Witajcie w Miłości !!!
Dyskutowaliśmy już o Darku Sugierze i o tym, że jego Przewodnicy powiedzieli mu, że nie ma rozróżniena pomiędzy LD i OOBE.
Jednak wczoraj w nocy doznałem czegoś, co nie było OOBE, ale też nie było zwykłym snem.
Sen (w skrócie):
Idę ulicą (widzę kolory!). Mijam 2-3 piętrowe domy po lewej i podwórka pomiędzy nimi. Na jednym podwórku, widzę BB kozłującego piłkę do kosza (już 4 dni temu we śnie BB mnie uczył grać w jakąś grę, która polega na odbijaniu czegoś jak piłka, czubkami wyprostowanych palców ręki, albo bokami obu dłoni). Podchodzę do Niego. Podaje mi piłkę do kosza a ona w moich rękach staje się ciągnąca i klejąca jak czarna guma do żucia. I tutaj pierwsze zdziwienie - zdaję sobie sprawę, że śnię i tylko koncentracja pomoże przywrócić mi kształt i sprężystość piłki. Ale nie do końca mi się to udaje. Patrzę na BB, a On mówi, żebym wszedł do pobliskiego domu i zapytał się jak to zrobić. Wchodzę więc, staję przed pustym biurkiem i czekam. Nikt nie przychodzi. Zmęczony zasypiam we śnie
Ewidentnie nie było to klasyczne OOBE
Ewidentnie wiedziałem, że śnię.
Co to było?
LD czy OOBE?
LD czy OOBE?
Myślę Prawie, Mówię Prawie, Czynię Prawie
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S
Na zwykla siatkowke to nie wyglada
Ale nie bede interpretowal.. pozostawiam to Twojemu doswiadczeniu, za to odniose sie do samego tematu:
Mialem dzis OBE, a zaczelo sie od zwyklego snu (nie po raz pierwszy). A wiec jak to jest? Wg mojego doswiadczenia zgodzilbym sie z Przewodnikami Darka - nie ma roznicy miedzy LD, a OBE, ale w tym sensie, ze poziom rozbudzenia, percepcja, swiadomosc, jaka sie ma, jest taka sama. Rozni sie jednak, ze tak powiem, podejscie do sytuacji:
W LD zastaje sie zwykle jakas rzeczywistosc, jakas historie (pozbawiony kontroli interpretator?), w ktorej sie budzi i byc moze uznaje sie ja za prawdziwa, konieczna i podaza za nia, pomimo rozbudzenia i plynacych z niego mozliwosci wyboru poza tym "snem". W OBE tego elementu brak, tzn. nie ma tego poddanstwa temu, co sie dzieje dookola, a co - przynajmniej w moich LD - czesto nie ma znaczenia, bo "to tylko sen". Wiec mialem dzis OBE, najpierw majac sen - pamietalem, co sie przed chwila dzialo, ale skoro juz sie calkowicie obudzilem, to zaczalem robic swoje, nie przywiazujac wagi do tego, w czym bralem udzial chwile wczesniej, nie bedac jeszcze rozbudzonym na tyle, by swobodnie podejmowac decyzje o wszystkim.
To troche jak w zwyklym zyciu - robisz cos w zawirowaniu spraw, obowiazkow, niejako automatycznie, ale czy to znaczy, ze spisz? Nie.. Lecz gdy wracasz wieczorem do domu, siadasz w fotelu, bierzesz oddech i czujesz sie wolny od tego wszystkiego, przebywasz chwile tylko z samym soba i odczuwasz, ze oto - cokolwiek zrobisz dalej - bedzie juz tylko Twoim wolnym wyborem, zadna zewnetrzna sytuacja na to nie wplynie, bo jej po prostu nie ma
Tak wiec technicznie uwazam, ze nie ma wiekszej roznicy: bo niby gdzie jestesmy, kiedy snimy, jesli nie poza cialem?
Co za roznica, czy latasz w odbiciu astralnym swojego pokoju, osiedla, blisko C1, samodzielnie wykreowanym swiecie / historii, czy ktoryms z Focusow? Jest to tak czy inaczej doswiadczenie poza cialem, jesli swiadomie je odbywasz. Swiadomosc to dla mnie jedyne kryterium, bo chcesz czy nie - jestes tam i tak, swiadomy calkowicie, czesciowo, lub wcale i to moze zmieniac sie w trakcie. Zawsze jednak wolalem metode: polozyc sie i wyjsc, bez zadnej otoczki, bez stopniowania swiadomosci.. Wtedy jakby od poczatku ma sie kontrole i mozna zaczac robic cos sensownego, to daje pelna wolnosc i dlatego pragnalem to opanowac.. Ale to tylko moje skromne zdanie 

Mialem dzis OBE, a zaczelo sie od zwyklego snu (nie po raz pierwszy). A wiec jak to jest? Wg mojego doswiadczenia zgodzilbym sie z Przewodnikami Darka - nie ma roznicy miedzy LD, a OBE, ale w tym sensie, ze poziom rozbudzenia, percepcja, swiadomosc, jaka sie ma, jest taka sama. Rozni sie jednak, ze tak powiem, podejscie do sytuacji:
W LD zastaje sie zwykle jakas rzeczywistosc, jakas historie (pozbawiony kontroli interpretator?), w ktorej sie budzi i byc moze uznaje sie ja za prawdziwa, konieczna i podaza za nia, pomimo rozbudzenia i plynacych z niego mozliwosci wyboru poza tym "snem". W OBE tego elementu brak, tzn. nie ma tego poddanstwa temu, co sie dzieje dookola, a co - przynajmniej w moich LD - czesto nie ma znaczenia, bo "to tylko sen". Wiec mialem dzis OBE, najpierw majac sen - pamietalem, co sie przed chwila dzialo, ale skoro juz sie calkowicie obudzilem, to zaczalem robic swoje, nie przywiazujac wagi do tego, w czym bralem udzial chwile wczesniej, nie bedac jeszcze rozbudzonym na tyle, by swobodnie podejmowac decyzje o wszystkim.
To troche jak w zwyklym zyciu - robisz cos w zawirowaniu spraw, obowiazkow, niejako automatycznie, ale czy to znaczy, ze spisz? Nie.. Lecz gdy wracasz wieczorem do domu, siadasz w fotelu, bierzesz oddech i czujesz sie wolny od tego wszystkiego, przebywasz chwile tylko z samym soba i odczuwasz, ze oto - cokolwiek zrobisz dalej - bedzie juz tylko Twoim wolnym wyborem, zadna zewnetrzna sytuacja na to nie wplynie, bo jej po prostu nie ma

Tak wiec technicznie uwazam, ze nie ma wiekszej roznicy: bo niby gdzie jestesmy, kiedy snimy, jesli nie poza cialem?


-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Pobawimy się w łamanie przekonań? Żeby było weselej weźmy przykłady prawdziwe.
Jesteś w niefizyce - LD powiedziałbyś - śni się miasto, coś tam... Ale stajesz sobie w miejscu, qrcze, znudził mi się ten sen. Zapatrzysz się w punkt przestrzeni i ... wszystko miło się rozmywa, jesteś w gęstej czerni, energii, stwarzasz sobie jakieś przedmioty, rozpuszczasz je, stwarzasz sobie więc miniświaty, nawet istoty (chociaż bardzo jednowymiarowe i pozbawione własnej woli), rozpuszczasz... Niby nie OBE - ciała nie opuszczałeś, a zaczęła się zabawa od nieświadomego snu...
Jesteś w OBE - twój pokój, wstał ranek, łóżko mamy już puste (wszystko zgodnie z rzeczywistością fizyczną), na suficie nierówności tynku tworzą fajne wzory w zderzeniu z porannym słońcem (czemu fizycznie nie zwróciłam na to uwagi?), ale... wyczuwasz obecność mamy. Ona gdzieś tu jest... zaraz zaraz... dostrajasz się... przeskakuje ci kilka razy twój pokój i ... pyk ... ten sam pokój, ale mama w łóżku właśnie patrzy na ciebie...
Jesteś w LD - niby twój dom, ale inny, pojawiają się przedmioty, znikają, pojawia się istota, nachalnie zaleca się do ciebie, upierdliwa, nie ma co... Myślisz sobie: trudno będzie się jej pozbyć - sprawdza się, nie da się istotki wyprosić w żaden sposób. Tworzysz drzwi, zamykasz ją tam, ona je otwiera i już znowu przeszkadza ci na całego. Nic nie działa. Przychodzi ci do głowy: nic nie działa, bo sama ją stworzyłam z obawy przed upierdliwcem. Myślisz: nie ma jej, to obraz moich lęków, przejdę przez nią jak przez ścianę i wszystkie inne twory niefizyczne, to sobię udowodnię i zniknie. Przechodzisz przez nią i czujesz zagęszczoną energię, z jakimiś centrami, wyraźną i gęstą (trzeba się było rozrzedzić). Wyskakujesz z niej i głupio ci niepomiernie. Robisz odzyskanie i odchodzi...
itd...
Jesteś w niefizyce - LD powiedziałbyś - śni się miasto, coś tam... Ale stajesz sobie w miejscu, qrcze, znudził mi się ten sen. Zapatrzysz się w punkt przestrzeni i ... wszystko miło się rozmywa, jesteś w gęstej czerni, energii, stwarzasz sobie jakieś przedmioty, rozpuszczasz je, stwarzasz sobie więc miniświaty, nawet istoty (chociaż bardzo jednowymiarowe i pozbawione własnej woli), rozpuszczasz... Niby nie OBE - ciała nie opuszczałeś, a zaczęła się zabawa od nieświadomego snu...
Jesteś w OBE - twój pokój, wstał ranek, łóżko mamy już puste (wszystko zgodnie z rzeczywistością fizyczną), na suficie nierówności tynku tworzą fajne wzory w zderzeniu z porannym słońcem (czemu fizycznie nie zwróciłam na to uwagi?), ale... wyczuwasz obecność mamy. Ona gdzieś tu jest... zaraz zaraz... dostrajasz się... przeskakuje ci kilka razy twój pokój i ... pyk ... ten sam pokój, ale mama w łóżku właśnie patrzy na ciebie...
Jesteś w LD - niby twój dom, ale inny, pojawiają się przedmioty, znikają, pojawia się istota, nachalnie zaleca się do ciebie, upierdliwa, nie ma co... Myślisz sobie: trudno będzie się jej pozbyć - sprawdza się, nie da się istotki wyprosić w żaden sposób. Tworzysz drzwi, zamykasz ją tam, ona je otwiera i już znowu przeszkadza ci na całego. Nic nie działa. Przychodzi ci do głowy: nic nie działa, bo sama ją stworzyłam z obawy przed upierdliwcem. Myślisz: nie ma jej, to obraz moich lęków, przejdę przez nią jak przez ścianę i wszystkie inne twory niefizyczne, to sobię udowodnię i zniknie. Przechodzisz przez nią i czujesz zagęszczoną energię, z jakimiś centrami, wyraźną i gęstą (trzeba się było rozrzedzić). Wyskakujesz z niej i głupio ci niepomiernie. Robisz odzyskanie i odchodzi...
itd...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
Conchitka !!!
Widzisz więc - masz materiał, masz własne doświadczenie. Jeżeli z tej perspektywy podchodzi się do treści przekazywanej przez literaturę na ten temat, to ma się o wiele mniej wątpliiwości i prawidłowe spojrzenie. Ja natomiast staram się dopasować do definicji, opisu doświadczenia przeżywanego przez kogoś innego - swoje własne doświadczenie. Na pewno jest to trudniejsze w związku z innymi wyobrażeniami płynącymi z przeczytania książki. Wyobrażenia tworzą jakiś system przekonań, który wcześniej, czy póżniej musi runąć. Trochę to zagmatwane, ale tak to widzę.
Widzisz więc - masz materiał, masz własne doświadczenie. Jeżeli z tej perspektywy podchodzi się do treści przekazywanej przez literaturę na ten temat, to ma się o wiele mniej wątpliiwości i prawidłowe spojrzenie. Ja natomiast staram się dopasować do definicji, opisu doświadczenia przeżywanego przez kogoś innego - swoje własne doświadczenie. Na pewno jest to trudniejsze w związku z innymi wyobrażeniami płynącymi z przeczytania książki. Wyobrażenia tworzą jakiś system przekonań, który wcześniej, czy póżniej musi runąć. Trochę to zagmatwane, ale tak to widzę.
Myślę Prawie, Mówię Prawie, Czynię Prawie
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S