Mąż i tata
Mąż i tata
Witam serdecznie
18-go sierpnia tego roku zmarł mój mąż Aureliusz, tata 1,5 rocznego synka. Odszedł nagle po ciężkiej choć krótkiej chorobie. Paradoksalnie tydzień przed rozpoczęciem się całego chaosu rozmawialiśmy z księdzem na temat chrztu męża. Pochodził z ateistycznej rodziny ale teraz bardzo chciał przystapić do Kościoła. Podczas powikłań w czasie operacji pozwolono mi go ochrzcić, wezwałam też później księdza dla własnej pewności. Mąż umierał. Z rehabilitacji lekarze szybko przeszli do słowa hospicjum. Wtedy połozyłam się obok niego i powiedziałam, że jesli czuje, iż tak będzie lepiej - pozwalam mu odejść, obiecałam, że wychowam dobrze synka. Usnęłam obok niego. Kiedy się obudziłam już nie żył. Do dziś żałuję tych słow - ale to one dają mi też paradoksalnie siłę. Chcę wiedzieć, że mój mąż odnalazł swoją drogę. Tak bardzo tego pragne - maleńkiego potwierdzenia, że jest mu dobrze. Bardzo Panią proszę o pomoc i wsparcie w tej sprawie.
Pozdrawiam serdecznie
Maya
18-go sierpnia tego roku zmarł mój mąż Aureliusz, tata 1,5 rocznego synka. Odszedł nagle po ciężkiej choć krótkiej chorobie. Paradoksalnie tydzień przed rozpoczęciem się całego chaosu rozmawialiśmy z księdzem na temat chrztu męża. Pochodził z ateistycznej rodziny ale teraz bardzo chciał przystapić do Kościoła. Podczas powikłań w czasie operacji pozwolono mi go ochrzcić, wezwałam też później księdza dla własnej pewności. Mąż umierał. Z rehabilitacji lekarze szybko przeszli do słowa hospicjum. Wtedy połozyłam się obok niego i powiedziałam, że jesli czuje, iż tak będzie lepiej - pozwalam mu odejść, obiecałam, że wychowam dobrze synka. Usnęłam obok niego. Kiedy się obudziłam już nie żył. Do dziś żałuję tych słow - ale to one dają mi też paradoksalnie siłę. Chcę wiedzieć, że mój mąż odnalazł swoją drogę. Tak bardzo tego pragne - maleńkiego potwierdzenia, że jest mu dobrze. Bardzo Panią proszę o pomoc i wsparcie w tej sprawie.
Pozdrawiam serdecznie
Maya
Witaj Maya.
To co zrobiłaś, było słuszne i pokazywało, jak głęboko go kochasz. Nie kierowałaś się uczuciem egoizmu, który niestety często towarzyszy innym ludziom w podobnych przypadkach.To są oczywiście podświadome zachowania spowodowane wyzwoleniem emocji w trudnych chwilach. Rozpacz, żal, brak akceptacji tego co się dzieje. Chcą oni na siłę zatrzymywać odchodzące osoby, nie rozumiejąc, że człowiek ma prawo do spokojnego przejścia na drugą stronę. Przejścia nie obarczonego poczuciem winy, że coś się zostawia bez opieki, że trzeba dalej trwać tu w świecie fizycznym, pomimo, że należy się już do świata życia po śmierci. Gratuluję Ci siły i mądrości. Potrafiłaś doskonale odnaleźć się w całej sytuacji, myśląc o sprawach duchowych i nie dając się ponieść rozpaczy i panice.
Twoja prośba kontaktu z mężem, jest zapewne z jakiegoś konkretnego powodu skierowana do którejś z naszych kochanych Pań, dlatego najlepiej będzie, jak poczekamy aż się odezwą w tej sprawie.
Pozdrawiam serdecznie i wysyłam pozytywną energię dla Ciebie i Waszego synka.
Daltar
To co zrobiłaś, było słuszne i pokazywało, jak głęboko go kochasz. Nie kierowałaś się uczuciem egoizmu, który niestety często towarzyszy innym ludziom w podobnych przypadkach.To są oczywiście podświadome zachowania spowodowane wyzwoleniem emocji w trudnych chwilach. Rozpacz, żal, brak akceptacji tego co się dzieje. Chcą oni na siłę zatrzymywać odchodzące osoby, nie rozumiejąc, że człowiek ma prawo do spokojnego przejścia na drugą stronę. Przejścia nie obarczonego poczuciem winy, że coś się zostawia bez opieki, że trzeba dalej trwać tu w świecie fizycznym, pomimo, że należy się już do świata życia po śmierci. Gratuluję Ci siły i mądrości. Potrafiłaś doskonale odnaleźć się w całej sytuacji, myśląc o sprawach duchowych i nie dając się ponieść rozpaczy i panice.
Twoja prośba kontaktu z mężem, jest zapewne z jakiegoś konkretnego powodu skierowana do którejś z naszych kochanych Pań, dlatego najlepiej będzie, jak poczekamy aż się odezwą w tej sprawie.
Pozdrawiam serdecznie i wysyłam pozytywną energię dla Ciebie i Waszego synka.
Daltar
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Nie zostawiajcie mnie
Nie zostawiajcie mnie tak prosze - pomóżcie mi
Re: Mąż i tata
Ja mogę spróbować, ale nie jestem kobietą, dlatego napisałem, że czekamy na odzew Pań...majan9 pisze: Bardzo Panią proszę o pomoc i wsparcie w tej sprawie.
Pozdrawiam serdecznie
Maya
Przepraszam
Nie potrafie poprawnie pisać i czytać z tego wszystkiego. Moja prosba jest ogólna zatem skierowana do obu płci - bez nikogo konkretnego w podtekscie - będę bardzo wdzięczna za pomoc.
Zatem jeśli tak się sprawy mają i prośba faktycznie nie jest skierowana do konkretnych osób, dzisiaj spróbuję się skontaktować z Twoim mężem. Oczywiście niezależnie od tego może ktoś jeszcze będzie się próbował skontaktować. Wszystkie potrzebne dane już są zawarte w Twoim pierwszym poście.
Pozdrawiam bardzo ciepło.
Pozdrawiam bardzo ciepło.
Daltarze
Sadząc po innych Twoich opisach , Twój kontakt mentalny będzie na pewno udany, Daltarze
Miałabym propozycję , aby nie robic 'tłoku' w takich sytuacjach, a zwłaszcza przy mężu Majany- tym bardziej, że jego ciało ludzkie 'umarło' dopiero 2 tygodnie temu ....Zatem jeśli tak się sprawy mają i prośba faktycznie nie jest skierowana do konkretnych osób, dzisiaj spróbuję się skontaktować z Twoim mężem. Oczywiście niezależnie od tego może ktoś jeszcze będzie się próbował skontaktować
Sadząc po innych Twoich opisach , Twój kontakt mentalny będzie na pewno udany, Daltarze
dziekuje
dziekuje bardzo za mile slowa - ale ja mam watpliwosci. Moze powinnam byla mu mowic, zeby walczyl, ze bedzie wszystko dobrze. Zrobilam tak bo lekarze mowili o hospicjum a wiem, ze nie chcialby tak zyc. Sama nie wiem. Mam wrazenie, ze ktos przeniosl mnie z mojego zycia w inne, gorsze, ze to co jest teraz to nie moj swiat. Cieszy mnie tylko mysl, ze ja tez kiedys umre.
Droga Mayo.
To co teraz odczuwasz to zjawisko rozpadu pewnej części Ciebie. Jak doskonale wiesz, jest to doświadczenie bolesne i wyczerpujące. To tak, jakby nagle wytracić jakieś fragmenty swojej osobowości. Fragment nas i naszego wewnętrznego świata zdaje się umierać. Podczas tego zjawiska powstaje luka, rodzaj wyrwy. Aby cały proces regeneracji psychicznej nie był taki bolesny i długotrwały, zaleca się po śmierci bliskiej osoby zajęcie się czymś, co przynosiło nam radość zanim jeszcze poznaliśmy tego, który odszedł. To może być cokolwiek. Może od dawna nie przeczytałaś dobrej książki, a lubiłaś to robić kiedyś. Może od lat nie odwiedzałaś jakiegoś miejsca, gdzie czułaś się dobrze.
To może być cokolwiek. Ważne, abyś zrobiła to teraz. Proces dochodzenia do siebie będzie szybszy i zobaczysz, że złagodzi i nieco poszerzy twój ogląd na to, co się stało.
A teraz sprawa kontaktu z Twoim mężem. Opisze Ci jak najdokładniej to, co nastąpiło, a Ty sama oceń jego wiarygodność.
Zobaczyłem osobę która nieco przypominała mi z twarzy Roberta Retforda. Tu chodzi raczej o typ urody a nie o dokładne podobieństwo. Karnacja raczej jasna. Włosy delikatnie falujące, nie za długie. Ot taka klasyczna, męska fryzura. Co do koloru, to zaryzykuję, że był to jasny brąz lub wręcz złoty lub rudawy kolor, ale już kilka razy "naciąłem " się na kolorze włosów, bo w świecie astralnym występują różne tonacje światła i często dochodzi do przekłamań pod tym względem ( zazwyczaj włosy w rzeczywistości ciemne widzę jako jaśniejsze ). Postura średnia. Nie za gruby i nie za chudy. Co do wzrostu to trudno mi ocenić, bo nie było punktu odniesienia, ale jeśli już miałbym zgadywać, to między 175 a 180 cm. W pewnej chwili miałem wyraźny obraz tego mężczyzny, kołyszącego w takim zawieszanym "nosidełku" dziecko. Był pochylony nad niemowlęciem nim i go kołysał. ( Taki obraz z niedalekiej przeszłości )
Znajdował się w obszarze życia po śmierci, w którym przebywają osoby nie będące do końca świadome tego, co się z nimi stało. To bardzo dziwny, gesty obszar skąd trzeba takie osoby przeprowadzić dalej, w kierunku światła. Miałem wrażenie, jakby był nieco zaskoczony i oniemiały sytuacją, jaka go zastała. Zastygły w oczekiwaniu.
Kiedy próbowałem się z nim skontaktować, nie reagował. Najwyraźniej mnie nie widział.
Wtedy poprosiłem o przybycie kogoś bliskiego, tak aby on mógł go rozpoznać i "ocknąć się z tego dziwnego stanu oczekiwania".
Bardzo szybko przybyła wysoka, szczupła brunetka. Przywitała się ze mną i przedstawiła jako Zofia. Po chwili rozpocząłem proces otulania mężczyzny światłem, tak, aby jego percepcja rozjaśniła się i mógł dostrzec, kto po niego przyszedł. Po jakimś czasie wreszcie dostrzegł kobietę, a ona objęła go ramieniem i wtedy ( głowy nie dam, ale...) usłyszałem jak zwraca się do niego synku... Miałem również odczucie bliskiej obecności opiekunów. Kobieta i mężczyzna zaczęli iść objęci w kierunku światła, które pojawiło się w oddali. Ponieważ sytuacja nie była właściwa do prowadzenia rozległych debat, poprosiłem tylko kobietę o jakiś drobiazg, który posłużył by weryfikacji tego spotkania. Pokazała mi taką złotą broszkę ( w każdym razie małe precjozo ) z brązowym kamieniem.
Po chwili oboje, idąc powoli objęci zniknęli w strumieniach białego światła. Bardzo piękny widok. Jeśli był to Twój mąż Aureliusz, to jest już w dobrych rękach, pod opieką najbliższych i przewodników duchowych.
Pozdrawiam gorąco i czekam na jakieś informację, które kontakt zweryfikują.
To co teraz odczuwasz to zjawisko rozpadu pewnej części Ciebie. Jak doskonale wiesz, jest to doświadczenie bolesne i wyczerpujące. To tak, jakby nagle wytracić jakieś fragmenty swojej osobowości. Fragment nas i naszego wewnętrznego świata zdaje się umierać. Podczas tego zjawiska powstaje luka, rodzaj wyrwy. Aby cały proces regeneracji psychicznej nie był taki bolesny i długotrwały, zaleca się po śmierci bliskiej osoby zajęcie się czymś, co przynosiło nam radość zanim jeszcze poznaliśmy tego, który odszedł. To może być cokolwiek. Może od dawna nie przeczytałaś dobrej książki, a lubiłaś to robić kiedyś. Może od lat nie odwiedzałaś jakiegoś miejsca, gdzie czułaś się dobrze.
To może być cokolwiek. Ważne, abyś zrobiła to teraz. Proces dochodzenia do siebie będzie szybszy i zobaczysz, że złagodzi i nieco poszerzy twój ogląd na to, co się stało.
A teraz sprawa kontaktu z Twoim mężem. Opisze Ci jak najdokładniej to, co nastąpiło, a Ty sama oceń jego wiarygodność.
Zobaczyłem osobę która nieco przypominała mi z twarzy Roberta Retforda. Tu chodzi raczej o typ urody a nie o dokładne podobieństwo. Karnacja raczej jasna. Włosy delikatnie falujące, nie za długie. Ot taka klasyczna, męska fryzura. Co do koloru, to zaryzykuję, że był to jasny brąz lub wręcz złoty lub rudawy kolor, ale już kilka razy "naciąłem " się na kolorze włosów, bo w świecie astralnym występują różne tonacje światła i często dochodzi do przekłamań pod tym względem ( zazwyczaj włosy w rzeczywistości ciemne widzę jako jaśniejsze ). Postura średnia. Nie za gruby i nie za chudy. Co do wzrostu to trudno mi ocenić, bo nie było punktu odniesienia, ale jeśli już miałbym zgadywać, to między 175 a 180 cm. W pewnej chwili miałem wyraźny obraz tego mężczyzny, kołyszącego w takim zawieszanym "nosidełku" dziecko. Był pochylony nad niemowlęciem nim i go kołysał. ( Taki obraz z niedalekiej przeszłości )
Znajdował się w obszarze życia po śmierci, w którym przebywają osoby nie będące do końca świadome tego, co się z nimi stało. To bardzo dziwny, gesty obszar skąd trzeba takie osoby przeprowadzić dalej, w kierunku światła. Miałem wrażenie, jakby był nieco zaskoczony i oniemiały sytuacją, jaka go zastała. Zastygły w oczekiwaniu.
Kiedy próbowałem się z nim skontaktować, nie reagował. Najwyraźniej mnie nie widział.
Wtedy poprosiłem o przybycie kogoś bliskiego, tak aby on mógł go rozpoznać i "ocknąć się z tego dziwnego stanu oczekiwania".
Bardzo szybko przybyła wysoka, szczupła brunetka. Przywitała się ze mną i przedstawiła jako Zofia. Po chwili rozpocząłem proces otulania mężczyzny światłem, tak, aby jego percepcja rozjaśniła się i mógł dostrzec, kto po niego przyszedł. Po jakimś czasie wreszcie dostrzegł kobietę, a ona objęła go ramieniem i wtedy ( głowy nie dam, ale...) usłyszałem jak zwraca się do niego synku... Miałem również odczucie bliskiej obecności opiekunów. Kobieta i mężczyzna zaczęli iść objęci w kierunku światła, które pojawiło się w oddali. Ponieważ sytuacja nie była właściwa do prowadzenia rozległych debat, poprosiłem tylko kobietę o jakiś drobiazg, który posłużył by weryfikacji tego spotkania. Pokazała mi taką złotą broszkę ( w każdym razie małe precjozo ) z brązowym kamieniem.
Po chwili oboje, idąc powoli objęci zniknęli w strumieniach białego światła. Bardzo piękny widok. Jeśli był to Twój mąż Aureliusz, to jest już w dobrych rękach, pod opieką najbliższych i przewodników duchowych.
Pozdrawiam gorąco i czekam na jakieś informację, które kontakt zweryfikują.