm

pawel123 pisze: Tu jestem anonimowy choć i tu nie o wszystkim chcę pisać jak na przykład o tym jak głosy, te przyjazne głosy (już nie pamiętam czy to był Jezus, Bóg czy jeden z braci Jezusa w każdym bądź razie ktoś z tego otoczenia) namawiały mnie na pozbawienie się życia przez co miałem przenieść się do lepszego świata i prawie to uczyniłem a przynajmniej próbowałem. Skończyło się na szpitalu i niegroźnym rozcięciu głowy i może wstrząsie mózgu tego nawet nie wiem.
.
Rocker,nazywasz to świetną mentalką ?Chłopak o mały włos nie stracił życia,a w du*** z takimi wizjami/głosami.

Paweł, uciążliwe są skutki uboczne-fakt-ale wybieramy mniejsze zło,tak jak w przypadku mojego syna-dostaje chemię,by pokonać raka choć niszczony jest przez nią caly organizm,nie ma wyjścia,coś za coś,musisz być silny .
cokolwiek dajemy, musimy wziąć,a cokolwiek bierzemy, musimy dać.

Rocker
Posty: 1155
Rejestracja: czw paź 28, 2010 4:32 pm

Post autor: Rocker » pn wrz 03, 2012 4:56 pm

Wybacz Pijawko, ale ja do życia podchodze bardzo lekko..
Nie ma sensu powtarzać milion razy że coś lub ktoś zrobił źle.
Ważne jest to że z tego wyszedł i teraz widzi to wszystko z dystansu widzi w tym dobre i złe strony.
Paweł dużo się dzięki temu nauczył (tak sądze).
Moje zdanie jest takie.. gdyby wiedział co i jak to raczej nie wpadł by w taką silną psychozę. Przy otwarciu takich zdolności wiedza jest podstawą bo inaczej można nie wytrzymać i wierzyć całkowicie wizją, któtre często są wyimaginowane bądź podsyłane przez różne isoty, takie są realia :).

Hmm ale nie dowierzam że to wszystko otwarło Ci się samoistnie..

pijawa
Posty: 1058
Rejestracja: pt sie 24, 2012 5:46 am

Post autor: pijawa » pn wrz 03, 2012 5:12 pm

A ja Wam obu zyczę abyście nigdy nie doświadczyli takiej wizji
cokolwiek dajemy, musimy wziąć,a cokolwiek bierzemy, musimy dać.

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » pn wrz 03, 2012 5:16 pm

Paweł, pytam, bo dotyczy ona konkretnych wizji podczas aktywowania konkretnych obszarów mózgu. Tzn. dany obszar - demony, dany obszar anioły, dany obszar inne zjawiska.
Zastanawiałam się który z obszarów i dlaczego mógł być u ciebie aktywowany tak intensywnie.

Osobiście już dawno wyleczyłam się z potrzeby podroży astralnych, czy o o b e.

Niestety jest wielu nauczycieli, którzy wkręcają w podobne rzeczy młodych ludzi, sami nie mając żadnego doświadczenia, poza paroma udanymi "przygodami" czy wizjami, ani nie znając bhp.

Przykładów masa, choćby i "nasz" Włodek.

Miałam do czynienia z wyplątywaniem ludzi z tego.
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

ORAN
Posty: 916
Rejestracja: ndz wrz 12, 2010 8:47 pm

Post autor: ORAN » pn wrz 03, 2012 5:58 pm

a można wiedzie Nad Szefowo dlaczego się "wyleczyłaś" z potrzeby.... :)
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo

pawel123
Posty: 63
Rejestracja: pt sie 24, 2012 7:54 pm

Post autor: pawel123 » pn wrz 03, 2012 6:05 pm

Rocker ten pierwszy rodzaj wizji o których pisałem pojawił się mniej więcej w tym czasie kiedy zrobiłem sobie kilkudniową głodówkę o czym pisałem wcześniej ale nie wiem czy to się od niej pojawiło. Wtedy też prawie w ogóle nie spałem. Mnie się wtedy chyba wydawało, że tak mało czasu pozostało na doskonalenie się bo zbliża się koniec świata, że nawet nie chciałem tracić czasu na sen. I nie wiem czy poprosiłem brata Jezusa czy wyraziłem taką intencję żeby nawet nie spać że przestałem właściwie spać albo spałem bardzo mało. Trwało to kilka dni w domu i później w czasie psychozy w mieście też nie spałem praktycznie przez kilka dni, chyba 3 lub 4 ale chyba 3. Później jak już poczytałem o schizofrenii to z tego co się zorientowałem to u schizofreników to chyba nic niezwykłego że w czasie psychozy się nie śpi lub mało śpi. Zresztą Łukasz pisał w tym wątku że u schizofreników jest niedobór chyba melatoniny i mają problemy ze snem. Co do tych wizji to pojawiły się one chyba w czasie tej głodówki ale już chyba wcześniej miałem inne wrażenia. Chodzi mi o to przedstawianie mi różnych sytuacji życiowych w których sprawiłem komuś przykrość lub ból i odczuwałem co dana osoba czuła w danym momencie i to chyba pojawiło mi się wcześniej przed tą głodówką ale o tym też już pisałem wcześniej a piszę chyba bo jak też już pisałem wiele rzeczy z czasu psychozy trudno mi ułożyć chronologicznie bo mi się pomieszały, może coś też zapomniałem. W każdym bądź razie to odczuwanie uczuć innych w tych różnych sytuacjach trwało krótko bo zdarzyło mi się tylko w ciągu jednego dnia tylko właśnie nie pamiętam czy było przed czy po tej głodówce ale chyba przed.
Pana Popko nie znam, nie mam z nim kontaktu, byłem tylko na jego stronie, oglądałem jego bloga i przeczytałem niecałe 3 książki. Po prostu wydawało mi się że on też należy do tej szkoły Jezusa do tej piątki w którą spotykaliśmy się w tym pokoju. Nie chciałbym żeby ktoś opacznie to zrozumiał czytając jakiś mój post lub zdanie wyrwane z kontekstu, że byłem z panem Popko w jakieś szkole. Chciałem podkreślić, tak mi się tylko zdawało, jestem schizofrenikiem, były to moje wizje i mógł to być w całości wymysł mojego umysłu. Co do tego pierwszego rodzaju wizji to w czasie mentalki możesz się przenieść gdzie chcesz a ja przenosiłem się tylko do szkoły Jezusa nigdzie indziej choć uczyłem się też w inny sposób. Jak siedziałem w pokoju lub leżałem mówiono mi lub dawano do zrozumienia pewne rzeczy już trudno mi to określić teraz. Wydawało mi się też że uczy mnie w ten sposób Maryja i chyba Bóg lub Jezus. Jezus to na pewno w czasie chodzenia po mieście ale w pokoju chyba też a Bóg to nie jestem pewny. Co do szkoły Jezusa to wydawało mi się też że ten pokój to tak naprawdę jest taka salka a z góry obserwują nas zmarli i dla nich to jest jak kino dosłownie, oni oglądali to jak film bo wiele tam było śmiesznych scen i wydarzeń. Wyglądało tak jakby w jakiejś hali sportowej na trybunach wokół u góry siedzieli zmarli a tan pokój był pośrodku na parkiecie.

Pijawa leki będę brał jeszcze jakieś 4 miesiące. Wtedy się okaże czy wizje i głosy powrócą czy zniknęły już na zawsze. Leki mają jeszcze jeden skutek uboczny, zwiększone łaknienie i można się strasznie na nich roztyć o czym można poczytać na przykład na forum do którego dałem link. Ja na nich na początku przy zwiększonych dawkach też sporo utyłem choć teraz raczej już waga stoi w miejscu.

Rocker czy się czegoś nauczyłem, na pewno tego aby takich głosów nie słuchać bezkrytycznie i tak bym teraz zrobił. Zamiast słuchać się głosów bezkrytycznie (chodzi mi o te przyjazne głosy bo tych nieprzyjaznych tak czy siak się nie słuchałem) więcej bym z nimi rozmawiał. No i teraz też nie wierzył bym we wszystko co widzę. Ogólnie podszedłbym do wszystkiego (wizji, głosów etc.) z bardzo wielkim dystansem ale nie wiem czy będę musiał może już nigdy nie wrócą.

Roxanne nie wiem który obszar mógł być aktywowany i dlaczego. Demony widziałem w samochodach na ulicach. Miałem przez ten czas przebywać w jakimś budynku lub mieszkaniu ale nie wiedziałem gdzie pójść. Miało to chyba trwać 3 dni takie hasanie demonów po ziemi a później miał wrócić Bóg na ziemię i odbyć się chyba Sąd Boży czy po prostu koniec panowania tych demonów (znalazłem później w internecie a może kiedyś już wcześniej czytałem o tym tylko nie pamiętam i było coś podobnego określone jako "trzy dni ciemności" można poczytać w internecie, coś podobnego mi się przytrafiło w moich wizjach). Ja wiedziałem też, że te demony ścigają mnie ale jednocześnie wiedziałem że nie mogą one nic mi zrobić i po prostu widziałem jak one przejeżdżają wokół mnie może udając że mnie nie widzą a w rzeczywistości to były oczywiście samochody zwykłe w nocy na ulicy. Chciałem napisać że czułem też Judasza wokół siebie o czym też już pisałem i przyszedł do mnie szatan więc może ten obszar - demony się u mnie aktywował. Z drugiej strony wydawało mi się też że słyszę Boga, Jezusa, jego brata więc tu może już inny obszar, nie wiem nie znam się jak pan Monroe by to podzielił. Gdybym tak się zastanowił to może było by kilka jeszcze obszarów jeśli tak to podzielić, widziałem też dusze zmarłych w pokoju etc. Ja w każdym bądź razie nigdy się nad tym w ten sposób nie zastanawiałem żeby sklasyfikować i podzielić jakoś moje wizje, głosy na dane obszary i chyba mi na tym nie zależy dla mnie to po prostu były moje wizje i głosy.

Rocker piszesz, że takie dostrojenie jest Twoim marzeniem ale co innego jak możesz swoje wizje kontrolować a co innego jak ich nie kontrolujesz. Ja co prawda ten pierwszy rodzaj wizji miałem tylko jak zamykałem oczy więc można powiedzieć że je kontrolowałem poza tym je lubiłem pomimo, że przenosiłem się tylko w jedno miejsce czyli do szkoły Jezusa ale drugi rodzaj wizji to była po prostu moja rzeczywistość i ja tego w żaden sposób nie kontrolowałem bo po prostu nie zdawałem sobie sprawy z tego że mam jakiekolwiek wizje dla mnie to była po prostu rzeczywistość w której się poruszałem tak jak Ty masz gdy wychodzisz z domu. Z perspektywy czasu jak na to patrzę to już nie jest takie fajne.

Chciałem jeszcze napisać o jednej rzeczy. Mniej więcej w czasie kiedy trafiłem do szpitala a może jak już z niego wyszedłem i byłem w domu nie jest to istotne kiedy w każdym bądź razie jak się kiedyś zastanawiałem lub może usłyszałem jeszcze w czasie gdy to nie znikło, chodzi o to że usłyszałem/zastanowiłem się sam już nie wiem czemu to się skończyło te moje wizje, głosy to przyszła mi taka myśl do głowy, nie wiem czy moja własna czy może od Jezusa tak mi się zdawało a może to usłyszałem, że Bóg chciał już ze mnie zdjąć ten krzyż i może coś w tym jest. Ciężko chyba było znosić te wszystkie wizje i głosy w sytuacji gdy nikt inny wokół Ciebie ich nie ma i bierze Cię za wariata. Tzn. ja opisywałem po prostu swoją rzeczywistość a nie jakieś wizje które miałem bo w moim mniemaniu żadnych wizji nie miałem chodzi mi głównie o ten drugi rodzaj wizji.
Ostatnio zmieniony pn wrz 03, 2012 9:07 pm przez pawel123, łącznie zmieniany 6 razy.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Uzdrawianie ciała i duszy”