Strona 2 z 5
: śr wrz 02, 2009 9:54 pm
autor: SamTen
majan9,
nikt nie namierzy Twojego męża tak celnie jak Ty. Wiem, że wydaje Ci się, że nie umiesz. Specjalnie dla Ciebie - właśnie dla takich sytuacji jak Twoja teraz - Bruce Moen napisał specjalną instrukcję:
http://www.afterlife-knowledge.com.pl/i ... &Itemid=41
Powodzenia!
: śr wrz 02, 2009 10:01 pm
autor: ewa.fortuna1
Super że to wkleiłeś.Właśnie tak to działa jak opisał Bruce.Nam sie wydaje,ze to nasza fantazja,ale tak nie jest.
: czw wrz 03, 2009 7:37 am
autor: agat
super stronka dzieki
: czw wrz 03, 2009 1:03 pm
autor: Ciacho
Warto spróbować. Tym bardziej, że Moen to poleca
hmmm
: czw wrz 03, 2009 2:45 pm
autor: majan9
dziekuje za pomoc - szkoda tylko ze musze to sama robic. jestem rozdygotana i raczej ciezko o wyciszenie.
Re: hmmm
: czw wrz 03, 2009 3:19 pm
autor: Sara
majan9 pisze:dziekuje za pomoc - szkoda tylko ze musze to sama robic. jestem rozdygotana i raczej ciezko o wyciszenie.
Mayu , jeżeli Ci sie nie uda, spróbuję kontaktu . ( jednak choc raz spróbuj, to naprawdę nie jest trudne )
Jednak dobrze , abyś wiedziała, ze na odległość pomagam poprzez Pomocników, ktorzy rozmawiają z daną dusza, i przekazują mi treść tych rozmów ( np. jak w wątku Nebraski ). Czasami mogę przekazywać jakieś tresci od Opiekunów lub WJ danej duszy.
Jednak z góry chciałabym Cię uprzedzic, że kontakt może być nieudany, lub może sie nie odbyc, z powodu negatywnej decyzji Opiekuna lub WJ ( czyli Anioła Stroża ) Twojego męża .
Zobaczymy. Jednak najpierw napisz, co z Twoja próbą , bo może być bardzo udana .
póki co- duuzo ciepełka
: czw wrz 03, 2009 3:33 pm
autor: Daltar
Spokojnie Mayo. Nie musisz tego robić od razu. Nie zostawimy Cię samej. Niech minie choć kilka dni. Popróbuj w tym czasie zrobić coś w tym kierunku i opisz nam swoje odczucia. Niech to trochę okrzepnie. Jestem na etapie dociekania dlaczego kontakt z Twoim mężem przebiegł tak a nie inaczej, ale ja też potrzebuję chwili oddechu i koncentracji. Być może pewne sytuacje, w jakich znajdują się dusze tak wcześnie po przejściu na druga stronę przerastaja moje mozliwości i wiedzę dotyczacą kontaktów, co nie oznacza, że tej wiedzy nie jestem w stanie na bieżąco uzupełnić. Jeśli tylko będzie na to Twoje przyzwolenie i przyzwolenie "Góry" ponownie podejmę rękawice, bo nie mam w naturze pasować tylko z powodu początkowego niepowodzenia.
Trzymaj się ciepło i głowa do góry. Bądź silna tak jak do tej pory <przytula >
: czw wrz 03, 2009 3:37 pm
autor: Daltar
Oł, przepraszam Saro, że tak zdublowałem za tobą. Pisaliśmy posta w tym samym czasie i jak kliknąłem "wyślij", twój już wisiał. Jeśli podejmujesz się kontaktu, to ja oczywiście zdecydowanie ustepuję Ci pola.
: czw wrz 03, 2009 3:51 pm
autor: Sara
Daltar pisze:Oł, przepraszam Saro, że tak zdublowałem za tobą. Pisaliśmy posta w tym samym czasie i jak kliknąłem "wyślij", twój już wisiał. Jeśli podejmujesz się kontaktu, to ja oczywiście zdecydowanie ustepuję Ci pola.
Myślę, Daltarze, ze skoro już zacząleś ten kontakt, to chciałbys skończyc ... pewnie byłby on dla Ciebie okazją do wyjasnienia niejasnych kwestii ..
Odezwałam sie, bo wyglądało na to, ze Maya może zostać sama ...ale cieszę sie, ze nie, i dlatego chętnie 'ustępuję Ci pola '
buziole dla wszystkich
pierwszy dzien
: czw wrz 03, 2009 6:52 pm
autor: majan9
Dziekuje ze jestescie. ja probowalam wczoraj. Tak dlugo wyobrazalam sobie nasza ostatnia wspaniala rozmowe i wieczor ze zasnelam. Musialam wczesniej zazyc leki i tak sie to skonczylo. Ale sama nie iwem kiedy zasnelam. Trwalo to jakies 20 minut - wpadlam w nasza rozmowe tak bardzo ze stracilam poczucie czasu. Dzis znowu powtorze - czekam do wieczora. Pozdrawiam
: czw wrz 03, 2009 9:24 pm
autor: nebraska135
majan9- Jesteś taka dzielna! Ten najświeższy czas po śmierci bliskiej osoby jest taki trudny... sama wiem.A Ty jeszcze masz maluszka.Ale jestem pewna, że tu znajdziesz odpowiedzi i spokój.Ja go powoli odzyskuję dzięki osobom, które tu działają.Próbuj Kochana-próbuj, ja też próbuję.Tu dostałysmy wskazówki...taki swoisty kierukowskaz.Jedno zrozumiałam, granica, która dotąd wydawała mi się definitywna i nieprzekraczalna taka jednak nie jest.
A ta świadomość dała mi ulgę i pocieszenie..Ciepło,życzliwość i wsparcie, które dostałam i dostaję od Sary chciałabym z całych sił przekazać Tobie,
w takiej trudnej chwili wykazałaś się pełną mądrością i Miłością.Życzę Ci, żebyś sama umiała dotrzeć do męża,poczuła GO ,wtedy uspokoisz ból i tęsknotę.A spokój ten poczuje Twój mąż...Wszystkiego dobrego!
Poza tym nikt tak jak Ty tego nie poczuje, bo to jest Tobie bliska osoba!
zero
: pt wrz 04, 2009 6:36 pm
autor: majan9
Nic nie wychodzi - chyba sie poddaje. jestem do niczego. Moze najlepiej samemu sprawdzic czy tam cos w ogole jest. Moze sie tak tylko oszukujemy - moze jestesmy tylko materia.
: sob wrz 05, 2009 12:28 pm
autor: Daltar
Mayo, nie trać wiary.
Weź teraz do ręki telefon komórkowy. Co widzisz? Odbiornik i nadajnik w jednym, prawda?
A teraz wykręć numer i zadzwoń do kogoś.
Rozumiem, że widzisz w tej chwili rzędy zer i jedynek, które tam i z powrotem mkną od Twojego telefonu do osoby, do której dzwonisz. Nie widzisz tego? To może posłuchaj, jak szemrzą w przestrzeni. Nie słychać? A może powąchaj! Też nic? Znaczy, że tych fal i informacji szybujących po prostu nie ma?
Nie Mayu, to, że czegoś nie widać gołym okiem nie oznacza, że to nie istnieje. Po prostu musisz odpowiednio nastroić swój odbiornik na ten kontakt. Jednym to zajmuje rok innym całe życie, jeszcze inni się z tym rodzą, słysząc i widząc miliony informacji przecinających świat we wszystkich kierunkach. Popróbuj na spokojnie wsłuchać się, wpatrzyć w świat zatopiony w czerni pod Twymi powiekami. Niczego nie rób na siłę. Nie mocuj się z tym. Po prostu nie oczekuj, a jedynie obserwuj. Jestem, pewny, że coś Ci się ciekawego pokaże. Nie musisz w to wcale wierzyć.
Kiedy moja żona była mała dziewczynką ( urodzona i wychowana w mieście ) nie wierzyła, że krowy naprawdę istnieją. Traktowała je jako bajkowe stworzenia na równi z latającymi kucykami i smokami. Podczas pierwszej wizyty na wsi w końcu zobaczyła krowę na własne oczy i nie mogła wyjść ze zdumienia. Może to trochę niefortunny przykład, może trochę śmieszny, ale my ludzie tak mamy, że ciężko nam uwierzyć w coś, czego sami nie dotkniemy którymś ze zmysłów. Cierpliwości, jeszcze nad tym popracujemy, tylko potrzeba więcej czasu.
Przytulam mocno i trzymaj się dzielnie. Jesteśmy z Tobą
: sob wrz 05, 2009 3:16 pm
autor: ewa.fortuna1
Daltar pisze:
Kiedy moja żona była mała dziewczynką ( urodzona i wychowana w mieście ) nie wierzyła, że krowy naprawdę istnieją. Traktowała je jako bajkowe stworzenia na równi z latającymi kucykami i smokami. Podczas pierwszej wizyty na wsi w końcu zobaczyła krowę na własne oczy i nie mogła wyjść ze zdumienia.
Leże ze śmiechu
: sob wrz 05, 2009 7:52 pm
autor: za_mgłą
stojac z Mlodym przy fontannie pod PKiNem i daremnie tlumaczac ze ta brudna woda jeszcze bardziej sie popsuje od miedzianego pieniazka, syn wtedy jeszcze 3,5 latek tupnal noga i krzyczy na mnie
- mamo, ja chce mazzzzyc, bo mazzzzzenia sie spelniaja
glowe spuscilam jak male dziecko - poczulam sie o wiele mlodsza od mlodego
- przepraszam, jakis dziwny i zimny swiat we mnie wszedl
- mamo, to ze mna razem ty pierwsza
wiec zaczelam marzyc
- mamo nie licy sie na glos
- yyy, chce zeby wszedzie bylo widac milosc
- mamo ale Ty dziecinna jestes
- tak? to Ty teraz
- ja, chce bardzo prowadzic pociag, a pozniej miec takiego naormalnego konia z kolcem na czole i zeby on latal!!!!
monety polecialy.......dzien zlecial, slonce zaszlo, wracamy pociagiem
- Seba spisz?
- nie
- to ldaczego masz zamkniete oczy
- bo na koniu jade!!!
- super
wszedl konduktor, a ze zajelismy wozkiem i wszystkimi bambetlami cala sluzbowke, kanar stanal i mowi
- a kto tak szeroko zaparkwal?
z wozka siedzacy juz Mlody zatonowal
- ja, panie kapitanie
- kapitanie? dobra, choc ze mna
wzial mlodego na rece i poszli, kapitan
otworzyl drzwi i Seba w sekunde siedzial na kolanach maszynisty i prowadzil pociag
kopare mialam do samych torow i jeszcze dalej.
spokojnej nocy zycze
: sob wrz 05, 2009 8:45 pm
autor: Daltar
Teraz ja leżę
Piekne
: ndz wrz 06, 2009 4:44 am
autor: majan9
te wszystkie opowiesci sa tak piekne. Tyle, ze ja w to wierze - wierze, ze onemoga byc zyciem bo ja tak zylam. Teraz mnie nie ma. jest moje cialo, ktore intuicyjnie zajmuje sie dzieckiem a przynajmniej sie stara. czasami mozg nawet nie bierze w tym udzialu. A czasami serce tez zasypia. To boli. Nie potrafie nawet normalnie zajac sie dzieckiem. Zostalam z milionem pytan i nikt mi na nie nie odpowie. tak bardzo chce tylko miec pewnosc, ze on jest tam szczesliwy.Tyle podobno moge. Ale nie zapewnienia - tylko pewnosc. Niby czas leczy rany - ale to tylko powiedzonko. Ide za waszymi radami co wieczor i nic - nie potrafie sie skupic teraz. Kiedy wydaje mi sie, ze juz.... wtedy zaczynaja mi migac twarze wszystkich innych osob. To straszne.
: ndz wrz 06, 2009 5:35 am
autor: Daltar
Mayu, pamiętaj, jesteśmy z Tobą
Czy już próbowałaś tego, co Ci sugerowałem i zrobiłaś jakąś rzecz, która sprawiała Ci przyjemność zanim wyszłaś za mąż? Jeśli nie, postaraj się to zrobić. Jeśli umknęło Ci to gdzieś w postach, wróć do tyłu i zerknij na to jeszcze raz. To bardzo ważne dla złagodzenia pustki i poradzenia sobie z uczuciem "rozpadania się i umierania części z nas". Pamiętaj , to może być cokolwiek, ale ważne jest, aby to była radość sprzed czasu twego małżeństwa.
Jeśli wygospodaruję dzisiaj w jakiejś przerwie w pracy ( niestety dzisiaj jestem cały dzień "na nogach" ) choć chwilkę czasu, prześlę Ci strumień kojącej energii. Kontakt z Aureliuszem postaram się wznowić we wtorek wieczorem.
Przytulam bardzo mocno.
Daltar