Przez trzy tygodnie czytałam z zapartym tchem o doświadczeniach innych ludzi.
O doświadczeniach niesienia pomocy, otrzymywania pomocy, o rozwijaniu się na płaszczyźnie dotąd mało znanej. Ja sama dopiero dwa lata weszłam na tą drogę i wydawało mi się, że przez „przypadek”, ale teraz wiem, że nie ma przypadków. Po prostu nakierowano mnie. Kto? Moi przewodnicy, mój Opiekun, który jest Istotą Światła i który jest ze mną od samego początku w tym życiu.
Mam jeszcze jedną opiekunkę Marię, która pomaga mi w odprowadzaniu dusz. U mnie jednak wygląda to, chciałam napisać „trochę inaczej” lecz jest to raczej „bardziej inaczej” niż u Was.

Ja właśnie do odprowadzania dusz potrzebuję mojego ciała fizycznego. Zbieram te dusze w kościołach (im starszy kościół tym tych dusz jest więcej), po cmentarzach a także na ulicach i w miejscach tragedii.
Muszę być osobiście na tym miejscu. Zabieram część dusz ze sobą i w domu odprowadzam te dusze odmawiając modlitwy i posługując się wahadełkiem. Na ogół są to dwie grupy dusz dziennie z jednego miejsca. Jeżeli odwiedziłam dwa kościoły w danym dniu to było tych grup cztery. Następnego dnia rano mam następne dwie, czy cztery i tu jest rola Marii, która po moim śladzie energetycznym odwiedza te miejsca zabierając kolejne grupy aż do ostatniej duszy z danego miejsca. Zwykle trwa to pięć – sześć dni. Wtedy wiem, że powinnam iść w nowe miejsce.
W którymś poście Ciacho napisała: - przy sąsiedniej ulicy było getto żydowskie… Przez moje miasto przechodzili Rosjanie „wyzwalając”,
więc pewnie jest sporo mundurowych „nieodeszłych”.
Mogę Cię zapewnić w 99%, że nie znajdziesz w Polsce duchów rosyjskich żołnierzy. Oni wszyscy wrócili do swojej ojczyzny. Takie podpowiedzi dostałam.
Ja w ubiegłym roku trafiłam na cmentarz żołnierzy radzieckich w pobliżu naszego rodzimego cmentarza. Byłam na obu, z jednego przeszłam na drugi. Z naszego przez tydzień odprowadzałam dusze, a na tamtym nie było ani jednej. Byłam naprawdę zaskoczona. To miejsce było puste. Nawet czułam się tam dziwnie. Trudno mi to uczucie opisać, bardzo szybko stamtąd odeszłam. Pamiętam tylko, że pomyślałam o tym, że nie ma nawet jednego ptaszka, jest pusto i cicho, i dziwnie.
Mam nadzieję, że w dobrym miejscu napisałam tego posta.
Pozdrawiam cieplutko. Miaune