pierwszy raz

Jesteś nowy? Dopiero zajrzałeś do naszego Centrum i nie bardzo wiesz, jak zacząć? Tu możesz przywitać się i podzielić pierwszymi wrażeniami :-)
mazur.foto
Posty: 111
Rejestracja: śr cze 06, 2007 11:20 am

Post autor: mazur.foto » pn lip 07, 2008 9:28 am

sara230671 pisze:pewnie macie rację i tylko ja ciągle doszukuję się czegoś " mistycznego" . Lecz , może to i głupie , ale zawsze patrzyłam z pewnym podziwem na ludzi , którzy mają zdolności np, kontaktowania się ze zmarłymi , czy widzenia przyszłości. Chciałam i u siebie doszukać się czegoś podobnego , być może tak bardzo (za bardzo) uczepiłam się tych snów. Myślalam , że dzięki nim wreszcie dotknęłam tamtego świata , ale tak naprawdę chyba poczułam go w chwili śmierci ojca , gdy trzymałam go za rękę. Może myślicie , że to takie banalne , ale zrozumie ten , kto stracił kogoś naprawdę bliskiego. Ale teraz postaram się czegoś nauczyć , nie czekać , aż ktoś mi powie "potrafisz " , postaram się sama nauczyć.
AAA i jeszcze do Demiosa . Zawsze żyję dniem dzisiejszym , ale to nie znaczy , że nie chcę wiedzieć co jest za kurtyną.
Wiaj Saro!
Ostatnio rzadko zaglądam na forum (siła wyższa), ale z zainteresowaniem przeczytałem o Twoich snach. Tak sobie myślę, że nie kazdy może doświadczyć tak wyrazistych obrazów i poczuć, co one oznaczają. Moje doświadczenia w materii innych światów, choć skromne, utwiedzają mnie w przekonaniu, że sporą część informacji jakie do nas docierają, odbieramy nie w formie obrazów, ale właśnie w formie uczuć, odczuć i "pakietów informacji". Po prostu nagle o czymś wiesz i jesteś przekonana o prawdziwości tego odczucia.
Potwierdzę tylko, to o czym pisali już inni forumowicze: NIE TRZEBA MIEC SPECJALNYCH ZDOLNOŚCI, ABY KOMUNIKOWAC SIĘ ZE ZMARŁYMI, CZY EKSPLOROWAĆ INNE ŚWIATY. Być może u Ciebie jest pewna blokada, spowodaowana tym, że nie wierzysz w Twoje możliwości, dlatego sny pozostają (na razie) jedynym kanałem jakim możesz uzyskiwać informacje. Skoro jesteś zdolna do zapamiętania tak dużej ilości detali, to być może tak jest. Myślę, że możesz spróbować na warsztatach Bruce'a, a przekonasz się, że umiejętność przechodzenia na "tamtą stronę" nie jest trudne. Pozdrawiam. Piotrek

JotEm
Posty: 31
Rejestracja: wt maja 08, 2007 8:24 am

Post autor: JotEm » pn lip 07, 2008 11:49 am

Saro,
Twoje przemyslenia i obserwacje prowadzą w bardzo okreslonym kierunku, możesz nawet nie zdawać sobie z tego sprawy jak okreslonym. Otwierasz się, weryfikujesz własne poglądy, może nawet powoli stajesz się kimś innym niż byłaś dotąd? A to dopiero jest początek. Co wcale nie znaczy, że "potem" juz tylko lewitacje i cuda, którymi należy pochwalić się na jakimś forum. Wprost przeciwnie, wszystko znowu może zacząć się od początku. Nasze ego (trudno nie dostrzec go w niektórych odzywkach powyżej) ciągle nas pilnuje...
W zupełności zgadzam się z tym, co pisze tutaj Tomasz.
Polecam Ci, robię to tutaj przy prawie każdej okazji, lekturę książek Michaela Newtona: Wędrówka dusz i Przeznaczenie dusz.
Pozdrawiam
JM

sara230671
Posty: 22
Rejestracja: sob cze 21, 2008 11:13 pm

Post autor: sara230671 » pn lip 07, 2008 10:00 pm

Przepraszam , nie wiedziałam ,że straciłeś bliską osobę , tak niedawno . I w tym temacie jesteśmy sobie bliżsi niż myślisz. Mój ojciec zmarł też 2 lata temu , też na raka , walczył trochę dłużej - 2 lata. Wydaje się , że to i tak za krótko. Jeżeli kiedykolwiek chciałbyś o tym pogadać...czasami to pomaga.
Opowiedz mi o tych "skutkach ubocznych" , jestem bardzo ciekawa. Ja ciągle boję się , że jak się raz przekroczy tą linię , to nie ma powrotu. I to w sensie dosłownym. Jestem jak w piosence "chciałabym i boję się ". Opowiedz mi coś na ten temat.
Większość ludzi na tym forum ma już takie doświadczenia, Dlatego troche Wam zazdroszczę , a trochę czasami myślę - co ja tu robię. Ale to fantastyczne czytać , że takie możliwości istnieją.

mazur.foto
Posty: 111
Rejestracja: śr cze 06, 2007 11:20 am

Post autor: mazur.foto » pn lip 07, 2008 10:02 pm

Jasiu, witaj!
Saro Jaś ma dużo racji, pisząc te słowa. Ja także pozostaje pod duzym wrażeniem książek Newtona. Jeśli to prawda, co jest w nich napisane (ja wierzę, a raczej czuję, że tak - tak naprawdę to ta wiedza jest gdzieś w nas głęboko i tylko ją sobie przypominamy), to Twoje patrzenie i rozumienie tego wszystkiego, co się wokól Ciebie dzieje zmieni się bardzo. Pozdrawiam.

FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Post autor: FREYA » wt lip 08, 2008 9:37 am

Demios czy udało Ci sie nawiązać kontakt ze swoją Mamą?
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

sara230671
Posty: 22
Rejestracja: sob cze 21, 2008 11:13 pm

Post autor: sara230671 » wt lip 08, 2008 9:39 pm

No to mamy coś wspólnego. Mój ojciec zmarł 2 lata temu , na raka , walczył o życie 2 lata , ponoć to i tak długo. Przynajmniej w tym temacie oboje wiemy co czujemy.
Opowiedz mi o "skutkach ubocznych". Mój pogląd na temat wiary i tak się zmienił podczas błądzenia po szpitalach , ale chciałabym wiedzieć co masz na myśli. Dla mnie to ciekawe tematy.
Powiedz mi też od czego mam zacząć. Od książki ? Warsztaty odpadają , niestety dla mnie to nierealne.

sara230671
Posty: 22
Rejestracja: sob cze 21, 2008 11:13 pm

Post autor: sara230671 » wt lip 08, 2008 9:53 pm

Sorka , nie doszukalam się , że jestem już na następnej stronie. Dzięki za wasze słowa , szczególnie dziękuję Piotrowi. To co napisałeś stało się balsamem na te całe zawirowania jakie spowodowały te sny. Dałeś mi do myślenia.
Niestety , warsztaty odpadają. Muszę poszukać innej drogi . Może mi coś podpowiecie. Nie myślę tu o jakimś seansie spirytystycznym . Chciałabym się czegoś nauczyć. Nie wierzę w przypadki . Pewnie "odkrycie" tej strony też takim przypadkiem nie było. Podpowiedzcie tylko od czego zacząć. Mówicie o książkach . Może to jest jakiś początek?

mazur.foto
Posty: 111
Rejestracja: śr cze 06, 2007 11:20 am

Post autor: mazur.foto » wt lip 08, 2008 10:45 pm

Saro, skoro masz taki dar z tymi Twoimi snami, to może powinnaś pójść w tym kierunku i czytać wszystko na temat świadomego śnienia. Sporo w tej materii (tak mi się wydaje) wie Pan Adam Bytof - strona chyba www.adambytof.pl Wydaje mi się , że obydwie metody mają sporo wspólnego. A poza tym sporo czytaj, czytaj i czytaj o tym jak ten świat jest urządzony naprawdę. Tylko "skutki uboczne", o których pisał Demios wystąpią naprawde. Pytasz jakie? Świat o którym nas uczono od najmłodszych lat może się zawalić - tracisz stały grunt pod nogami, bo właściwie wszystko to, na czym opierałaś swoje poglądy i rozumienie tej rzeczywistości okazuje się albo nieprawdziwe, albo mocno wypaczone albo mało istotne. Tracisz bezpowrotnie coś, co do tej pory było dla Ciebie bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze. Brzmi złowrogo i złowieszczo, ale nie martw się, każdy z nas przez to chyba przechodził. Najpiękniejsze są jednak chwile, kiedy powoli, a potem coraz bardziej dociera do Ciebie, że właśnie wyswobodziłaś się z "kajdanów", które do tej pory ograniczały Cię tak bardzo. Dużo spraw, do tej pory pryncypialnych, okazuje się teraz mało istotnych i odwrotnie. Przytłaczająca może być jednak wiedza, którą zdobędziesz, bowiem pamietaj, że żyć będziesz dalej wśród ludzi, którzy świat postrzegają dalej tak, jak ty przedtem. Nie trzeba wtedy (tak radzili mi inni forumowicze) nic na siłę, trzeba dalej powolutku, pocicutku robić swoje.
Saro, to są moje spostrzeżenia i przemyślenia w tym temacie, tak na szybko.
:-)))

demios
Posty: 89
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 3:08 pm

Post autor: demios » wt lip 08, 2008 11:39 pm

sara230671 pisze:Przepraszam , nie wiedziałam ,że straciłeś bliską osobę , tak niedawno
Nie masz za co przepraszać Saro :) Pogodziłem się ze śmiercią mamy już jakiś czas temu, nie ma we mnie bólu, rozpaczy, traumy po stracie kochanej osoby ... czemu? - dlatego, że być nie powinno! - oczywiście łatwo powiedzieć, ale spójrzmy na to z perspektywy osób żyjących - czy chciałabyś patrzeć na rozpacz i cierpienie osoby bliskiej, na to jak się zadręcza - z pewnością nie! Tak samo jest ze zmarłymi - oni czują naszą rozpacz, a to niestety często zakłóca ich spokój, zatrzymuje przy nas i unieszczęśliwia. Cierpią więc obie strony. Uwalniając się od rozpaczy i bólu, uszczęśliwiamy obie strony - a przecież na tym nam zależy :)
Odpisywałem Ci właśnie na poprzedni post, kiedy zauważyłem, że napisałaś nowy, wiesz, straszny ze mnie leniuch jeżeli chodzi o pisanie, ale niech tam :D
sara230671 pisze:Opowiedz mi o "skutkach ubocznych". Mój pogląd na temat wiary i tak się zmienił podczas błądzenia po szpitalach , ale chciałabym wiedzieć co masz na myśli
Cóż... może zabrzmi to dziwnie, ale w zasadzie to nie wiem kim jestem :) - taki lekki kryzys tożsamości :)
Do pewnego okresu życia byłem Katolikiem, chodziłem do Kościoła, pomodliłem się czasami a i do spowiedzi się raz w roku poszło - trochę taki typowy polski katolik ;)
Później, jak się można domyśleć w czasie choroby matki, stałem się Katolikiem wzorowym - takim mniej typowym polskim tzn. szczerze wierzyłem i szczerze się modliłem. Po śmierci matki trafiła w moje ręce pierwsza książka Brucea, potem trafiłem na to forum, następnie dalsze książki Brucea i wiele wiele innych podobnych i ... od tego wszystko się zaczęło... mój pogląd na sprawy wiary legł w gruzach. Wierzę w Boga, lecz nie uznaję kanonów wiary ustanowionych przez Kościół. Więc kim jestem? :)
A skutki uboczne ... cóż poza wspomnianym kryzysem tożsamości (u mnie na szczęście przebiega bezboleśnie :) to jak np. powiesz babci, że ksiądz w Kościele wciska ludziom bajki o grzechach, szatanie itp. i że tą kasę co daje na tacę to lepiej dać tobie bo to i tak nie ma sensu, to możesz np. zostać pominięta w babcinym testamencie ;)
Trochę żartem .. ale czasami rodziny a zwłaszcza osób starszych nie da się do pewnych rzeczy przekonać, ba można stać się nawet w tej rodzinie czarną owcą - oczywiście wcale tak być nie musi!
To jeden ze skutków ubocznych jest ich więcej, relacje rodzinne są dla nas bardzo ważne, dlatego podałem ten przykład.
FREYA pisze:Demios czy udało Ci sie nawiązać kontakt ze swoją Mamą?
Tak, w pierwszym okresie po jej śmierci kilka razy w czasie snu, teraz już nie szukam kontaktu, zwłaszcza, że ostatnio podobno z jakimś przystojniakiem się pojawiła, więc chyba mogę byś spokojny - przynajmniej takiem mam odczucie :)
sara230671 pisze:Niestety , warsztaty odpadają. Muszę poszukać innej drogi . Może mi coś podpowiecie. Nie myślę tu o jakimś seansie spirytystycznym . Chciałabym się czegoś nauczyć. Nie wierzę w przypadki . Pewnie "odkrycie" tej strony też takim przypadkiem nie było. Podpowiedzcie tylko od czego zacząć. Mówicie o książkach . Może to jest jakiś początek
No właśnie Saro, poszukać innej drogi, tylko do czego? - można się domyślić się że to co nie daje Ci spokoju to silna potrzeba kontaktu z tatą. Słusznie, że nie myślisz o seansie spirytystycznym - bo nie tędy droga. Może na początek spróbuj tak jak napisałem uwolnić się od negatywnych emocji. Porozmawiaj w myślach z tatą - on Cię usłyszy i przesyłaj mu dużo dużo miłości :D Jeżeli uznasz, że to Ci nie wystarczy, to poczytaj to forum, zyskasz na pewno sporo wiedzy i spokoju, sama zresztą napisałaś, że to co napisał Piotr stało się dla Ciebie balsamem :) Cieplutkie i optymistyczne posty Tomasza, Ewy i wielu innych użytkowników na pewno spotęgują działanie tego balsamu :)
A co do książek (w oparciu o własne doświadczenie):
Jeżeli chodzi o stronę praktyczną - Bruce Moen "Świadome podróże w niefizyczne światy" - najlepiej z kompletem płyt cd (dodatkowy atut to aksamitny głos Joasi - oczywiście atut dla płci brzydkiej :) podręcznik może być też bez cd.
Coś ciepłego i optymistycznego - Sylvia Browne "Życie po drugiej stronie"
I książka którą szczególnie polecam Anthony de Mello "Przebudzenie".
Uff jak na lenia to się rozpisałem :)
Pozdrawiam
Damian

sara230671
Posty: 22
Rejestracja: sob cze 21, 2008 11:13 pm

Post autor: sara230671 » śr lip 09, 2008 8:58 pm

Dzięki , faktycznie sporo tego twojego pisania , ale łatwo się czyta. Szczerze mowiąc , czytanie o tobie jako o katoliku, to wypisz-wymaluj moje życie. Za czasów choroby ojca - gorliwość , wręcz wpraszanie się w łaski Boga , teraz mamy do siebie luzacki stosunek. Ale widzisz , kiedyś , podczas jednej z tych gorliwych godzin w kościele coś przeżyłam , i to nie był sen. Ktoś mnie zaprowadził w miejsce... no cóż jakieś nieziemskie , nie z tego wymiaru. Za chwile zobaczyłam Jezusa. ( i w tym momencie , ludzie z mojej rodziny którym to opowiadałam robili dzikie spojrzenie , więc się nie zdziwię , że i ty zrobisz). W każdym razie on stał na jakimś wzniesieniu , uśmiechał się i wyciągał do mnie rękę. Biło od niego ciepłe ale nie zabójcze światło. Spotkałam się już z takimi opisami u innych ludzi , ale ja do dzisiaj czuję jego łagodne spojrzenie. Było w nim tyle dobroci i miłości , że się zawstydziłam własnych grzechów. Ale za mną stał mój ojciec , pociągnęłam go za rękaw , nie wiedział gdzie jest. Zwróciłam się do tej świetlistej postaci i poprosiłam aby go uzdrowił. Dosłownie ciągłam ojca za rękaw . Jednak ta postać posmutniała , zrobio jej się przykro , że nie może mi pomóc i dlatego , że odczuwała mój ból. Odwróciła się ze smutkiem i zniknęła. Wtedy już wiedziałam , że całe leczenie poszło na nic.
Po śmierci ojca wiele razy wracałam myślami do tego zdarzenia. Dlatego wiem , że to życie to nie koniec i nie boję się tego jak się może zmienić moje spojrzenie na wiele spraw , bo juz się zmieniło. Chodzę do kościoła , to prawda , ale mam własną wiarę. Ona nie przylega ściśle do tych wszystkich ksiąg , które nam czytaja podczas mszy. Wierzę , ze nic nie dzieje się przypadkiem , że wszystko ma swój cel i konsekwencje , dlatego ojciec jest w moim sercu i czasami jeszcze sobie popłaczę , ale w ostatnich słowach powiedział "kochajcie się" i to chyba było najlepsze posdumowanie jego życia , i tego się staram trzymać.
A co do rozmowy z nim , jestem zakłopotana , nie wiem gdzie on jest. Bo jeżeli wierząc w reinkarnację wrócił na ziemię pod postacią mojego syna ? Wszystko to zawiłe. Ale dzięki za podsunięcie paru tytułów. Wejście na tą stronę to też nie przypadek , zaraz postaram się je zamówić. Jedyne o co mi chodzi to pozbycie się barier. Być może te książki to moja droga ?A przynajmniej następny etap.
Odezwij się jeszcze , lubię jak z lenistwa piszesz. Pa

demios
Posty: 89
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 3:08 pm

Post autor: demios » śr lip 09, 2008 10:46 pm

No dziewczyno to Ty masz możliwości ... ja 20 razy przesłuchałem płyty Brucea (przyznaję, że w większości z powodu anielskiego głosu Joasi ;), przewaliłem tonę książek, rok czekam na oobe i jak do tej pory ledwie mnie trochę w nodze pomrowiło, a Ty taki kontakt nawiązałaś :)

No dobra, a teraz trochę poważniej...
sara230671 pisze:kiedyś , podczas jednej z tych gorliwych godzin w kościele coś przeżyłam , i to nie był sen. Ktoś mnie zaprowadził w miejsce... no cóż jakieś nieziemskie , nie z tego wymiaru. Za chwile zobaczyłam Jezusa. ( i w tym momencie , ludzie z mojej rodziny którym to opowiadałam robili dzikie spojrzenie , więc się nie zdziwię , że i ty zrobisz)
To bardzo interesujące, napisz może coś więcej na ten temat, o tym nieziemskim miejscu, osobie która Cię tam zaprowadziła i i w jaki sposób doszło do tej wizualizacji.
Co do Jezusa, a raczej Istoty która przybrała Jego postać (czy czasem nie wyglądał jak z obrazu Jezu ufam Tobie?) to być może właśnie Twój Przewodnik. Zobaczyłaś Jezusa bo postać ta jest najbardziej tożsama z Twoją wiarą. Buddysta zobaczyłby Buddę, wyznawca Islamu - Allaha, a starożytny Grek Zeusa :)
Ale to co przeżyłaś to naprawdę wspaniałe przeżycie, a ja ignorant pisałem Ci żebyś się raczej nie spodziewała żadnych mistycznych doświadczeń :zawstydzony:
Masz z pewnością potencjał (tak naprawdę to każdy go ma) i od Ciebie tylko zależy jak go spożytkujesz:
- Czy przekroczysz "kurtynę" i będziesz odwalać fantastyczną robotę w zaświatach jak robią to niektórzy z forumowiczów.
- Czy wybierzesz drogę bez zaglądania za "kurtynkę", ale równie wartościową ... drogę która nauczy Cię kierować się w życiu miłością bezwarunkową i to nie tylko do swoich bliskich.
A może obie drogi ... :)
Słuchaj co Ci serducho podpowiada, ono naprawdę mądrze gada ;)

Pozdrawiam
Damian

sara230671
Posty: 22
Rejestracja: sob cze 21, 2008 11:13 pm

Post autor: sara230671 » czw lip 10, 2008 9:49 pm

Możliwości ? nie , ja bym tego tak nie nazwała. Sam mówiłeś , że czas choroby twojej mamy to taki stan swego rodzaju bliskości z Bogiem . Dla mnie było to takie samo doświadczenie. Gorące modlitwy , wiara , prośby , błagania i dzięki temu rzeczywiście czułam , że jestem bliżej , że jestem w jakimś dotąd dla mnie niezbadanym świecie. I pewnie dlatego te doznania , te sny. Niestety one się skończyły w momencie gdy dowiedziałam się o ciąży. Teraz znowu jest "normalnie". Więc być może to wszystko było podyktowane takimi silnymi przeżyciami , ciągłym stresem. Może to coś w rodzaju paroletniego bycia na jakiś środkach. Gdy one się kończą, kończą się i doznania.
Co do tej osoby , mas rację , też sobie pomyślałam o obrazie św. Faustyny. Sęk w tym , że ja to czułam . Tak jak kiedyś czułam śmierć poprzez zimno , taki zamarzający lód w śroku kości , tak wtedy czułam dobroć . Pamiętam , że pomyślałam , że nawet gdyby zebrało się całe dobro z całego świata ,od wszystkich ludzi , to i tak byłoby to za mało. Nic na świecie który znam nie powoduje takich doznań , nawet najlepszy seks. To coś czystego , to miłość.
A okoliczności ? Właściwie banalne. Byłam na mszy , jednej z wielu w tamtym okresie. Zamknęłam oczy przy modlitwie. I to był ten moment. Ktoś , kogo raczej czułam niż widziałam dał mi do zrozumienia , że mam poczekać. Nie wiem jakie to było miejsce . Swiatło było jakieś przygaszone , ale wiem , że nie było końca tego miejsca. To tak jak unoszenie się na chmurze. Niby stoisz , a dokoła ciebie jest przestrzeń.
I nagle inna przestrzeń , raczej podobna do naszej , ziemskiej . Jakiś pogórek i drzewo , zielone. Na pagórku ta istota. Cała na biało , za nią niby przestrzeń . Właściwie nie idzie określić , gdzie się kończy.
Kiedyś wróżka powiedziała mi , że mam bardzo dobrego przewodnika. I to chyba fakt. Wiele razy gdy nie wiem w życiu w którą drogę skręcić , on sam mi ją wybiera. Ale to co opisałam wyżej , to jednorazowe przeżycia. Nie chciałabym mieć znowu takich powodów do przeżycia czegoś podobnego , ale chciałabym coś takiego jeszcze poznać , dlatego wreszcie zaraz zamówię książkę Brucea.
Powiedz jak się to u ciebie zaczęło. Jak to przeżywasz , jakie masz odczucia , jak to jest ?

demios
Posty: 89
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 3:08 pm

Post autor: demios » pn lip 14, 2008 7:42 am

Saro
Zerknij na PW.

sara230671
Posty: 22
Rejestracja: sob cze 21, 2008 11:13 pm

Post autor: sara230671 » pn lip 14, 2008 9:43 pm

czy możesz wysłać jeszcze raz? dostałam wiadomośc na skrzynkę , że mam jakąś wiadomość , ale gdy klikam na podana stronę , pookazuje mi , że tam nic nie ma. Jeszcze nie mówiłam , że sprzęty mechaniczne nie bardzo mnie lubią , może dlatego uciekam w świat niematerialny.

benjamingrzech
Posty: 16
Rejestracja: ndz lip 20, 2008 10:26 pm

Post autor: benjamingrzech » pn lip 21, 2008 10:40 pm

LIDKA ja też jestem tutaj nowy od dawna sie interesuję podobnymi sprawami które długo skrywane obrosły w niewygodne do rozwiązania ale to jest śilniejsze od nas ja będę próbował---przez 20lat nie wiedziałem kim jestem sam szukałem odpowiedzi na rózne tematy gdyz celowo mnie oszukiwano teraz ta ciekawość jest wręcz silniejsza ale już zaczynam rozumieć o co mi chodzi w życiu
BENJAMIN

sara230671
Posty: 22
Rejestracja: sob cze 21, 2008 11:13 pm

Post autor: sara230671 » czw lip 24, 2008 9:42 pm

Zazdroszczę wiedzy o rozumieniu życia. Dla mnie ostatnio każdy dzień to zagadka . Wiem jak się zaczyna , nie wiem jak skończy. Lubię uciekać w ten "drugi świat" , sory - próbować uciekać. Taka świadomośc spowalnia moje życie , które , niestety , ostatnio gna na oślep.
No i zazdroszczę tej twojej ciekawości , jej siły przebicia , też bym tak chciała.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Przywitaj się!”