Tuz przed wpol do osmej - Daltar, Wlodek i ja - wzielismy namiar na energetyczna mise Daltara.
Po chwili zobaczylam kamienny, jasny jakby gazon, czy czare na okraglej podstawie, ktora po chwili zaczela sie wypelniac plynna energia. Najpierw jasno niebieska. Potem stopniowo - od jasnych rozow - zaczela dochodzic do misy poglebiajaca sie z chwili na chwile buraczkowa czerwien. Wlodek zapytal co widzimy i wyjasnil, ze postanowil dodac tej energii, gdyz oczyszcza 3 oko i wspomaga podroze.
Zblizylismy sie do misy i zanurzylismy rece w tej energii. Daltar przysiadl na chwile na obrzezu misy, a potem na pobliskiej kamiennej lawie : ramiona wzdluz jej oparcia, noga na nodze. Zobaczylam to. Wlodek umykal mi.
W tej samej chwili, gdy zaczelam obmywac energia twarz, Daltar poradzil, zebysmy tak zrobili.
Nastepnie poslalismy te energie w kierunku Imy i Paula, ktorego po chwili namierzylismy, lecz wydawal sie nieswiadomy nas. Wyrazilismy wiec intencje dotarcia do Centrum Ksztalcenia.
Chwile trwalo, zanim zaczely mi sie ujawniac kontury jasnej, rozleglej, wysokiej budowli bez pieter. Pierwsze skojarzenie wielki hangar.
Daltar zaczal opisywac budowle jako olbrzymia, biala z zewnatrz hale, ktorej sciany i sufit gina wewnatrz w polu widzenia.
Jasna, gladka kamienna (marmurowa?) posadzka. Zgadzalo sie to i z moim odbiorem.
Nie odebralam procz nas obecnosci nikogo. Daltar natomiast szybko dojrzal dwoch Przewodnikow.
Poprosilismy o przekazanie nam istotnych dla nas informacji.
Daltar odebral : " Jesli przestaniesz umierac, staniesz sie Jednoscia".
Nie bylo czasu na zastanawianie nad znaczeniem, gdyz zaczelo sie duzo dziac. Lecz potem na spokojnie mozna to bylo zrozumiec : nie wchodzac w kolejne obroty wcielen i smierci (oraz : nie zabijajac swej duszy) stajemy sie Jednoscia.
A dzialo sie to, ze zobaczylismy w powietrzu duuze urzadzenie. Ja ocenilam jego wysokosc na wysokosc poreczy, a ksztalt przypominal obracajaca sie (tak jak obraca sie pila lancuchowa) boczna sciane ruchomych schodow. Jej koniec niknal w perspektywie.
Dla Daltara urzadzenie bylo wyzsze, ale wygladalo podobnie.
Nad nim Daltar dojrzal cos jakby wodzik, czy czytnik ktorego skomplikowany ksztalt przypominal Mu sylwetke modliszki.
Zapytalismy o zastosowanie urzadzenia. Dostalam impa w pigule : "do rozmowy z Duchami". Nie wnikalam glebiej, gdyz do Daltara zaczal docierac strumien informacji i trzeba bylo zaczac notowac. Zanotowalam : "Urzadzenie sluzy do integracji swiadomosci poprzez proces komunikacji oraz nabywania wiedzy z Istotami innych cywilizacji. Jest to blizej niz myslicie. Dostepnosc moze byc zaskoczeniem. Dzieki temu moze nastapic skok w jakosci ksztalcenia".
Na pytanie o sprecyzowanie dostepnosci : "Nie bedzie powszechnie dostepne, gdyz zaistniale w fizycznym swiecie sprowadziloby niebezpieczenstwo chaosu.".
I dalej : "Widzicie jeden z pierwszych 5 - 6 wystawionych tu egzemplarzy. Zapraszamy do korzystania. Ustawione sa one tak, by byly latwiej dostepne z nizszego poziomu energii. Jest to ogolna akcja. Przygotowywanych jest 12 tys. podobnych urzadzen o innych zastosowaniach, przeznaczonych dla osob podrozujacych mentalnie."
( Gdzies w polowie objasnien, tuz przed 20-ta, nastapila przerwa w odbiorze.
Postanowilismy wiec zajac sie gruntownie Paulem, o czym pozniej, by teraz wrocic do przerwanego wykladu. W jego dalszej czesci uczestniczyl juz Paul, lecz mial problemy z wybudzeniem sie na pelna swiadomosc. Lecz jak na pierwsza probe zbiorowego "wyciagania" mysle, ze nie bylo zle ? )
Myslac, ze to koniec dotychczasowego wykladu, zastanawialismy sie, co chcielibysmy jeszcze zrobic. Wyrazilam chec spotkania i rozmowy z Robertem Monroe. Daltar poparl pomysl i prawie natychmiast dojrzelismy Go jako jowialnego pana z rozbrajajacym usmiechem na twarzy, znanej nam ze zdjec. Dwaj pomocnicy stali obok Niego.
Padlo zdanie : "Do ludzi bedzie nalezalo otwarcie drzwi i wyjscie swiadomoscia."
Zapytalismy jak nazwac to przygotowane dla nas miejsce, by ludzie wiedzieli gdzie sie kierowac. Monroe odpowiedzial zartobliwie : "Oddzial Centrum Ksztalcenia dla Poczatkujacych Majsterkowiczow Majstrujacych Energiami". Na powaznie zas nazwa brzmi : Oddzial Ksztalcenia dla Poczatkujacych w Pracy z Energiami.
( I tu czuje potrzebe wtracenia od siebie komentarza. W materialach WM opublikowanch przed przeszlo 10-ciu laty jest informacja o urzadzeniu podwyzszajacym ludzkie IQ - iloraz inteligencji, ktory przez wieki tlumiony byl siecia ograniczajaca nam dostep do wyzszych czestotliwosci i wymiarow.
Przed kilkunastu laty urzadzenie to zastosowano wobec kilku osob wchodzacych w sklad pewnej amerykanskiej grupy badawczej naukowcow. )
Co bylo dalej...
R. Monroe i Przewodnicy, zademonstrowali nam wizualnie urzadzenie w ksztalcie kuli, ktore po przylozeniu do niego reki odslania swoj przekroj.
Nalezy w nim wtedy umiescic mentalnie przedmiot, do ktorego chcemy uzyskac wglad. Moze to byc nie tylko przedmiot, lecz i organizm. (Skubana Mgiela chyba ma juz cos takiego od dawna

)
W ten sposob mozemy poznac przyczynowosc zlego funkcjonowania danego wnetrza.
___________________________________________________________
Druga czesc wpisze edytujac, jak troche odsapne. Ufff... Nara
___________________________________________________________
I teraz zademonstrowano nam dwa przyklady dzialania tego urzadzenia :
- reka, w niej przeswietlona kosc, przebieg kanalow energetycznych w kosciach (!), przeplyw plynow fizjologicznych w kosci (!), cienkie fioletowe kanaliki ;
- krotka demonstracja jak rozkladaja sie energie w rosnacym paznokciu.
Uczestniczac w tej czesci wykladu czulam jak rosnie w nas uczucie zachwytu. Pisalam i prawie lewitowalam

...
Ostatnim punktem wykladu byl pokaz jak zabezpieczac energetycznie budynki. Takie zabezpieczenia mialy byc stosowane juz przed czasami Atlantydy.
Korpus urzadzenia stanowia dwa cylindry jeden w drugim. Zewnetrzny zelazny, wewnetrzny miedziany. Nie moga sie ze soba stykac. Srodkiem przeciagniety drut miedziany, koncowka uziemniony na metr glebokosci w ziemi.
W wewnetrznym cylindrze umieszczone sa sypane warstwami tluczone krysztaly na przemian : ametystu, krysztalu gorskiego i cieniej, cytrynu (ametyst i cytryn kolor zawdzieczaja domieszkom metalu; bez tych domieszek pozostalyby krysztalem czystego kwarcu, jak krysztal gorski).
U gory nalezy zalac cylindry lakiem lub zywica, czyli materialem, ktory nie przewodzi ladunkow elektrycznych.
Takie cylindry zakopuje sie przy czterech rogach budynku. Wzbudzaja one bardzo pozytywne wibracje i dokonuja wstepnego oczyszczenia wszystkiego co wejdzie na teren.
Pod koniec spisywania powyzszego spojrzalam na zegarek i okazalo sie, ze dochodzi 21-sza. Stracilismy calkowicie poczucie czasu.
Zrezygnowaliswmy z dalszego zadawania pytan.
Stalo sie tez dla nas jasne, ze pytania winnismy uzgadniac na dlugo przed wyprawa, a nie dopiero w jej trakcie, i ze pytan nie powinno byc duzo, gdyz otrzymywane odpowiedzi sa bardzo szczegolowe.
(Przypomnialam sobie, ze Moen z Rebeka i innymi mieli podobne problemy).
Teraz opisze jak "wyciagalismy" Paula w przerwie o 20-tej.
Postanowilismy tym razem zadzialac intensywnie. Najpierw probowalismy wyluskac lezacego Paula, ciagnac Go z obydwu stron pod pachy. Po dluzszych staraniach Daltar dojrzal, ze Paul usiadl i dalej stop. Zaproponowal wiec wyciaganie Paula za nogi. ( Paulu ! Wybacz nasza obcesowosc !

)
Widac bylo po sennosci Paula, ze Jego podswiadomosc zanotowala to, lecz nadal nie przebijala sie z ta informacja do Jego swiadomosci.
Spontanicznie zaproponowalam rozhustanie Paula wzdluz osi ciala : do nog i do glowy, do nog i spowrotem...
Daltar zameldowal : "Paul wstal". Po chwili zobaczylam Paula stojacego tuz przede mna, przodem do okna oddalonego o 2-3 m. Nadal nie mial swiadomosci tego co sie wokol dzieje.
Poczulam impuls pomasowania Paulowi plecow na wysokosci lopatek. ( Odczules to Pawle.)
Nagle zobaczylam obraz, jak wyciagamy Go za rece przez okno i w tej samej chwili Daltar powiedzial : "Po prostu wyciagnijmy Go przez okno".
I tak zrobilismy.
(I tu uwaga : okno jako chyba jedyne nie stanowi zadnego sprawdzianu prawdziwosci, bo jest w kazdym porzadnym pokoju

)
Podczas naszego dalszego pobytu w Centrum, Daltar widzial Paula stojacego przy nas, lecz nie widzacego co sie wokol dzieje.
Czas w ktorym Paul czul mrowienie konczyn i obecnosci kogos z tylu, pokrywa sie z czasem naszych dzialan w tych miejscach.
Ja osobiscie nie zauwazylam w Centrum nikogo procz nas trzech i Monroe`a, oraz przez moment jakby wlasnie mdlejacego Paula. Ale Daltar uspokoil mnie, ze jest ok. Skupiona bylam przede wszystkim na relacji Daltara i jej zapisywaniu na kartce.
Jeszcze uwaga o FREYI, Imie i mnie.
FREYA usprawiedliwila sie dzien przed akcja, ze ma komplikacje i nie bedzie mogla dolaczyc. Lecz w dzien akcji pojawila sie na chwile na Skypie ok. 19-tej, wymienila ze mna pare zdan, zyczyla udanej wyprawy i wylaczyla sie.
Wszystko wskazuje jednak, ze "myslami" byla z nami.
Dostrzegla Ja Ima.
FREYA jest blondynka o krotkich wlosach.
Ja - brunetka, ale teraz tez mam krotkie wlosy sciete na tzw. "bombke". Czasem zakladam je za uszy, bo podkreslaja rodzaj fryzjerskiego sciecia. W czasie wypraw, jesli tylko nic nie pisze, to zaslaniam sobie oczy dlonmi.
To by bylo na tyle.
Jesli ktoremus z Panow

, lub mnie

cos sie jeszcze przypomni, do dopisze.