Jestem w jakimś laboratorium, w gabinecie w którym przeprowadza się jakieś eksperymenty. Nie wiem co dokładnie tam się dzieje bo ja tylko asystuję. Jestem równoczesnie kobietą w swoim wieku, ale tez czterdziestoparoletnim grubasem

Grubas wyważa drzwi za którymi znajduje się obiekt-istota-mężczyzna, badany przez nasz zespół. W tym czasie gdy Grubas wyważa, jestem akurat kobietą i nie widzę co jest za drzwiami. W tym momencie zdaje sobie sprawę że muszę uciekać stamtąd. (nie wiem czemu, chyba zaczynam się czuć po prostu zagrożona tym co tam może być za drzwiami) Oddzielam swiadomosc od Grubasa, i wyskakuję przez okno, jest nisko wiec spadam na nogi... Teren jest trawiasty i pofałdowany więc łatwo jest się ukryć, latwo być nazauważnoną za takim pagórkiem (pagórki na wzór wałów przeciwpowodziowych-długie, jeden za drugim coś jak pozwijany materiał w kształcie fali – skojarzenie zielona plisowana spodniczka

) Gdy stwierdzam ze odleglosc jest wystarczająca zatrzymuję się, i czekam... sama nie wiem na co. Po chwili pojawia się ktoś z naszego zespołu-Chlopak mniej wiecej w moim wieku, może ciut starszy. Ja akurat leżę, bo tylko w tej pozycji jestem niewidoczna. Tez się chowa... Okazuje się że ktoś nas widzi. Dowiaduje się o tym od chlopaka. Gdybym była sama na pewno nie zdecydowałabym się wyjsc i wrócić do laboratorium. W koncu wychodzimy, jakis straznik nas prowadzi. Wchodzimy do budynku, stoi przy wejsciu stolik. I tu niesamowita sprawa: równoczesnie nas identyfikują niby po kolei mnie i chlopaka, kazdego z osobna, bo jedno krzesło przy stoliku, jeden straznik się tym zajmuje, a jednak wszystko dzieje się równoczesnie. Okazuje się ze mój towarzysz jest czestszym gosciem w tym laboratorium. Niby pracuje tam, choc wiadomo ze ta praca jest formą wyzyskiwania go. Ja tam mam niby tylko zwiedzać. Schodzimy po schodach w dół, widzę cele. Malutkie niektóre nawet metr na metr, są zakratowane. W niektórych siedzą ludzie. Straszny tam brud, swiatlo tylko od pojedynczych żarówek. Straznik który nas sprowadzal w dół zacząl się zajmować czymś innym, zamiast nas prowadzic, więc mamy chwile żeby się rozejrzec... schodze ciut niżej, przechodzi obok mnie mloda kobieta. W odpowiedzi na moje mysli mówi: „Tak ja tez tu tylko przyszłam obejrzeć...„ Wychylam się i widze ze ktos z innej celi pluje w moja stronę. Okazuje się ze to jeden z moich znajomych. Tutaj zwiedzanie się urywa, wybudzam się.
To strasznie ciekawe... bo gdy mam mozliwosc samodzielnego działania to zazwyczaj ogarniają mnie własnie takie typowo ludzkie odruchy-pierwsze co to „uciekać” - chce normalnosci.... nie chce zadnych kosmicznych, dziwacznych przezyć. I zawsze wtedy pojawia się ktoś kto mnie „przeprowadza” przez moje lekcje. A ciekawe co to było, co Grubas zobaczył. To był w sumie sen, choć jakościowo był inny. Nie potrafię tego sprecyzować.