Józek ma raka jelita i prosi o pomocy

Jeśli potrzebujesz pomocy związanej z oczyszczaniem, uzdrawianiem lub doenergetyzowaniem, to ten dział jest dla Ciebie.
Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Józek ma raka jelita i prosi o pomocy

Post autor: Zbyszek. » wt lut 17, 2009 12:17 am

Pozdrawiam was Panie i Panowie.

Nazywam się Józef ...., mam 59 lat.
Jestem ciężko chory. Mam raka jelita grubego z przerzutami na małą
miednicę i pęcherz. Przeszedłem dwie operacje i osiem chemioterapii.
Lekarze nie dają mi dużych szans. Błagam Was szanowne państwo
najpokorniej jak tylko może człowiek prosić. Pomóżcie mi ja chcę żyć.
A teraz o mnie.
Miałem kiedyś szczęśliwą rodzinę i 11 lat temu zawalił mi się świat.
Żona zachorowała na białaczkę, a po 3 bardzo ciężkich latach walki
odeszła od nas do wieczności. Do dziś jestem sam z dwójką dzieci ). Przeszliśmy z dziećmi drogę krzyżową na Ziemi. Chciałem dzieciom
zastąpić matkę, i być dobrym ojcem. Zająłem się ich depresją, a nie
słuchałem mojego organizmu, który też przez tą sprawę cierpiał. Podobno
to był początek mojej choroby.
Widzę jak teraz ciężko jest moim dzieciom. W trójkę jesteśmy
bardzo związani. Cierpienia zbliżają ludzi…
Pomóżcie mi szanowni państwo . Ja chcę żyć, a w mojej sytuacji tylko cud
może mnie uratować.
Z poważaniem:
Józef.

**
Zbyszek:

Moj dobry znajomy ma raka. Lekarz mu powiedział: ma pan jeszcze parę dni albo parę lat. Nie będą już go więcej operować, niczego to nie zmieni.
Codziennie o 21:00 zaczynam z nim medytacje. Jeśli ktoś czuje się na silach i może choć trochę poprawić paskudna sytuacje Józka to jest mile widziany.

Prosimy również o rady.
Jak się zabrać za tego paskudnego raka i co zrobić, gdy lekarze opuszczają ręce?
*
Gdy miałem 3 miesiące i bylem całkiem malusieńki, to tez wykryto u mnie złośliwego raka. Usunięto mi małe co nieco i wypuszczono w beznadziejnym stanie do domu.
Zabierz go pani, powiedział dyskretnie lekarz.. Umrze w domu, będzie go pani miała pod ręka. Przyjechała do mnie babcia, z pod Częstochowy i zaczęły się obie żarliwie modlić.
Cale upłakane , pielęgnowały mnie i czekały. Kupiły nawet piękne buciki do trumienki.
Tydzień, miesiąc rok, dwa, czekały. Po roku nie moglem jeszcze siedzieć a co tu mówić o chodzeniu, Choć padł wyrok, to wdrapałem się wreszcie na własna pupę i usiadłem.
Zacząłem chodzić jako dwulatek i żyłem wbrew prognozom, z bucików wyrosłem.
Za którymś razem, w czasie kontroli, powiedzieli mamie w szpitalu, - jeśli dożyje do 18-stki to będzie dalej żył.
Powiedziała mi to nieopacznie,- do osiemnastki ….
Nie przejąłem się tym zbytnio i biegałem nadal beztrosko za osami po podwórko wyrastając na urwisa.
Moja śmierć wydawała mi się tak samo niedorzeczna jak umierający wielokrotnie ci sami aktorzy, w rożnych serialach na monitorze telewizora..
Pomaga Herbina i Korna.Szykuje się również Konchita.
Sobota:
W sobotę poleciałem do Józka.
Dwa razy odzyskałem przy nim króciutko świadomość. Po pracy z mysloksztaltami, wniknąłem w niego, rozprężając się na całym jego ciele- przekopiowanie mojego wzorca. Bylo to dosyć drastyczne posuniecie, gdyż nie bylem pewien następstw, i konsekwencji dla niego jak i dla mnie. Przy drobnych schorzeniach znajomych, analizowałem moje zdrowe części ciała i wnikałem astralnym w te same części ich fiz. ciala . Trik dostałem od Stacha, niefizycznego przyjaciela. Ma podobnież działać.
Wcześniej bylem u niego dwa razy i przywlekłem z tej podroży zaziębienie na parę minut. Nawiązany kontakt był dosyć uciążliwy dla mnie, przez wiele godzin bylem z nim połączony.
Uspokoiłem się dopiero gdy odwiedziłem go i pozbierałem moje ślady i mnóstwo rożnych przedziwnych mysloksztaltow.
Nie spodziewałem się ze , pozostawione intencji - mysloksztalty o określonym zapobiegawczym działaniu, mogą być dla mnie tak dokuczliwe . Na dziedzińcu gospodarstwa potkałem jakaś świecąca na bialo kobietę.
Jedna rzecz mnie troch zaniepokoiła. Józek dostał w dniu rozpoczęcia naszego niefizycznego oddziaływania zaziębienie i czuje się bardzo osłabiony a jego roczna wnuczka wylądowała w szpitalu z grypa. Uspokajając mnie powiedział, ze cala okolica choruje na grypę.

Poniedzialek:
Dzisiaj mieszałem ustawienia rodzinne z masażami, zrobiłem myslowego wysłańca mającego za zadanie oczyszczanie. Praca z kulami światła.
Przywołałem chorego Józefa do mojego pokoju i zrobiłem mała konstelacje jednego aktora. Gdy stal przy mnie to wsunąłem się w niego i rozpuściłem w nim. Na wezwanie przyleciał natychmiast, sprawniej to przebiegło niż eksploracje niefizyczne..
Stałem obok niego wykonywałem podobne ruchy jak bioterapeuci, zmyślając samemu kolejność czynności.. hm dałem się kierować intuicji.
Taka praca fantomowa we własnym pomieszczeniu planie eteryczno-astralno-mentalnym, wydaje mi się efektywniejsza niż eksploracja astralno-mentalna do chorego.
Takie fizyczne stanie ułatwiało mi znacznie niefizyczne ruchy, dobry sposób na bioterapie.
Dzieli nas 600 kilometrów i mamy nadzieje ze zmienimy w ten sposób przebieg jego choroby..
Ostatnio zmieniony ndz lut 22, 2009 12:40 am przez Zbyszek., łącznie zmieniany 4 razy.

Leoncio
Posty: 323
Rejestracja: czw sty 22, 2009 9:26 am

Post autor: Leoncio » wt lut 17, 2009 9:56 am

Zbychu też mentalnie się włączam,ale jeszcze lepiej by było gdyby jego rodzina wspomogła go polem magnetycznym-tzn każdy z jego najbliższego otoczenia powinien stosować magnesy/magnesy są taniutkie i łatwo dostępne/ w celu wzmacniania własnego organizmu co powinno zwiększyć skuteczność pomocy energetycznej

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » wt lut 17, 2009 10:59 am

Leo,
czy mozesz choziaz tutaj zwinac swoj stragan materialny i wystawic poprostu ze masz i mozesz go bezinteresownie oddac - chociazby i mentalnie, astralnie.!!!!

jest to temat specjlanie zorbiony dla Jozka,a nie dla targu.

jezeli bedziecie miec jakies pytania dot techniki i energii prosze pytac gdzies obok.
jak znajda sie trolle piszace jakies brednie, to poprosze o zablokowanie tematu z haslem wejscia.

wszystkie posty, jezeli macie ochote dac Jozkowi duzo milosci, ciepla, opieki, sily, wsparcia. prosze wpisywac je tutaj, kierujac je tylko i wylacznie osobowo do Jozka.


ps. jestem teraz w pracy, wiec musze juz zmykac.
no to zaczynamy.


Zbyszku, czy Ty masz kontakt z Jozkiem?


pozdr

Leoncio
Posty: 323
Rejestracja: czw sty 22, 2009 9:26 am

Post autor: Leoncio » wt lut 17, 2009 11:37 am

A w którym to ja miejscu wystawiłem mój stragan materialny? Ja tylko piszę co powinni moim zdaniem zrobić ludzie z jego najbliższego otoczenia i nie zamierzam nic nikomu sprzedawać,każdy może sobie znaleźć dowolny sklep internetowy jeśli uzna że moje metody mogą być skuteczne,a ja mam podstawy twierdzić że mogą być jednymi z najskuteczniejszych metod, tak samo jak ty masz prawo pisać i doradzać.Na dodatek ludzie mają bardzo często w domu magnesy a nie wiedzą że mogą się nimi leczyć.
Ostatnio zmieniony wt lut 17, 2009 12:31 pm przez Leoncio, łącznie zmieniany 1 raz.

Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Post autor: Zbyszek. » wt lut 17, 2009 12:24 pm

Ok ludziska.Spoko leon, mowilem mu o magnesach. popraw prosze twoj tekst. Czlowiek umiera.
Rozmawiałem z Conchita teraz i uświadomiłem sobie ze, ta kobieta na dziedzińcu to mogla być jego zona. Sprawa sie komplikuje. Gdy ja zobaczyłem to niestety się rozdzieliłem i tkwilem w mentalnym a w astralnym trochę niepedagogicznie nakrzyczałem na nią. Wyjaśniłem, ze Józek jest chory.
Nie miałem zbyt dobrej kontroli nad treścią wypowiadanych slow, Lecialo automatycznie poza mną , gdyż przyglądałem się temu z boku w bezruchu .Myślę teraz ze trzeba odzyskać ta panią., możliwe ze to była zona, nieświadoma niebezpieczeństwa wynikającego z jej bliskości z Józkiem. W astralu Józek wygląda jak kochany człowiek, promieniujący dobrocią i nie musi być w tej warstwie widać przyczyny jego utrapień.
O 21: lecimy na odzyskanie świetlistej postaci, która spotkałem u niego na dziedzińcu.
Józka znam osobiście, jest bratem naszej przyjaciółki z Norymbergi.
A wiec gdy macie obawy czy dolecicie kierujcie sie na mój ident.
Spotykamy się pod kryształem Brusa i lecimy po paru minutach do Gaworzyc.
Kto umie leczyć ten coś próbuje.
Dziwiło mnie to jego połączenie duchowe z zona, to jego natarczywe opowiadanie o niej, o miłości.To by było chyba to.
Zona Józefa nazywa się Elżbieta
dobre wiesci.:[/b]
Pomimo braku czucia w stopach , Józek odczuwał wczoraj o 21:30 ciepło w środku stop i strzelające fale ciepła przechodziły mu do brzucha. Cale stopy są bez czucia- efekt po chemoterapii. ciepło utrzymuje się do dzisiaj..

Leoncio
Posty: 323
Rejestracja: czw sty 22, 2009 9:26 am

Post autor: Leoncio » wt lut 17, 2009 1:26 pm

Zbychu moja pomoc mogła by być skuteczniejsza gdyby on na skypie się ze mną skontaktował,a co do stóp to chyba dwa dni temu w moich stopach odczuwałem bóle jakbym coś ciągnął/miałem magnesy na kostkach

Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Post autor: Zbyszek. » wt lut 17, 2009 2:13 pm

do usuniecia.
Ostatnio zmieniony ndz lut 22, 2009 12:18 am przez Zbyszek., łącznie zmieniany 8 razy.

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm

Post autor: ewa.fortuna1 » wt lut 17, 2009 2:42 pm

Wydrukowałam sobie zdjęcie Pana Józefa i dołączam się do Was aby mu pomóc.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

Korna
Posty: 69
Rejestracja: pt sty 16, 2009 2:20 pm

Post autor: Korna » wt lut 17, 2009 9:02 pm

Nie muszę nic pisać jak zwykle jestem,tylko się trochę spoznię,aha zapomnialabym podczas ostatniej medytacji dla Józka wsadziłam mu plynną złocistą uzdrawiajacą energię wlasnie w brzuch znowu usunęłam kilka kulek.Moze to dlatego mial takie odczucie plus jeszcze energia od kilku innych osob.No to lecimy.

Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Post autor: Zbyszek. » śr lut 18, 2009 8:12 am

Musze sie wam przyznac, ze o leczeniu nie mam zbyt dobrego wyobrazenia.
Latać potrafimy wszyscy. Jeśli ktoś z was poznał jakaś metodę leczenia, mogąca być przydatna dla leczenia chorych ludzi, to proszę ja wkleić. W miarę przystępnie, by czytający zrozumieli o co w niej chodzi. Kursy są płatnę, wiadomo dużo was kosztowały, ale może na podstawie tych opisów,-metod ,sami coś wymyślimy, coś co jest możliwe w nief. eksploracjach, z myślą o Józefie..
Trochę o Józefie, jego sen z dzisiejszej nocy:
Obudził się około drugiej godziny, wspominając sen o własnej śmierci.Trzymając wnuczkę na rekach prosił córkę by mu ja odebrała, bo on umiera. Nie słyszała go.Nikt go nie słyszał..
Odczuwał rosnący paraliż od stop w gore, w momencie niby umierania obudził się, -trochę wystraszony. Wspomniał przez telefon. To umieranie nie było aż takie straszne.
Prawdopodobnie nasze odwiedziny wywołują w nim małe zmiany stanów swiadomosci, gdyż jego sen się trochę już ocierał o paraliż przysenny.
W czasie wspólnych eksperymentów na oobe.pl , udawało się nam z łatwością budzić smacznie śpiących lub wywołać u nich częściowo świadome śnienie.
Ostatnio zmieniony śr lut 18, 2009 1:12 pm przez Zbyszek., łącznie zmieniany 11 razy.

Leoncio
Posty: 323
Rejestracja: czw sty 22, 2009 9:26 am

Post autor: Leoncio » śr lut 18, 2009 9:38 am

Aby nie zakłocać tego tematu swoimi dywagacjami ,założyłem osobny temat.Tu opiszę moje dzisiejsze nocne zmagania,być mioże że akurat pomagałem Józkowi,ale tak mogę tylko sądzić po tym że chciałem mu pomóc i mentalnie kierowałem się w jego stronę.Ale do rzeczy ,w pewnym momencie w nocy po obudzeniu czułem jak różne miejsca mojego ciała opanowują różne bóle ale było to coś wędrującego -zaczęło się od podudzia lewej nogi,poprzez prawy bok,potem lewy a skończyło się z tyłu karku lekką pulsacją/tam miałem zapięty magnes/-cały czas śpię na matach magnetycznych i magnesy są rozłożone wzdłuż całego ciała.Moja pewność co do tego skąd mogło to przywędrować jest z tąd że wielu osobom w ostatnim czasie pomagam i zawsze to odczuwam w postaci różnych drobnych bóli,a na dodatek pomagam i mojej teściowej-dziś wychodzi ze szpitala-pisałem już o jej przypadku.Ale mam nadzieję że moje mentalne skupienie się na Józku i jemu pomogło.
Ostatnio zmieniony śr lut 18, 2009 12:10 pm przez Leoncio, łącznie zmieniany 2 razy.

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » śr lut 18, 2009 11:48 am

witam,

tak jestem ciagle, moze wqieczorem uda mi sie cos skrobnac.
czas okrojony duzo, i klawiatura muchozolem potraktowana :))

kurde przestancie tutaj wypisywac co inny bio ma na swojej stronie.
ten temat jest dla Jozka
a reszte mozna wpisywac gdzie indziej jest tyle miejsca.



dzizus
bo juz mi rece opadaja

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » śr lut 18, 2009 12:46 pm

Wybrałam się wczoraj do Józka po 22. Widziałam, że tam ktoś mu już pomagał na poziomie energetycznym, bo różne fajne energie miał w aurze, więc zrobiłam to co misie lubią najbardziej, czyli uzdrawianie z poziomu duchowego. :) Z ducha i tak idzie we wszystkie niższe plany...

Mam nadzieję, że wspólnie damy radę mu pomóc.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm

Post autor: ewa.fortuna1 » śr lut 18, 2009 12:50 pm

Zbyszku sen o śmierci czasem może oznaczać odrodzenie,uśmiercenie problemów.
Oby tak było :)
Zrobiłam Józkowi 15 min seans bioterapeutyczny. Zaczęłam o 13 do 13.15.
Może cos poczuł może nie? Nie zawsze pacjent musi coś czuć.
Zbyszku, gdy teraz wiele osób przesyła Józkowi energie,to może on odczuwać bóle w różnych częściach ciała,pogorszenie samopoczucia itp.Może mu to powiedz.
Jest to chwilowe osłabienie które po paru dniach mija. :)
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Post autor: Zbyszek. » śr lut 18, 2009 6:13 pm

Od pierwszego dnia czuje się Józek dziwnie osłabiony:)
Cały miesiąc będę mu coś robił, . Jeśli zniknę z forum bo delegacja, to bądźcie pewni ze o 21;30 szlifuje Józkowi brzuch.

Napisz Ewo co robisz w czasie zabiegu, może się nam przydać.
Jak pomagać ?
Powiem Józkowi, by się zalogował i pisał o swoich doznaniach.
Ostatnio zmieniony śr lut 18, 2009 7:10 pm przez Zbyszek., łącznie zmieniany 3 razy.

paul 023
Posty: 736
Rejestracja: śr maja 21, 2008 4:22 pm

Post autor: paul 023 » śr lut 18, 2009 6:55 pm

Ja też chętnie bym spróbował mentalnie pomóc.

hmm przykro mi iż nie mam jeszcze tylu doświadczeń co pozostali.

Najbardziej mnie cieszy, że wiem dość dużo i coś do dnia dzisiejszego się nauczyłem :)
Uwaga: Informuję, że zaprzestałem nawiązywać kontakty.

Korna
Posty: 69
Rejestracja: pt sty 16, 2009 2:20 pm

Post autor: Korna » śr lut 18, 2009 8:57 pm

Spoznilam się sporo,byłam o 23 kolo 22 zaczęło mnie coś wypychać w stronę Józka.Znowu przywołałam energie z kosmosu tą ktora stosuje sobie przy oczyszczaniu czakr,i włozyłam powoli do brzucha rozlała się pieknie po calym ciele jak zlocisty miód :) coś tam z gory jeszcze improwizowalam.Zaczęłam mówić pozytywne afirmacje dot.zdrowia.na koniec wyjęłam znowu te paskudne kulki zbitej czarnej energii byl przy mnie chyba opiekun bo nadstawial mi wielki wór do którego mialam wrzucac tą energię.Ogólnie to byłam ok 15 min. bo miałam ciężki dzień i obraz mi się zamazywać zaczął przed oczami.

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » śr lut 18, 2009 10:25 pm

bry,

kulki czarne kulki duzo ich bylo
a jest mniej
najwazniejsze teraz to to, zeby Jozka i cala jego rodzine poprosic zeby mieli ciagle nadzieje i zeby ta nadzieja ciagle w nich rosla, a nie malala.
a moze Jozek lubi boks?
albo szybkie pojazdy?
niech sprawi sobie mentalkne rekawice z pasem mistrza swiatow i te mysli przygnebienia ktore go otaczaja niech wali i patrzy czy rowno puchnie.
jak sie chlopina namacha niech wsiadzie w pojazd z duzym plugiem i niech te pozostalosci zboksowane wepchnie do duzego wora.


nadal smutna jest kobieta w otoczeniu Jozka
juz ja przytulam

ingerencja z tzw przyczajki moze zaszkodzic, Jozek jest swiadomy tego, ze pomoc juz sie dzieje.
ale wazne jest zeby Jozek dawal cynk jak sie czuje
przygnebienia, odloty tez sa trescia uboczna pozytywnej energii w zbyt duzym nasileniu.

duzo ciepla

kurcze Manam i Jozek z nocy dobry kawalek :)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Uzdrawianie ciała i duszy”