Co z Łukaszem?
Co z Łukaszem?
Łukasz zmarł 12 marca 2011r, w domu. Odczuwam pewność, że jego po prostu nie ma. Chciałabym uwierzyć, że jest. Dręczy mnie brak spokoju. Mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, której brak Łukasza i bardzo zależy mi na kontakcie z nim. Dla własnego spokoju i po to żeby mu pomóc, bo może BARDZO potrzebować pomocy.
Proszę, jeśli będziecie mieli czas zainteresujcie się jego osobą.
Z góry dziękuję,
siostra Łukasza.
Proszę, jeśli będziecie mieli czas zainteresujcie się jego osobą.
Z góry dziękuję,
siostra Łukasza.
Ostatnio zmieniony czw sty 05, 2012 3:12 pm przez Agazgaga, łącznie zmieniany 1 raz.
Może nie powinnam szukać z nim kontaktu? I tak bardzo dobrze to przyjęłam, a teraz, jak się dowiedziałam, że mogę się czegokolwiek o nim dowiedzieć, to nie mam spokoju.
Ostatnio zmieniony czw sty 05, 2012 3:11 pm przez Agazgaga, łącznie zmieniany 1 raz.
To naturalne,że szukasz kontaktu z bliską Ci Osobą, że chcesz wiedzieć jak się ma i czy jest szczęśliwy. Troszczysz się o Brata i myślę,że znajdzie się ktoś na forum i zajmię się Twoją sprawą
Ja też pytałam,prosiłam o kontakt i pomimo tego nie czuję spokoju,chciałabym dowodu,a tego nikt nie jest w stanie mi dać.
Ludki z darem, pomóżcie Agnieszce.

Ja też pytałam,prosiłam o kontakt i pomimo tego nie czuję spokoju,chciałabym dowodu,a tego nikt nie jest w stanie mi dać.
Ludki z darem, pomóżcie Agnieszce.
Agnieszka jeden błąd zrobiłaś. Modlitwy bardzo pomagają zmarłym. Co do konkretnych modlitw, to Włodek coś przytaczał, możesz poszukać, albo poproś go o napisanie coś tutaj
. Ja natomiast napiszę ogólnie - słowa same w sobie nie są ważne, ważne jest zawarta w nich intencja. Trzeba wyrażać chęć pomocy, opieki i swoją miłość do zmarłego. Kiedy otrzymuje on dobre energię, a ma kłopoty jest mu to niezmiernie przydatne. Jest też możliwość, że podczas snu nawiążesz z nim kontakt (nieświadomie, jednak modlitwy i intencja robią bardzo dużo
), co pomoże go wyrwać z niższych poziomów energetycznych, o ile na takich się znajduje. Jeżeli natomiast zmarły przeszedł, przez proces śmierci fizycznej bez przeszkód, i jest na właściwym miejscu, to albo twoje modlitwy przekazane są na inną osobę, której też bardzo pomogą, albo wrócą do ciebie ze zwielokrotnioną siłą pomagając tobie
. W każdym razie siła dobrych intencji nigdy w przyrodzie nie zginie i nigdy nie sprawi problemu 




Wygląda na to że Łukasz zawędrował do Nieba - F 27.
Ale modlitwa im tam jest zawsze potrzebna bo daje im możliwość działania , na przykład pomagania innym, czego bez energii jaką niesie modlitwa nie bardzo mogliby robić.
Jak chcesz mu pomagać to może poczytaj kurs odprowadzania dusz i tam dowiesz się więcej.
Ale modlitwa im tam jest zawsze potrzebna bo daje im możliwość działania , na przykład pomagania innym, czego bez energii jaką niesie modlitwa nie bardzo mogliby robić.
Jak chcesz mu pomagać to może poczytaj kurs odprowadzania dusz i tam dowiesz się więcej.
Nie ma rzeczy niemożliwych - poza tym wszystko jest możliwe.
Dziękuję. Właśnie czytam o odprowadzaniu dusz. Chętnie pomogę Łukaszowi i innym
Łuki coś czuje chciał się ze mną pożegnać przed śmiercią. Nie widzieliśmy się ponad pół roku, zobaczyliśmy się czwartkowego popołudnia,a w sobotę z rana już nie żył. Wiedział, że to spotkanie będzie mi potrzebne, dlatego pewnie czekał. jakiś ciężar spadł mi z serca i jest mi boleśnie dobrze, szczególnie, że okazało się iż mogę coś dla niego zrobić. Pewnie sam tu skierował moje kroki.
No tak, jeśli chodzi o modlitwę, to się nawet wściekłam, jak mi ciocia powiedziała, że ksiądz jej mówił, że trzeba się za niego modlić żeby go Bóg do nieba przyjął. Powiedziałam, że on do nieba poszedł z pompą, w asyście archaniołów i chórów, jeszcze w pantoflach... i nawet odprowadzenie św. Aleksego się do tego nie umywa.
Dobra, przyznaję, zrobiłam błąd, nic na szczęście czego nie da się odwrócić
Ale teraz zastosuję techniki odprowadzania
Dziękuję Wam. Łuki też pewnie wiedział czego nam trzeba było:)

No tak, jeśli chodzi o modlitwę, to się nawet wściekłam, jak mi ciocia powiedziała, że ksiądz jej mówił, że trzeba się za niego modlić żeby go Bóg do nieba przyjął. Powiedziałam, że on do nieba poszedł z pompą, w asyście archaniołów i chórów, jeszcze w pantoflach... i nawet odprowadzenie św. Aleksego się do tego nie umywa.
Dobra, przyznaję, zrobiłam błąd, nic na szczęście czego nie da się odwrócić

Ale teraz zastosuję techniki odprowadzania

Dziękuję Wam. Łuki też pewnie wiedział czego nam trzeba było:)
Ja ze swej strony dziękuję za pomoc
Nie dziwi mnie, że tak szybko został odprowadzony. Moja ciocia po śmierci spowodowanej bolesną chorobą skontaktowała się z rodziną przez jakąś kobietę. Mówiła, że jest w niebie. Myślę, że zmarli z rodziny pomogli Łukaszowi. Dziękuję jeszcze raz, ta informacja bardzo mi pomogła 

