dlaczego rozmowa ze mna sprawia bol mojemu tacie??????
dlaczego rozmowa ze mna sprawia bol mojemu tacie??????
Witam ..Moj tato po kilku latach ciezkiej choroby zmarl 10 stycznia tego roku....zwracam sie z wielka prosba , gdyz trapi mnie to i mam wyrzuty sumienia ze nie bylam na pogrzebie, ale nie moglam bo mieszkam w szwecji i na dodatek bylam w 8 miesiacu ciazy.....Kochalam tate nad zycie, byl dla mnie wszytskim, jest mi strasznie przykro ze nie moglam sie z nim pozegnac i to ze nie doczekal sie swojej upragnionej wnusi, urodzila sie miesiac po smierci taty.....czy mozesz sie skontaktowac z moim tata, spytac czy nie jest mu przykro ze nie moglam byc na pogrzebie i czy jest mu tam lepiej, czy nie czuje bolu tak mocnego jaki tutaj go meczyl???? przysnil mi sie dzisiaj, to byla rozmowa na temat mojego zycia, bardzo zle wygladal, ciezko chodzil, i mowil ze nie moze byc ze mna dlugo bo tutaj go strasznie wszytsko boli a tam u siebie tego nie czuje....spytalam sie czy czegos potrzebuje .,,,,, zasmial sie cichutko i tak odpowiedzial..........DZIECKO TAK BYM SIE PIWA NAPIL A TAM NIE MOGE.....l, przytulil mocno..ostatnie slowa jego to ze serce mu peka ze nie moze byc z nami......Czy w zwiazku z tym tam tez cierpi??? jestem szczesliwa ze mi sie pojawil ale tyle nie zdazylam sie dowiedziec......prosze mi pomuc...z calego serca prosze....to jest najwazniejsza osoba w swiecie...moj tato to WACLAW SLOMINSKI..............dlaczego mowi za kazdym razem ze jak jest w moim siwecie to go wszytsko bardzo boli???mowi ze ten bol jest nie do zniesienia?? czy jest tego jakas przyczyna??? pomozcie mi prosze
Ewus kochanie !
To nie ROZMOWA Z TOBA sprawia Tacie bol. To pobyt w nizszych ziemskich wibracjach do ktorych schodzi, by Ci sie przysnic sprawia, ze go wszystko boli jak za zycia.
By pojsc po smierci dalej i ROZPOCZAC NOWE ZYCIE w wyzszych wibracjach duchowych, trzeba przejsc przez proces pozbywania sie ziemskich przywiazan energetycznych. Sluzy temu nazwane na roboczo w ksiazkach Moena Centrum Rehabilitacji i Uzdrowien. Jakis czas Tato winien tam pobyc i nie schodzic w dol. Chorowal i cierpial pare lat. Nie tak szybko da sie wtedy pozbyc ziemskich uwarunkowan wieloletniego, niekonczacego sie bolu.
To tak jak CZASOWY pobyt w szpitalu, gdzie wychodzenie na przepustki nie zawsze jest pozadane. Z ziemskich boli DA SIE jednak wyleczyc i potem opuszcza sie szpital, czyli wspomniane Centrum na zawsze. Chyba ze wraca sie tam w charakterze zdrowego pomocnika. Ale to juz sprawa osobistego wyboru.
To "leczenie" polega na nauce bycia w swiecie duchowym, poznawania jego regul, polaczonej z rozpuszczaniem niskich wibracji ziemskich przyzwyczajen, ktore tam sie ze soba przenioslo. Bol to tez przyzwyczajenie.
Potem jesli Tato tak wybierze, bedzie jakis czas niewidocznie uczestniczyl w Waszym zyciu codziennym. Z czasem jednak jako istota duchowa odkryje, ze czas czekania na bezposrednie spotkanie z Wami to minimalny ulamek wiecznosci i przestanie Go ten bol straty rozrywac. Cudownie byloby, zebys i Ty jak najszybciej do tego doszla, choc na wlasnym przykladzie wiem jakie to trudne. I na przykladzie forumowiczow. Nadmiernie przedluzajaca sie rozpacz zabiera niepotrzebnie pare lat zycia, ktore dostalismy do dyspozycji. Zyje sie wtedy, ale jakby sie nie zylo ; nie zyje sie prawie, ale jakby sie zylo. Okropny stan. Ja strawilam na to 4 lata. Ale wiem to dopiero teraz.
Cierpliwosci i wiary, ze wszystko jest na dobrej drodze.
Przytulam cieplutko, Jola
To nie ROZMOWA Z TOBA sprawia Tacie bol. To pobyt w nizszych ziemskich wibracjach do ktorych schodzi, by Ci sie przysnic sprawia, ze go wszystko boli jak za zycia.
By pojsc po smierci dalej i ROZPOCZAC NOWE ZYCIE w wyzszych wibracjach duchowych, trzeba przejsc przez proces pozbywania sie ziemskich przywiazan energetycznych. Sluzy temu nazwane na roboczo w ksiazkach Moena Centrum Rehabilitacji i Uzdrowien. Jakis czas Tato winien tam pobyc i nie schodzic w dol. Chorowal i cierpial pare lat. Nie tak szybko da sie wtedy pozbyc ziemskich uwarunkowan wieloletniego, niekonczacego sie bolu.
To tak jak CZASOWY pobyt w szpitalu, gdzie wychodzenie na przepustki nie zawsze jest pozadane. Z ziemskich boli DA SIE jednak wyleczyc i potem opuszcza sie szpital, czyli wspomniane Centrum na zawsze. Chyba ze wraca sie tam w charakterze zdrowego pomocnika. Ale to juz sprawa osobistego wyboru.
To "leczenie" polega na nauce bycia w swiecie duchowym, poznawania jego regul, polaczonej z rozpuszczaniem niskich wibracji ziemskich przyzwyczajen, ktore tam sie ze soba przenioslo. Bol to tez przyzwyczajenie.
Potem jesli Tato tak wybierze, bedzie jakis czas niewidocznie uczestniczyl w Waszym zyciu codziennym. Z czasem jednak jako istota duchowa odkryje, ze czas czekania na bezposrednie spotkanie z Wami to minimalny ulamek wiecznosci i przestanie Go ten bol straty rozrywac. Cudownie byloby, zebys i Ty jak najszybciej do tego doszla, choc na wlasnym przykladzie wiem jakie to trudne. I na przykladzie forumowiczow. Nadmiernie przedluzajaca sie rozpacz zabiera niepotrzebnie pare lat zycia, ktore dostalismy do dyspozycji. Zyje sie wtedy, ale jakby sie nie zylo ; nie zyje sie prawie, ale jakby sie zylo. Okropny stan. Ja strawilam na to 4 lata. Ale wiem to dopiero teraz.
Cierpliwosci i wiary, ze wszystko jest na dobrej drodze.
Przytulam cieplutko, Jola
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
No wiesz, Ewuś, jak sam powiedział - u siebie go nie boli, dopiero schodząc w niższe obszary wchodzi w ciało, w którym ma zapis bólu jakiego doświadczał przez lata choroby i przed śmiercią. Kocha Cię - więc przyszedł w tym ciele do Ciebie... W innym pewnie nie byłabyś w stanie go spostrzec... Pozwól mu uzdrowić się, tam są specjaliści, którzy pomagają w tym procesie...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia