Karma
Kiedyś Monroe, lub Moen ( nie jestem pewien na 100% który z nich ) napisał, że to co marines przechodzą w trakcie szkolenia na słynnej amerykańskiej wyspie " wyczołgania" to przedszkolna zabawa w porównaniu z tym, co dusza ludzka przechodzi na ziemi. I tu trzeba przyznać 100% racji tej uwadze. Nie wiemy tak naprawę, dlaczego w niektórych przypadkach dusze poddawane są aż tak okrutnym torturom. Dlaczego tak dobrotliwe, kochające i współczujące istoty jakimi są nasi przewodnicy, nauczyciele i mistrzowie pozwalają na to i kierują nas do przerabiania krwawych lekcji. Nie wiemy czy wtedy też nie cierpią z nami, współczując i widząc jak my cierpimy, wydaje się jednak, że stawka o jaką idzie musi być naprawdę wysoka, skoro całe to piekło ziemskiego życia staje się uświęconym środkiem do osiągnięcia ostatecznego celu. To, że wszystko musi się na końcu zbilansować też zdaje się oczywiste, dlatego nie oceniajmy całego mechanizmu i planu przez pryzmat takiego koszmaru jak na przykład Oświęcim. Ostatnio w ręce wpadła mi wspaniała książka "Wędrówka Dusz" Michaela Newtona. To doskonałe uzupełnienie, kolejna cegiełka w zrozumieniu tego wszystkiego co nazywamy ziemskim systemem życia. Obraz, jaki jawi mi się po przeczytaniu tej lektury wydaje się znacząco uzupełniony i coraz bardziej chylę czoła w podziwie nad nieskończoną mądrością Wielkiego Architekta. Pamiętajmy, że ból życia choć niekiedy przeszywający i straszliwy nie trwa długo, jest tylko chwilą w nieskończonej egzystencji duszy, a zapewne wnosi ogrom doświadczenia w jej rozwój. Dlatego właśnie kiedyś będziemy mocniej kochać, piękniej chronić innych, mądrzej nauczać, goręcej lśnić Iskrą Bożą.
Teatr ziemski tylko wydaje się prawdziwy, w rzeczywistości przerabiamy swoje role do upadu na scenie życia, wiedząc, że spektakl wcześniej czy później się kończy.
Teatr ziemski tylko wydaje się prawdziwy, w rzeczywistości przerabiamy swoje role do upadu na scenie życia, wiedząc, że spektakl wcześniej czy później się kończy.
No właśnie Daltarze nie wiemy, nie wiemy czemu wybieramy wcielenia które poprzez nieustanne doświadczanie strachu i cierpienia zamykają nas na odbieranie i wyrażanie CBM, które narażają nas na utknięcie w terytoriach systemów przekonań.
Czytając Moena, Monroea i wielu innych na pewno zauważyłeś, jak strach i cierpienie "izolują" człowieka od doświadczania miłości. Zauważyłeś też zapewne jak fundamentalną sprawą jest jej odbieranie i wyrażanie.
Kiedyś przeczytałem bodajże u Walscha, że cierpienie nie jest miłe Bogu, po cóż zatem te wszystkie krwawe scenariusze?
Ech za trudne to wszystko dla mnie za trudne.
Czytając Moena, Monroea i wielu innych na pewno zauważyłeś, jak strach i cierpienie "izolują" człowieka od doświadczania miłości. Zauważyłeś też zapewne jak fundamentalną sprawą jest jej odbieranie i wyrażanie.
Kiedyś przeczytałem bodajże u Walscha, że cierpienie nie jest miłe Bogu, po cóż zatem te wszystkie krwawe scenariusze?
Ech za trudne to wszystko dla mnie za trudne.
Dlatego właśnie dochodzę do wniosku, że stawka musi być wysoka, skoro istoty wyższe przyzwalają na podejmowanie tak trudnych dróg najeżonych poważnym ryzykiem. Do tego może jeszcze dochodzić kwestia oddziaływań negatywnych, nisko wibrujących bytów, a jak wiemy bez przerwy toczy się ostra walka, a ziemia bez wątpienia jest polem bitewnym. Pewnych rzeczy nie ogarniemy umysłem na chwilę obecną i z tym się trzeba pogodzić. Nad resztą należy po prostu konsekwentnie pracować. Jeszcze nikt się nie cofał w rozwoju przez usilne staranie stawania się lepszym i lepszym. To zawsze w końcu zaprocentuje.
Ostatnio dotarlo do mnie cos na temat karmy.
Jeszcze pare dni temu uwazalabym to za bzdure , a teraz czuje, ze to (co w blogu spisalam) to prawda, odczucia w ciele to : wrazenie wejscia w wielka, nieograniczona, swietlista przestrzen.
http://cherubinka-herbinka.blogspot.com/
Aby zrozumiec skad sie to zawarte tam zdanie na temat karmy wzielo dobrze przeczytac ostatnie trzy posty z tego bloga. Posluzylam sie tu linkiem do mojego bloga, bo to nie logiczne myslenie czy wplyw ksiazek ale proces - smy i mysli , ktore przyszly sprawily , ze takie mam zdanie.
Jeszcze pare dni temu uwazalabym to za bzdure , a teraz czuje, ze to (co w blogu spisalam) to prawda, odczucia w ciele to : wrazenie wejscia w wielka, nieograniczona, swietlista przestrzen.
http://cherubinka-herbinka.blogspot.com/
Aby zrozumiec skad sie to zawarte tam zdanie na temat karmy wzielo dobrze przeczytac ostatnie trzy posty z tego bloga. Posluzylam sie tu linkiem do mojego bloga, bo to nie logiczne myslenie czy wplyw ksiazek ale proces - smy i mysli , ktore przyszly sprawily , ze takie mam zdanie.
Przeczytalam Herbinko.
Wczoraj poruszylismy ten sam temat w rozmowie z Prorokiem.
Z podobnym do Twojego wydzwiekiem.
Karma z pradawna tradycja, nalezy do pradawnego wzoru.
Energie starego typu i ciasniejszego wzoru, przenikane sa juz dluzszy czas przez energie innego typu. Zarowno zrodla duchowe jak i urzadzenia techniczne wskazuja, ze sa to energie wyzszych czestotliwosci niz te w przeszlosci.
Czyz nie jest mozliwym, by przy ich pomocy zaczac rozszerzac wzory, wybierac inne, tworzyc nowe, szersze, bogatsze ?
Nie wkladac, lecz wypuszczac z szuflad wiezione tam motyle ?
Kocham motyle. NIGDY nie chcialam przyszpilac ich w kasetkach po uspieniu. Cierpialam zawsze widzac to. By tak sie nie dzialo, potrafie zniesc naprawde duzo.
Pozdrawiam, Jola
Wczoraj poruszylismy ten sam temat w rozmowie z Prorokiem.
Z podobnym do Twojego wydzwiekiem.
Karma z pradawna tradycja, nalezy do pradawnego wzoru.
Energie starego typu i ciasniejszego wzoru, przenikane sa juz dluzszy czas przez energie innego typu. Zarowno zrodla duchowe jak i urzadzenia techniczne wskazuja, ze sa to energie wyzszych czestotliwosci niz te w przeszlosci.
Czyz nie jest mozliwym, by przy ich pomocy zaczac rozszerzac wzory, wybierac inne, tworzyc nowe, szersze, bogatsze ?
Nie wkladac, lecz wypuszczac z szuflad wiezione tam motyle ?
Kocham motyle. NIGDY nie chcialam przyszpilac ich w kasetkach po uspieniu. Cierpialam zawsze widzac to. By tak sie nie dzialo, potrafie zniesc naprawde duzo.
Pozdrawiam, Jola
Jolu , ujelas to tak, ze nic dodac - nic ujac , tez dokladnie tak czuje.
Przez dlugie lata pojecie karmy bylo dla mnie czyms, co bylo jak najwyzsza prawda , nie myslalam, ze uda mi sie wszystko inaczej widziec , zreszta nie bralam pod uwage tego, ze moze byc wieksza przestrzen. Mysle, ze czas aby coraz wiecej ludzi wchodzilo do nowej przestrzeni , nie pomoga w tym ani czyjes slowa, ksiazki, doswiadczenia - wszystko to tylko iskierki a wlasciwy ogien rozpala sie w czlowieku gdy sam doswiadcza , wtedy nastepuje proces - polaczenie odczuc i informacji ... Pozdrawiam serdecznie
Przez dlugie lata pojecie karmy bylo dla mnie czyms, co bylo jak najwyzsza prawda , nie myslalam, ze uda mi sie wszystko inaczej widziec , zreszta nie bralam pod uwage tego, ze moze byc wieksza przestrzen. Mysle, ze czas aby coraz wiecej ludzi wchodzilo do nowej przestrzeni , nie pomoga w tym ani czyjes slowa, ksiazki, doswiadczenia - wszystko to tylko iskierki a wlasciwy ogien rozpala sie w czlowieku gdy sam doswiadcza , wtedy nastepuje proces - polaczenie odczuc i informacji ... Pozdrawiam serdecznie

Miło Cię powitać Agat, pewnie Ewa Ci opowie o swojej szkole, ja byłam na zajęciach u Darka Loga. W moim mieście zajęcia odbywają się raz w miesiącu, po cyklu 10 spotkań można otrzymać dyplom jeśli kogoś to interesuje. Wejdź sobie na jego stronkę, tam jest wszystko opisane o warsztatach, wczasach itp. 

W czasach, gdy Ziemianie utrzymywali bliskie i częste kontakty z innymi cywilizacjami ludzkimi (lutniańską, plejarańską i akarcką), Plejaranie wpadli na pomysł przyspieszenia rozwoju za pomocą wdrożenia Prawa Karmy.
Prawo Karmy zakładało, że doświadczenia życiowe będą wymuszać rozwój duchowy istot leniwych. Każde zdarzenie miało wymuszać konkretne zachowania. Rozwijające się istoty miały naprawiać popełnione błędy aby móc wznieść się wyżej na drabinie ewolucyjnej (nagroda) a błędy nie naprawione miały przysparzać nieprzyjemnych zdarzeń i pogarszać jakość życia (kara).
Niestety, wdrażając Prawo Karmy zapomniano o jednym z podstawowych Praw Kreacji, które mówi, że nie należy sztucznie ingerować w naturalne procesy życia (obecnie Ziemianie łamią to prawo bawiąc się w inżynierię genetyczną). (...)
Nie przewidziano, że wdrożone Prawo Karmy zaowocuje blokadą wspomnień o poprzednich życiach i tym samym zamiast rozwijać się, zaczęli się cofać, a ich życie znacznie się skróciło. Gdy zauważono błąd, naprawiono go u Plejaran i Akartian, ale u Ziemian pojawił się poważny problem - zerwanie kosmicznych stosunków dyplomatycznych
cyt ze strony http://kosmita.wolnemedia.net/7.02.html
Czy spotkaliście się z pokrewną teorią w innych źródłach?
Prawo Karmy zakładało, że doświadczenia życiowe będą wymuszać rozwój duchowy istot leniwych. Każde zdarzenie miało wymuszać konkretne zachowania. Rozwijające się istoty miały naprawiać popełnione błędy aby móc wznieść się wyżej na drabinie ewolucyjnej (nagroda) a błędy nie naprawione miały przysparzać nieprzyjemnych zdarzeń i pogarszać jakość życia (kara).
Niestety, wdrażając Prawo Karmy zapomniano o jednym z podstawowych Praw Kreacji, które mówi, że nie należy sztucznie ingerować w naturalne procesy życia (obecnie Ziemianie łamią to prawo bawiąc się w inżynierię genetyczną). (...)
Nie przewidziano, że wdrożone Prawo Karmy zaowocuje blokadą wspomnień o poprzednich życiach i tym samym zamiast rozwijać się, zaczęli się cofać, a ich życie znacznie się skróciło. Gdy zauważono błąd, naprawiono go u Plejaran i Akartian, ale u Ziemian pojawił się poważny problem - zerwanie kosmicznych stosunków dyplomatycznych
cyt ze strony http://kosmita.wolnemedia.net/7.02.html
Czy spotkaliście się z pokrewną teorią w innych źródłach?
Ja osobiście nie, ale ta teoria idzie zupełnie na bakier z tym, co udało mi się do tej pory ustalić/odczuć/dociec/przeżyć/przypomnieć/dowiedzieć i jest dla mnie trochę jak teoria spiskowa dotycząca świata duchowego.kim pisze: Czy spotkaliście się z pokrewną teorią w innych źródłach?
Dla mnie świat jest doskonale zorganizowany a najmniejszy jego element nie jest dziełem przypadku czy też jakiegoś kosmicznego, nieudanego eksperymentu. Kiedy sięgamy naprawdę głęboko, okazuje się, że wszystkie pozorne niedoskonałości stają się doskonałym mechanizmem. Im dłużej żyje, tym bardziej dostrzegam perfekcję całego systemu i naprawdę zaczynam go doceniać i cieszyć się nim. To jak odpadanie kolejnych, ciężkich blach, którymi jesteśmy okuci i dźwigamy je jak te barany ostatnie. A moglibyśmy po prostu latać ze zwiewnością anielskiego piórka...

Spotkalam sie (z dwoma na pewno) podobnymi teoriami. Jedna byla bodajze w "Zwiastunach Switu" Barbary Marciniak. Druga w jakims tekscie hermetycznym...
Ale mam podobne przekonanie o tym jak Daltar.
Unikam fatalistycznych, predystynacyjnych, czy innych zblizonych wyjasnien nie/rzeczywistosci.
Odbieraja moc tworzenia.
A ja nie wyrazam na to zgody.
Ale mam podobne przekonanie o tym jak Daltar.
Unikam fatalistycznych, predystynacyjnych, czy innych zblizonych wyjasnien nie/rzeczywistosci.
Odbieraja moc tworzenia.

A ja nie wyrazam na to zgody.
