Rawi pisze:Jakby najpierw był tworzony plan a potem Wyższe Ja, dzieliło się na aspekty(grupy aspektów) by wykonać plan. Odczuwałem tak jakbyśmy my żyjąc tutaj byli raczej wykonawcami, uczniami na pewnej określonej ścieżce, a nie twórcami.
Jak poznać plan? Można to zrobić np. przez doświadczenia w postaci niecodziennych przypadków, deja vu, sny prekognicyjne czy pewne odczucia wewnętrzne, że dzieje się właśnie to, co ma się dziać.
To coś na kształt budowy budynku, który już zaplanował Wielki Architekt. Możemy mieszać cement, ruszając łopatą w lewo lub prawo, nosić po 3 lub 5 cegieł, malować ściany na stojąco, lub siedząco, ale generalnie budowa ma iść zgodnie z zamysłem. Oczywiście zawsze możemy się z tej budowy urwać, lub na siłę coś poprzerabiać, przy okazji "pieprząc robotę" tym niemniej skoro już weszliśmy w ten interes wykonawczy, do dobrze było by jechać z planem. Zauważyłem jedną ciekawą prawidłowość, która ma praktyczne przełożenie w życiu. Jeśli uda nam się "dostroić" do tempa zaplanowanych zdarzeń i wyłapać te subtelności związane z datą realizacji konkretnych celów, to wszystko zaczyna iść spokojniej i znacznie łatwiej. Już nieraz przekonałem się, że nie warto płynąć pod prąd, siłując się z tym, co w wyraźny sposób iść nie chce, lub idzie jak po grudzie, bowiem później okazuje się, że mija jakiś określony czas i rzecz ta dzieje się "prawie sama", bez nacisków, bez problemów, bez niepotrzebnej bieganiny ( nie mylić z podejmowaniem odpowiednich decyzji w jednym, wyznaczonym do tego celu i określonym czasie ).
Analogia do porównania z budową?
Uparliśmy się, aby budować kominy już dzisiaj, ale "zamówiony" transport klinkieru jest dopiero w drodze i pewnie jest planowany na jutro, zatem chodzimy po dachu tam i z powrotem nerwowo wypatrując dostawcy, pocąc się na słońcu i co chwilę dzwoniąc do kierowcy, czy już jedzie. Tym czasem możemy spokojnie wprawić okna, leżące i czekające na to od wczoraj, a jedyną czynnością jaka jest do zrobienia to zejście do składziku po kliny, piankę i kotwy...
Zastanówcie się, ile razy tak w życiu właśnie się dzieje. Okazuje się, że dotyczy to bez mała wszystkiego, począwszy od drobiazgów, na strategicznych posunięciach skończywszy. Cały dowcip polega na tym, aby to sobie uświadomić, wyczuć i zastosować, co oczywiście wcale takie proste nie jest...