PROŚBA O KONTAKT Z DUSZYCZKĄ

Jeśli szukasz możliwości kontaktu z osobą nie znajdującą się już wśród żywych - możesz tutaj poprosić o to innych.
bjurys
Posty: 15
Rejestracja: czw lip 19, 2007 2:13 pm

PROŚBA O KONTAKT Z DUSZYCZKĄ

Post autor: bjurys » pn sie 06, 2007 1:38 pm

Witam wszystkich bardzo serdecznie !!

Zwracam sie z prośbą o kontakt z chłopczykiem miał na imię Oskar Małgorzaciak zmarł w ubiegłym roku moją prośbę o kontakt z nim zamieściłam w dziale "Pomoc' jednak tylko Ewa Fortuna dała mi odpowiedź o swoim kontakci, bardzo Was prosze niech ktoś jeszcze sprubóje się z nim zobaczyć, prośbę swą motywowałam juz w tamtym dziale.
Jest mi cięzko życ po jego śmierci nie moge sie pozbierać. :placze: :placze: :placze:


Bjurys

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pn sie 06, 2007 1:57 pm

Ewa jest doświadczoną odzyskiwaczką i biorąc pod uwagę, że uzyskała weryfikację dla swojego doświadczenia sądzę, że sprawa jest załatwiona i dziecko przygotowuje się do powtórnego wcielenia. Nie ma potrzeby nachodzić go i niepokoić.

Martwi mnie co innego. Mianowicie Ty Bożenko - dlaczego od roku opłakujesz jego śmierć? Wydaje mi się, że jako matka własnego Oskara przelałaś na tamto dziecko swoją macierzyńską miłość. Mówiąc w naszym żargonie forumowym wyparłaś aspekt siebie, który wciąż jest w szoku i przeżywa tamtą tragedię. Wypadałoby Twój aspekt odzyskać, żebyś odzyskała spokój wewnętrzny i mogła całą miłość nieobciążoną żałobą przelać na swojego chłopczyka...

Może pomoże Ci zrozumienie, że dziecko to nie urodziło się i nie umarło na darmo, przypadkowo. Być może przed wcieleniem zawarło umowę z przyszłymi rodzicami dotyczącą przyszłych ról. Być może oni zmienili się po jego śmierci, nauczyli się czegoś. Być może dusza tego chłopca wzbogaciła się jeszcze bardziej, wzrosła mogąc poświęcić się dla innych osób. Co my tam wiemy. Tobie też nie polecam osądzania innych, gdyż jako ludzie mamy ograniczoną perspektywę. Co nie oznacza oczywiście, że nie należy pomagać wszędzie tam, gdzie tylko się da...

Jednak trochę pokory się przydaje i zaufania do Boga i specjalistów z Centrum Planowania:)
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

bjurys
Posty: 15
Rejestracja: czw lip 19, 2007 2:13 pm

Post autor: bjurys » pn sie 06, 2007 7:25 pm

Witaj Conchita!

Dziekuję iz napisałaś kilka słów do mnie, wiesz mój ból który noszę w sercu po tej tragedii jest ogromnych rozmiarów i nikt tego nie zrozumie jak nie doświadczy tego na samym sobie. Ni potrafie tego opsać bo brakuje słów w naszym języku co sie we mnie dzieje żal, nienawiśc do złych ludzi ,nie musiałam doswidczyć tych cierpień sama na sobie a nosze je w sobie tak jak ja bym była ofiarą tych katów, pewnie iż mam swoje dziecko i znam jego reakcje na najmniejszy ból mogę sobie wyobrazic co przeżył tamten chłopczyk, nie nadarmo starałam sie odnaleźć takie warsztaty pomagające w kontakcie ze zmarłymi gdyż moje życie uległo radykalnej zmianie, ja nie jestem już sobą a jeśli jestem to tylko chwilowo i wszystko powraca nie cieszy mnie nic. Ja z tym dramatem żyje a czas nie pomaga dlatego zwracam sie z prosba do każdego kto może mi potwierdzić że on juz nie jest sam że ktos się nim opiekuje i go kocha, wiesz!!!!!!! wydrapała bym go z grobu aby go móc przytulić i uciec z nim od złych katów, dlatego gdybym ja teraz po śmierci miała z nim kontakt a chce sie tego nauczyc to by było jedyne lekarstwo które by mi pomogło.Ja wim że ten przypadek głosny na całą Polske miał jakiś cel napewno Pan Bóg chciał tym cierpieniem nawrócic wielu ludzi którzy zle postepują tylko nie rozumie dlaczego tak ogromnym kosztem. Jego rodzice może kiedyś jak odsiedza po wyroku który dostali 25 lat spojrzą na to z innej strony bo narazie 0 skruchy z tego co wiem.Jestem bardzo wierząca osobą i modle sie o nigo gorąco aby był szczęśliwy aby miał nowych rodziców tylko chciała bym móc w to uwierzyć dlatego pragnę go ujrzeć choć na chwilkę i zobaczyc na tej biednej bużce mały uśmiech gdyz obrz jego skatowanej buzi stoi mi przed oczami i nie opuszcza. Zrozum mni ja nie chce go niepokoic zreszta gdy ktoś ma znim kontakt z nas fizycznych czy to jest żle on ponoc nie wie że nie żyje całe swoje biedne życie był odizolowany od normalnego światanczy teraz go ma kto kochac!! Jest mi tak ciężko oddała bym wszystko aby on był szczęśliwy i miał dzieciństwo tam jakiego tu nie doświadczył.A może Ty wiesz jak pomóc mi pozbyc sie tego cierpienia aby wrócić do normalności byc może mnie trzeba odzyskac i zabrac ze mnie to całe cierpienie by mnie juz nie męczyło, bo lekarze potrafia dawac tylko leki a to juz na mnie nie działa.

Bożena

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm

Post autor: ewa.fortuna1 » pn sie 06, 2007 8:56 pm

Bożenko,ja myślę że nawet jak by ktoś jeszcze podjął sie nawiązania kontaktu z Oskarem i napisał,że Oskarek jest szczęśliwy,że czuje się dobrze,to Ciebie by to nie uleczyło.
Myślę,że problem tkwi gdzie indziej. Nie wiem gdzie, ale Twój stan psychiczny nie wygląda za ciekawie i pasowało by coś z tym zrobić.
Masz racje,że leki nic nie dadzą,że Cię nie uzdrowią,że tylko otumaniają,ale czy dasz rade bez nich funkcjonować? Czy zdajesz sobie sprawę,że Twoja rozpacz,Twój ból po stracie NIESWOJEGO DZIECKA jest wręcz niepokojący?!
Wiem,że osoby w depresji postrzegają zupełnie inaczej świat i jest im ciężko wyrwać się z tego stanu,że potrzebują pomocy i wsparcia.Dla tego myślę,że mogli byś my WSZYSCY na forum zastanowić się jak Ci pomóc.Może Conchta ma racje,może trzeba by odzyskac Twój utracony aspekt?
Myślę,że dramat Oskarka,był tylko wyzwalaczem czegoś co działo się już od dłuższego czasu w Twojej psychice,a z czego nie zdawałaś sobie sprawy.Myślę,że Tobie tylko tak się wydaje,że to śmierć Oskara zburzyła Twoje życie i rozpoczął się Twój dramat.
Gdzieś w głębi Ciebie już od dłuższego czasu kotłowała się" lawa"bólu,rozpaczy,a teraz znalazła ujście.
Bożenko obiecuję,że w najbliższych dniach postaram sie coś dla Ciebie zrobić,jakoś Ci pomóc....może nawet jutro?
Pa Pa....odezwę się.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

bjurys
Posty: 15
Rejestracja: czw lip 19, 2007 2:13 pm

Post autor: bjurys » wt sie 07, 2007 8:37 am

dziekuje Ewuniu że piszesz do mnie jak by Ci sie udało cos dla mnie zrobic była bym wdzięczna. Wiesz ja nie miałam nigdy problemów w swoim zyciu aby cos innego było podłozem do obecnego mojego stanu a ta tragedia to zapoczątkowała ale to nie sama smierć bo śmierć to chwila i potem jest drugie zycie, to ta gehenna ta męczarnia przez okres 2 lat która przeżył ten maluszek to tak jak cierpienie Jezusa które trwało az do ukrzyżowania, to mi stoi przed oczami z tym się zintegrowałam z kazdym ciosem zadawanym mu w kazdym dniu tak ogromnie ja to czuję nie wiem jak to inaczej napisac nie wszystko sie da przelac na papier. Wiele róznych nieszczęść dzieci było w naszym kraju ale to! było długim dramatem i to moją wrażliwą duszę zrujnowało.
Jak uda Ci sie cos zrobic dla mnie to prosze Ci o pomoc.

Pozdrawiam Cie cieplutko
Bożena

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » wt sie 07, 2007 2:40 pm

Może więc i ja spróbuję dziś w nocy we właściwy dla mnie sposób...

Dodam tylko, że ocean ciężkich energii smutku, który wytwarzasz, nikomu nie pomoże, co gorsza pewnie czuje go także Twoje dziecko i nie wie, dlaczego mama taka smutna, może się obwiniać (dzieci już tak mają, że nagminnie obciążają się, bo nie rozumieją przyczyn naszych zachowań). Zmarłemu Oskarkowi też to nie pomoże, zamiast smutku spróbuj podsyłać mu czystą miłość i światło - on to poczuje...

Opowiem na koniec jeszcze, że kiedyś będąc poza ciałem spotkałam moją zmarłą może miesiąc wcześniej ciocię, przyleciała do mnie, do mojego pokoju i była przerażona, mocno zasmucona tym, co myślą o niej ludzie, których zostawiła na ziemi. Kompozycja podsyłanych jej cięzkich emocji i negatywnych myśli sprawiła, że otaczała ją ciemna chmura, a ona w środku była strasznie smutna... Mówiła z żalem, że nie wiedziała, że jej tak nie lubią (faktycznie za życia nie była lubiana), porozmawiałyśmy, trochę jej wytłumaczyłam i potem spotykałam ją już w miłych i pełnych światła miejscach. Aż przestałam ją widywać, poszła gdzieś dalej. Tak więc nie jest dobrze otaczać zmarłego smutkiem, żalem, bo ma on do odbycia drogę swojego życia - powrotu do prawdziwego życia, światła, świadomości - są to czyste i wysokie wibracje, natomiast ciężkie energie utrudniają niesłychanie ten powrót. Poza ciałem nie ma ciała :), które stanowi jakby kombinezon ochronny przed zewnętrznymi energiami emocji i myśli, poza ciałem czujemy to wszystko bardzo mocno, praktycznie otrzymywane energie nieraz obezwładniają. Jeśli tak zależy Ci na tym chłopcu prześlij mu czystą miłość, czyste światło...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » wt sie 07, 2007 6:08 pm

Bożenko, całkowicie zgadzam się z Conchitą. Kiedy poprosiłaś mnie o kontakt, nie miałam na niego zgody, powiedziano mi wręcz, że nie wolno mi zajmować się ta sprawą. Zauważ, piszesz, że To Ty potrzebujesz pomocy...
Jeśli się zgodzisz, możemy spróbować odzyskać Twój utracony aspekt, który identyfikuje się z tym chłopczykiem.
Tak się składa, że jestem teraz w miejscu, gdzie znajduje się bardzo wiele niezwykle pokrzywdzinych dzieci z całego swiata. Jest tu np. dziewczynka z Somalii, która w wyniku epidemii może już nigdy nie chodzić, roczny chłopczyk z Kongo, któremu po przebytej malarii amputowano obie dłonie i wiele innych. Nie ma sensu opisywać dalej. Jednak uderzajace jest to, że dzieci te maja w sobie tyle słońca i pogody ducha, że mogłyby nas wszystkich nim obdarować. Warto zwrócic uwage na fakt, że przed nimi jeszcze całe zycie, ale nie załamują się. Nie ma tu nikogo, kto by sie nad nimi litował, pytał, jak sie maja itp. Natomiast wszyscy staramy się dac im tyle radości, ile to tylko możliwe i uwierz, wymiana jest niesamowita. Ważne jest jedno, zero współczucia, zero ciężkich emocji. I jest to mozliwe, zupełnie naturalne, one akceptuja to, co się im przytrafiło i często ich zycie jest pełniejsze, niż zycie "zdrowego" człowieka, który wybiera obszar ciężkich emocji. Przebywanie z tymi dziećmi nauczyło mnie jednego: wszystko co sie nam przytrafia naprawdę ma jakis wyższy sens...którego z naszego poziomu nie jesteśmy w stanie ogarnąć. koncentrowanie się na problemie tylko go wzmacnia, nic więcej. Posyłaj Oskarkowi światło, to wszystko, co możesz dla niego zrobić. Nie jesteśmy w stanie zbawić świata, ale możemy zbawić siebie i możemy sobie w tym pomagać. Pomoc taka według mnie polega na pokazniu światła, wyjscia z tunelu ciemnych, ciężkich emocji.
Sami wybieramy sobie rodziców, rodzinę itp. Rzeczy, które wydaja się nam tragedia, po jakims czasie, z innej perspektywy maja głębszy sens. Jeśli uda się nam do dojrzeć i poczuc rosniemy, jesli nie pogrążamy się.
Wiem, że to bardzo trudne. Sama niedawno miałam podobnie silne doświadczenie z zaginioną Magdą... Przypomniała mi się też historia jeszcze ze szkoły podstawowej. Poszliśmy całą klasą na film, którego bohater zaginął i nie odnalazł się. Nie mogłam dojśc do siebie, zycie nie miało juz dla mnie sensu, a wszyscy dookoła opowiadali mi coraz smutniejsze historie, co tylko pogłębiało mój depresyjny stan. Teraz może się to wydawać bez sensu, ale dla mnie była to najczarniejsza tragedia i nie miał znaczenia fakt, że był to tylko film. Nasze zycie Tutaj tez jest w pewnym sensie takim filmem. Jeśli zapragniemy uczyc się na naszych doświadczeniach możemy w 100% liczyć na pomoc.
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

bjurys
Posty: 15
Rejestracja: czw lip 19, 2007 2:13 pm

Post autor: bjurys » wt sie 07, 2007 8:23 pm

Witam Cię!

Nie rozumiem kto nie pozwolił Ci sie tą sprawa zajmować od kogo nie miałaś zgody, czy Twoja intuicja Ci to podpowiadała a jesli tak to z jakiego powodu, tyle osób po utracie najblizszych prosi o kontakt ze zmarłymi bo dalej im łatwiej zyć,więc ja ratuje sie w podobny sposób. To co piszesz iz jest wiele dzieci nieszczęśliwych które są pokrzywdzone przez los ja to wiem i czuję to na sobie, nie opisywałam na forum innych przypadków może mniej drastycznych ale które też spowodowały we mnie duże zmiany ja się tym nie chce katowac to przychodzi samo tak jak bym była magnesem który zbiera wszystkie nieszczęścia szczególnie tragedie dzieci, moja wrazliwość jest teraz w apogeum i najmniejszy drobiazg (krzywda ) boli jak nigdy dotąd, a informacja że tragedi ktos zapobiegł to dla mnie cały swiat to ulga i radość jak bym sie na nowo narodziła tak to odbieram, ja sie martwie na zapas ale to nie ja tego chcę, to samo do mnie przychodzi.Dlatego Ewa to co do mnie pisała to ogromna ulga a każda kolejna dobra informacja o tym że on żyje nadal i juz nie cierpi to tak wiele że chyba nie zrozumiesz ile to dla mnie znaczy.Chciałabym nauczyc sie na warsztatach tych mozliwości z OOBE i spotkać go zapytać to co by pozwoliło już mi spokojnie żyć, lub doswiadczyć ADC słuchowego lub wizualnego choc ten kontakt ADC jest spontniczny i chyba nie mogę na niego zbyt liczyć gdyż skąd ten maluszek może wiedzieć że gdzieś! jest ktoś kto tak cierpi i chciał by go ujrzeć.Trudne to wszystko Roxanko i niezrozumiałe bo swiat nie jest zły tylko ludzie sa potworami a Ci co cierpią fizycznie to nie tylko oni sa ofiarami są jeszcze Ci którzy przechodza to w podobny sosób choc ich rany nie krwawią.Analizuje jeszcze to co napisałas o tych dzieciach pokrzywdzonych tam gdzie przebywasz tak masz rację! ja nie muszę w to wierzyc ja wiem iż tak jest tylko róznica polega na tym iz im celowo nikt tej krzywdy nie wyrządził i one maja witamine M czyli miłośc a jak sie jest kochanym to najgorsze rany tak nie bolą - trudno to jednak przyrównac do mojego podejścia do tragedi Oskarka któremu ktoś najbliższy zgotował taki los ja sie nie lituję bo jego juz nie ma wsród nas fizycznych a gdyby żył nie rozdrapywała bym bolesnych ran tylko radowała się iz ktos go uratował
i traumatyczne przezycie juz do niego nie wrócą ale tak juz byc nie może, więc to że teraz go ktos kocha tam w zaświatach to dla mnie nieocenione szczęście.
:placze: :placze: :placze:

Dziekuję że napisałaś do mnie.

Bożena

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm

Post autor: ewa.fortuna1 » śr sie 08, 2007 11:00 am

Bożenko,zrobiłam co mogłam.Posłałam Ci maila z opisem :)
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

delux77
Posty: 14
Rejestracja: czw lip 26, 2007 8:29 pm

Post autor: delux77 » śr sie 08, 2007 1:11 pm

bjurys

W necie jest do poczytania piękna książka:"To jest Moje Słowo.Alfa i Omega,ewangelia Jezusa.Objawienie Chrystusowe,jakie znają już prawdziwi chrześcijanie na całym świecie".Są tytuły i innych książek wydanych przez Życie Uniwersalne.Powstały one jako słowa Chrystusa przekazane s.Gabrieli z Niemiec.Tu nie chodzi o przynależność do nich,ale o bardzo ważny fakt,o którym nie mówią obecne religie poza Życiem Uniwersalnym.

Chodzi o obecność Chrystusa w naszym sercu,a właściwie w czakrze serca każdego człowieka i każdej duszyJjest On obecny jako Iskra Zbawcza,Osobisty Zbawiciel,Duch Prawdy,Wewnętrzny Lekarz i Uzdrowiciel,Pocieszyciel,Słowo Boże,Syn.W Nowym Testamencie pisze o tej obecności.To jest ta Dobra Nowina,Ewangelia,którą głosili pierwsi Chrześcijanie.Kościół wypaczył te nauki przez wprowadzenie papieskich dogmatów wiary o zbawieniu przez kościół i udział w jego sakramentach.

Obecnemu w nas Duchowi Chrystusowemu możemy powierzyć wszystkie nasze troski,kłopoty,zmartwienia,choroby,grzechy,które pamiętamy i nie pamiętamy i to wszystko,co obciąża naszą duszę i ciało.To jest najlepszy lekarz dla każdej strapionej duszy.

On jest w nas obecny.Mnie pomógł w kilku bardzo poważnych problemach.Każdy wierzący powinien znać o możliwości pomocy z jego strony.Kościół tego nie uczy,bo byłby tylko skromnym drogowskazem,a taka rola mu nie odpowiada. Podam adres tej strony :

http://www.das-wort.com/polski/s007pl/s007pl.html#spis

Nadal obowiązuje prawo karmy ina nikogo nie spada żadne nieszczęście,tylko to,na co sobie zasłużył,a obecny w nas Chrystus pomaga nam,aby nas to nie spotykało.tak jak sam twierdzi,On pomaga nam nieść nasz krzyż,na który w jakimś stopniu sobie zasłużyliśmy w poprzednich reinkarnacjach.
delux77

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » śr sie 08, 2007 3:13 pm

Bozenko,

nie mam pretensji, ze zarzucasz mi niezrozumienie i doskonale rozumiem taka reakcje, pewnie napisalabym to samo, co Ty, bedac w Twojej sytuacji. Zadam ci pytanie: czy kontakt z chlopcem potrzebny jest jemu, czy Tobie? Dlaczego chcesz, zeby on wiedzial o Twoim cierpieniu? Czy uwazasz ze, jesli sie o tym dowie, bedzie szczesliwszy? Gdzie lezy problem, w jego tragedii, czy w Tobie? Ile energii tracisz na emocjonalne laczenie sie z cierpiacymi (choc ich cierpienie juz dawno jest zakonczone, jest tylko hlogramem z przeszlosci) ? Czy jest cos innego, co wolalabys zrobic z ta energia? Na przyklad skierowac ja ku swojemu dziecku? Przemysl to prosze jeszcze i przeczytaj ponownie posta Conchity. Odpoweidz tez sobie na pytanie, czy juz zawsze chcesz tak bardzo identyfikowac sie z cierpiacymi. Wiedz, ze zawsze masz wybor i nikt nie moze Ci tutaj niczego nakazac. Mozesz to robic, jesli uwazasz to za sluszne, mozesz tez to zmienic, jesli tak zadecydujesz.
piszesz: "Nie rozumiem kto nie pozwolił Ci sie tą sprawa zajmować od kogo nie miałaś zgody, czy Twoja intuicja Ci to podpowiadała a jesli tak to z jakiego powodu, tyle osób po utracie najblizszych prosi o kontakt ze zmarłymi bo dalej im łatwiej zyć,więc ja ratuje sie w podobny sposób. "

Bozenko, ja wierze w istnienie czegos wyzszego ode mnie i zawsze (niewazne, czy chodzi o kontakt ze zmarlym, czy o terapie) pytam o zgode. Jesli jest opor, nie zajmuje sie tym. W tego typu dzialaniach konieczne jest prowadzenie czego wyzszego, oraz pokora wobec tego czegos.A to, kto i dlaczego...widzisz, my z poziomu na ktorym sie znajdujemy, nie jestesmy w stanie dostrzec celowosci wielu rzeczy, dlatego tez wiklamy sie w iluzje braku, dlatego cierpimy.
Wielu ludzi prosi o kontakt ze zmarlymi bliskimi, ale nie wszyscy go od razu doswiadczaja. Czasami cos sie musi wydarzyc, to jest jak wyzszy plan. Nauczylam sie mu nie sprzeciwiac.

Dla mnie osobiscie, to ze Bruce uczy prostej metody kontaktu z obszarami niefizycznymi, nie jest najwazniejsze. On uczy jak wyzwalac sie z Iluzji, jak stawac sie caloscia. Istota, ktora wie, ze ma w swoim wnetrzu WSZYTKO, czego potrzebuje. Tylko taka istota moze ofiarowac cos innym, ocs czystego i bezwarunkowego. My wszyscy sie tego uczymy i wiem, ze to bardzo boli Bozenko, sama przeciez przez to przechodze.

Jestem jednak goraca zwolenniczka pomagania w pierwszej kolejnosci zywym fizycznie (ci, ktorzy zyja juz w innym wymiarze nie podlegaja juz iluzji czasu, wiec zawsze moga chwilke poczekac), dlatego zaproponowalam, ze mozemy wspolnie zajac sie odzyskaniem tego z Twoich aspektow, ktory jest odpowiedzialny za to, co czujesz a propos Oskara.

Wiesz Delux77, ja nie wiem jak to jest z reinkarnacja, wprawdzie od dziecka mam setki dziwnych wizji, jako reakcje na kazda owo poznana osobe, ktora silnie ze mna rezonuje, nawet sie ostatnio zastanawialam, czy tego nie spisac ;-))) Kiedys sie w to wkrecalam, teraz wystarczy mi tylko stwierdzenie, ze nie wiem... w kazdym razie teraz mocno czuje jedno: nic zewnetrznego nie moze miec na nas wplywu, jesli nie rezonuje z tym co w srodku.

Setki razu wydawalo mi sie, ze cos, czy ktos z zewnatrz musi zrobic cos, zebym nie cierpiala (byly to dokladnie takie same rzeczy, wprawdzie nie kontakty ze zmarlymi, bo ci sami sie pojawiaja, ale sprawdzanie roznych rzeczy na planie energetycznym). Nauczylam sie, ze Ci, ktorzy mnie w tym utwierdzali (wtedy uwazani przeze mnie za najlepszych przyjaciol), przyczyniali sie do zwolnienia tempa w jakim wyzwalam sie z ILUZJII. Malo tego, oni mnie w tej iluzji przytrzmywali, potwierdzajac, ze przyczyna lezy na zewnatrz. Podtrzymywali moja obsesje i tyle. Ale coz, taka byla ich rola i dzieki im za to, lagodzilo to w pewnym sensie cierpienie, ale tempa rozwoju nie przyspieszalo (moze stanowilo jakis zawor bezpieczenstwa, zebym byla w stanie zniesc zamotanie w iluzji. W kazdym razie na pewno, w kazdym przypadku bylo to usuwaniem objawu, a nigdy wejsciem w przyczyne. Naprawde byli kochani, o kazdej porze dnia i nocy stawiali mi karty, czyscili powiazania energetyczne, zdjemowali klatwy, ustawiali, przestawiali, potwierdzali moje wizje itp. I chociaz po tym wszytskim obiecalam sobie, ze ja sama nie bede nigdy nikogo podtrzymywac w jego iluzji, to wiem, ze nic z tego, czasami po prostu czuje, ze mam to zrobic, czasami nie. Dlaczego tak czuje? Nie wiem... ale podazam za tym i juz, czy to sie komus podoba, czy tez nie)
Ale, to wszytsko dzialalo tylko na chwile. Natomiast ci, ktorzy dali niezle w tylek (czytaj> walili prawde miedzy oczy; prawde, czyli tych kilka slow:"wcale nie musi byc, tak, jak uwazasz") naprawde przyspieszyli proces pozbycia sie przeze mnie kilku z nich (iluzji). Fajnie by bylo, gdybysmy zdawali sobie sprawe z tego mechanizmu od razu, gdy tylko sie pojawi ;-) ale jest jeszcze jedno: musimy DOSWIADCZYC roli ofiary, tak widocznie zaklada plan naszej Duszy. Mozna jednak zrobic bardzo wiele, zebysmy grali tylko wkrociutkich epizodach, a nie byli bohaterami setek odcinkow tasiemcowych oper mydlanych. No tak...teraz bardzo madra jestem, ciekawe co bedzie, jak zjawi sie przede mna kolejna lekcja ;-)
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

imagineering
Posty: 18
Rejestracja: wt lis 14, 2006 2:39 pm
Lokalizacja: Poznań

Post autor: imagineering » czw sie 09, 2007 1:14 pm

To chyba problem z mojej specjalności.
Gdy ktoś odchodzi, umiera, naturalnym stanem jest żal, żałoba.
Gdy znajdzie się jakiś pomagacz, pocieszyciel, (nie martw się jakoś to będzie, życie toczy się dalej), to stan żalu, opłakiwania, żałoby zostaje niedokończony.

Po czym poznać, że opłakanie nie dokonało się?
Sama sobie odpowiedz, czy żyjesz w stanie "pamiętam?
czy "mogę sobie przypomnieć"?

gdy ciągle pamiętasz, to żyjesz przeszłością, w przeszłości, nie jesteś tu i teraz. Ból będzie trwał w nieskończoność.

Rozwiązaniem jest odbycie żałoby, opłakanie kogoś zmarłego. Kiedyś trwało to 3 dni (zwłoki były w domu, modlitwy, zapalone świece).
Wyobraź sobie zmarłego, poczuj jego obecność i płacz. Do bólu, do końca, aż łzy się skończą. I nie daj się nikomu pocieszać, rozpraszać. Nie przerywaj, bo ciągle będziesz wracać do tego od nowa.
Spróbuj...

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » czw sie 09, 2007 1:57 pm

imagineering: mam wrażenie, że chodzi tu nie tyle o żałobę nad Oskarkiem (Bożenka nie znała tamtego Oskarka osobiście) ale o wstrąs psychiczny spowodowany takim nagromadzeniem okrucieństwa w stosunku do małego dziecka - taka empatia pogłębiona przez porównanie uczuć do swojego chłopca z cierpieniem chłopca w tym samym wieku o tym samym imieniu.
Jejku wybacz - psychoanalityków tu nikomu nie trzeba...!

Wiesz co Bożenko, może przemień to w swój atut - przekieruj to uczucie miłości i wrażliwość, które tak związały Cię ze zmarłym dzieckiem, na inne dzieci, którym można pomóc. Ta sama energia, to samo uczucie, ale skierowane w miejsca, gdzie można komuś pomóc. Czy to będzie pomoc fizyczna, czy niefizyczne odzyskania, czy wszystko na raz - to już kwestia bieżąco pojawiających się potrzeb i możliwości...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

delux77
Posty: 14
Rejestracja: czw lip 26, 2007 8:29 pm

Post autor: delux77 » pt sie 10, 2007 7:24 pm

Jeśli człowiek bardzo dużo rozmyśla nad pewną sprawą,powstaje sztuczny twór myślowy,tzw" myślak} jeśli dobrze pamiętam.To jest sztuczna ,ale żyjąca energetyczna istota,która wpływa na nas,żebyśmy nieustannie o niej myśleli.Trzeba przestać myśleć nad ta sprawą i nie dostarczać mu energii,to on samorzutnie zginie i nie będzie na nas wpływał.
delux77

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » ndz sie 12, 2007 7:36 pm

jest wiele teorii na ten temat, idac za R. Monroe, czy Castaneda, mozemy byc poddawani eksperymentom, dzieki ktorym istoty z innych wymiarow czerpia nasza energie emocjonalna (lush u Monroe'a). Castaneda podaje bardzo poruszajacy opis Latawca, ktory krazy nad nami i ja wrecz spija. Sama doswiadczylam bytow, ktore czuwaly nad tym, zebym ja wciaz "produkowala" ;-)
Jesli tworzymy jakis mysloksztalt, to po pewnym czasie karmiony taka energia zaczyna zyc wlasnym zyciem, a co wiecej laczy sie z innymi, podobnymi mysloksztaltami i jeszcze bardziej przybiera na sile. W taki sposob z niewinnej iluzji powstaje cos rzeczywistego, ale to "cos" zyje tak dlugo, jak dlugo karmimy je energia. Decyzja w kazdej chwili nalezy do nas.
Nie jest latwo swiadomie przestac o czyms myslec, zwlaszcza, jesli weszlo sie w to bardzo gleboko. To dosc zmudny proces i zwykle pelen wzlotow i upadkow. Jednak z czasem, w miare "nauki" i doswiadczenia jest to mozliwe do osiagniecia.
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

Zbyszek
Posty: 84
Rejestracja: wt maja 22, 2007 3:45 pm

Post autor: Zbyszek » sob sie 18, 2007 6:29 pm

Jak dla mnie nie ma zadnych krwiopijczych myslokształtow co wyssysaja energie.Wszystko tylko nie to !!Masa jest innych dziwolągow ale nie takie dziwo.co siorpie energie i jeszcze przez nas zrobione.

delux77
Posty: 14
Rejestracja: czw lip 26, 2007 8:29 pm

Post autor: delux77 » pt lut 15, 2008 4:14 pm

Roxanne

To co piszesz o myślokształtach zjadających nam energię,to jest prawda.Tak samo pisze o tym w innych książkach i potwierdza to Chrystus w swoich Objawieniach.Widac z tego,że te myślokształty są dla nas bardzo niebezpieczne.
delux77

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » pn mar 03, 2008 11:24 am

witam,
tak czasami wpadam i wypadam.
brak wolnego czasu, juz chyba nawet zapomnialam co to czas :)). obowiazki, obowiazki wszystko goni.

mysloksztalty - sa wyprodukowane w naszej podswiadomosci strachy i leki, to nasze na wlasnosc, stworzone dla strachu, otepienia, zalu
latawce, czepiaki - to byty, moga byc astrlane a jak astralne to i kolor ciemny wpadajacy w sepie podczepiaja sie do nas do ciala duchowego, pod jedna z wielu nitek energii i sobie pija siłę. nagly bol glowy, otepienie mysli, brak sil. oczywiscie kazdy bol glowy nie oznacza ze takiego posiadamy.
czepiak, latawiec to najdelikatniejsza forma spijania naszej energii z NIZSZEGO WYMIARU.
obecne sa tez byty o wyzszej negatywnej energii i te tez pochodza z NIZSZEGO WYMIARu.

W WYZSZYM WYMIARZE obecne sa Istoty pod obrazem kwiatow, postaci - opiekun, przewodnik, aniol, goniec itd.....

Istoty z wyzszego wymiaru nie szkodza.
Istoty z nizszego wymiaru posiadaja negatywne energie.

nalezy to sobie rozgraniczyc, co by na przyszlosc nie mylic i balaganu w glowach nie robic.

ale,
jezeli spotykamy na wlasnej drodze zyciowej osobe, ktora zwraca sie do nas o pomoc. kazdy wie, ze Odzyskiwacz to nie lekarz psychologii, psychiatrii - bo nie mamy ukonczonych odp akademii bla bla bla.
wiec okreslenie, ze z dana osoba cos jest nie tak - szybko postawiona diagnoza - buduje blokade. jak i u Osoby tak i w nas samych.

jezeli spotykamy na wlasnej drodze zyciowej osobe, ktora zwraca sie do nas o pomoc. to nalezy uwalic sie na jej poziomie i turlac sie razem z nia, a pozniej delikatnie zmieniac jej predkosc i kierunek turlania.

bo to nauka, jest od tego, zeby kazdy problem odrazu podszyc pod stany depresyjne , schizofrenie itd.
Ty Odzyskiwaczu jestes tutaj po to, zeby wejrzec glebiej, nie oceniac, a wyciagac za uszy i pomagac.

tak sobie uwazam,
nikogo nie obrazajac i nie atakujac.




Napisz mi jak tam twoja praca, nad soba, nad zalem, nad czuciem i odczuwaniem.
wiem, ze obnazanie "siebie" w tlumie moze byc nie wygodne, krepujace.
jakby co to pisz na priw.



pozdrawiam,
duzy buziol w czolo
mglista

ODPOWIEDZ

Wróć do „Kontakt ze zmarłymi”